Autosalon

Przed każdą zimą tematem dyżurnym w motoryzacyjnym światku stają się opony. Od kilku lat przekonywani jesteśmy, że opony letnie należy zamienić na zimowe natychmiast, gdy temperatura spadnie do 7° C. - To marketingowe kłamstwo! - obwieszczają niemieccy eksperci, którzy przetestowali opony dla motoryzacyjnego czasopisma

Magiczne 7°C?

Jeśli przy 7°C nie zmieniliśmy opon na „zimówki”, narażaliśmy się na wyśmianie ze strony „eskpertów”, którzy posądzali nas o ryzykowanie bezpieczeństwem naszym i naszych rodzin. W ich ocenie, zgodnie z tym, co utrzymują firmy Continental, Michelin czy Pirelli, opony zimowe są produkowane ze specjalnej gumy. Jest ona miększa, dzięki czemu w niskich temperaturach zachowuje większą elastyczność w porównaniu z gumą używaną do produkcji opon letnich. Dzięki temu zimowe gumy mają być gwarancją lepszej przyczepności i krótszej drogi hamowania. I gdyby na tym skończyli, można by im wybaczyć. Twierdzą oni jednak, że magiczne właściwości opon zimowych dotyczą zarówno jazdy po śniegu i lodzie, jak i po zimnym asfalcie. I tu są w grubym błędzie.
W fizyce granica 7° C nie jest w żaden sposób magiczna i nie może być jakimkolwiek wyznacznikiem przyczepności. Liczba ta nie znajduje odzwierciedlenia w jakichkolwiek testach. Mówiąc inaczej, przy temperaturze 7°C na suchym ani nawet na mokrym asfalcie nie ma większego znaczenia, czy jedziemy na oponach zimowych, czy letnich. Mało tego, bo jeśli jednak uprzemy się i będziemy chcieli koniecznie wykazać, jakie opony są doskonalsze w takich warunkach, okaże się, że lepsze będą opony letnie! Zarówno na mokrej, jak i na suchej nawierzchni lepiej hamują gumy przeznaczone do słonecznych i deszczowych warunków. Te, które wyprodukowano z myślą o śniegu i lodzie sprawdzają się, owszem, ale dopiero w prawdziwie zimowym krajobrazie. Nawet wtedy jednak jest to zasługą profilu bieżnika, a nie miękkości gumy, która wcale nie ma istotnego znaczenia. Bieżnik „zimówki” ma nacięcia, dzięki którym łatwiej jest zahaczać o lód i śnieg. Ale ma to nie tylko korzyści, bo efektem jest również większe zużycie opon, zwiększone zużycie paliwa oraz pogorszenie przyczepności na asfalcie.
Po co więc wmawianie klientom bajki o 7°C? Gdyby producenci opon podawali prawdziwe informacje, opony zimowe byłyby kupowane jedynie przez te osoby, które jeżdżą samochodami w najcięższych warunkach pogodowych. Tymczasem kiedy rzeczywiście mróz jest silny, a śniegu jest na drogach bardzo dużo, wielu kierowców w ogóle nie wsiada do samochodów. Gdyby znali prawdę, „zimówki” byłyby im zupełnie niepotrzebne. Dla producentów opon lepiej jednak, by tacy klienci o pewnych prawdach nie wiedzieli... Więc sza! Bądźmy cicho. Nie psujmy interesu, który tak dobrze się kręci...

Numer: 2005 46   Autor: Marcin Pietraszek





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *