Mińsk Mazowiecki kabaretowy

W niedzielę w MDK Teatr Forte zaprezentował kabaretowy spektakl muzyczny Bez mężczyzn. Była to opowieść o Andzie Kitschman, artystce kabaretowej z lat międzywojennych, pierwszej polskiej dyrygentce i „piekielnie zdolnej babie”, jak pisał o niej Konstanty Ildefons Gałczyński

Śpiewne radości

Mińsk Mazowiecki kabaretowy / Śpiewne  radości

W postać śpiewaczki wcieliła się Katarzyna Nowak, autorka scenariusza i reżyserka przedstawienia. Zapomniana dziś bohaterka spektaklu była barwną postacią. Ukończyła Cesarsko-Królewską Akademię Muzyczną w Wiedniu, skomponowała operetkę „Paź złotowłosy”, wystawiła miniaturę baletową „Mazurek”, a jako dyrygentka prowadziła premierę pantomimy „Sumurun”, w której udział brała Pola Negri. Dla niej skomponowała też pantomimę baletową Afrodyta. Występowała jako piosenkarka i aktorka, autorka tekstów, kompozytorka i pianistka.
Jak barwne było jej życie oraz czasy, w których żyła ukazały zaprezentowane tego wieczoru piosenki. Okazało się także, że ten kolorowy świat (mimo tytułowej zapowiedzi) pełen był mężczyzn. Kipiały namiętnością baśniowe historie o księżniczce, co lubiła grać na flecie czy ta romantyczna o Eufrozynie, która negocjowała polubownie z sześcioma zbójami,  aby ci oddali skradzione dobra. Skusili się oczywiście wdziękami panienki, które ta poświęciła razy sześć.
Mężczyznom dostało się porządnie w piosence sufrażystki, która malowała świat bez tych potworów, gadów, straszydeł i poczwar.
Zebrani panowie nie zrażeni tymi obelgami jak zaczarowani wpatrywali się w filigranową aktoreczkę, która co i rusz, z pomocą koronek, strusich piór czy cylindrów zmieniała swe oblicze. Mówili, że kobieta zmienną jest i z pobłażaniem spoglądali na wyczarowane piosenką kobiety wamp, przebiegłe mężatki, pazerne na doczesne dobra kochanki oraz krótkowzroczne żony, co amantów dostrzegają jednak świetnie. Akompaniatora Michała Zawadzkiego piosenkarka prawie zdeptała, ale i ten już zapewne wiedział, że z babą trzeba delikatnie.  Aktorka tańczyła, nawiązywała kontakt z publicznością i wkrótce tę męską część uwiodła. Panowie byli oczarowani, a panie nie narzekały, bo otrzymały w darze zatrute kwiaty od Sinobrodej, która pochowała aż siedmiu mężów. W piosenki pełne miłostek i flirtów wplecione były biograficzne wątki z barwnego życia bohaterki niedzielnego spotkania. Po wielkiej i zapomnianej artystce początku XX wieku – Kitschmance zostały tylko porcelanowe słonie na szczęście oraz zaklęty w nutach żar ludzkich serc.

Numer: 2012 14   Autor: (ret)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *