Mieszkańcy Wólki Dłużewskiej od jakiegoś czasu bezskutecznie walczą z nielegalnymi składowiskami i dziką utylizacją odpadów w samym środku lasu okalającym wólczańskie wzgórze – pomnik przyrody. Boją się o swoje zdrowie i trudno im się dziwić, biorąc pod uwagę realne zagrożenie zatrucia chemicznego
Pomniki strachu
Jakiś czas temu na pustej działce w Wólce Dłużewskiej, na skraju rezerwatu przyrody zaczęły pojawiać się worki z odpadami przemysłowymi. Przybywało ich regularnie. Już samo to budziło obawy mieszkańców, najgorsze jednak zaczęło się nieco później.
– Te śmieci ktoś pali. Wcześniej zajmował się tym jeden z mieszkańców, teraz jacyś ludzie w uniformach. Najczęściej dzieje się to w nocy lub wczesnym rankiem. Mieszkamy kilkaset metrów dalej i to naprawdę przeszkadza w normalnym życiu. Przecież dym z palonego plastiku czy gumy jest bardzo szkodliwy, wręcz trujący. Na efekty tego zatruwania powietrza nie musieliśmy długo czekać; dzieciaki mają problemy z drogami oddechowymi; właśnie dzisiaj moje dziecko było u lekarza – opowiada jeden z mieszkańców.
Dodaje też, że o całej sprawie wie policja, a pomimo tego w ostatnich dniach sytuacja jeszcze bardziej się pogorszyła, palone są jeszcze większe ilości tych odpadów.
Mińscy policjanci znają sprawę, jednak przynajmniej na razie jej zakończenia nie widać.
– Prowadzimy czynności wyjaśniające w kierunku popełnienia wykroczenia dotyczącego nielegalnego przekształcania odpadów. Za takie przewinienie sprawcy grozić może grzywna lub kara aresztu. Za wcześnie jednak, aby mówić o tym, jaką odpowiedzialność może ponieść właściciel posesji. Sprawa jest w toku, policjanci zbadają wszystkie okoliczności dotyczące tego zgłoszenia. Takie sytuacje są incydentalne w naszym powiecie – informuje rzecznik KPP, Daniel Niezdropa.
Tak więc policja spokojnie prowadzi swoje postępowanie, o sprawie wie też nadleśnictwo, a załamani mieszkańcy piszą skargi też do starostwa. Niestety, póki co sytuacja się nie zmieniła. Właściciel działki wciąż pozostaje bezkarny, a proceder kwitnie w najlepsze.
Okoliczni rolnicy boją się o swoje zdrowie i trudno im się dziwić, biorąc pod uwagę zagrożenie, które jest naprawdę ogromne. Przez palenie szkodliwych substancji do powietrza przedostaje się dwutlenek siarki, a ten wpływa na nasz układ oddechowy, natomiast tlenki azotu podrażniają płuca, a powstały tlenek węgla powoduje zatrucia i wpływa na centralny układ nerwowy. Co gorsze, do atmosfery przedostają się też związki nazywane dioksynami i furanami, a one m.in. przyczyniają się do powstania i rozwoju chorób nowotworowych.
Niestety, kary za takie występki najczęściej nie są zbyt surowe, bo kończą się 500-złotowym mandatem lub grzywną w wysokości do 5 tys. zł. Jak będzie w tym przypadku, czas pokaże. Miejmy tylko nadzieję, że odpowiednie służby w końcu konkretnie zareagują i ukrócą ten proceder zanim dojdzie do jakiejś tragedii.
Numer: 2012 14 Autor: Anna Sadowska
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ