Drodzy czytelnicy

Chrzest, pierwsza komunia, bierzmowanie, ślub, pogrzeb i... koniec. Czy tylko do tego potrzebny jest nam ksiądz? Większości wystarczy tylko te pięć posług, a właściwie usług duszpasterskich, bo przecież nie są za darmo. Cenniki ustalają proboszczowie, choć jeszcze gdzieniegdzie jest co łaska, ale bez schodzenia poniżej minimum kapłańskiej cierpliwości

Nie lękajcie się...

Nie tylko urzędnicy państwowi robią wszystko, by stworzyć wrażenie, że są niezbędni. Księża również, ale od Mikołaja Reja ich metody znacznie się zakamuflowały. Już nie rachują na ołtarzu jajecznych profitów, a żywą gotówkę mierzoną liczbą posług, intencji i wiernych w czasie niedzielnych mszy. Buntujemy się przeciw takiemu marketingowemu myśleniu duszpasterzy, ale nie dziwmy się – utrzymanie parafii kosztuje, wymagania księży rosną, a jeśli dojdzie jakaś inwestycja, to tylko przyklasnąć, bo w tej pazerności i życia nad stan są jednak wyjątki.

Kościół trzyma się wyśmienicie mimo schizm, tragedii, ponurych tajemnic, nieobyczajności i bezbożników wśród samego kleru. Trzyma się dzięki wspaniałym papieżom, ludzkim kapłanom i bojaźliwego ludu bożego. Bo jak trwoga, to do Boga, a któż lepiej tam poprowadzi jak nie znający ludzką duszę sługa, powiernik i strażnik wiary?
A prowadzić może w różny sposób. Jedna z recept na wychowanie młodzieży przystępującej do bierzmowania urodził się w parafii p.w. NNMP. Ojciec gimnazjalisty (z wiadomych powodów nie możemy zdradzić nazwiska) narzeka, że każdy uczeń musi napisać do prałata Wołosiewicza podanie, w którym zgadza się na wszystkie warunki przygotowania do bierzmowania. Jego synowi nie podobał się też ostry ksiądz, który tumanił i przestraszał wrażliwe dzieciaki. Mniej wrażliwi kwitowali te strachy głośnym śmiechem.
Czuję, że ten pan ma grzeczne dziecko, ale czy kiedykolwiek obserwował grupę rozwydrzonych gimnazjalistów? Niektórym – nawet najostrzejszy ksiądz czy nauczyciel nie poradzi. Poza tym nie każdy musi być bierzmowany, więc dlatego tworzy się straszące teksty o wyrzuceniu z grupy, stąd zaliczenie 10 rorat i „iluś tam” różańców. Albo teraz młodzi się dostosują, albo kiedyś tam wybierzmuje ich życie. Pierwszy termin to przedślubne zapowiedzi, chyba, że wezmą ślub cywilny, albo będą żyli na kocią łapę. A wiadomo, kto w kim się zakocha? Może akurat w wierzącym i praktykującym, który nie wyobraża sobie małżeństwa bez ślubu kościelnego. Wtedy być może nie tylko trzeba się bierzmować, ale i chrzcić, bo rodzicom się nie chciało, nie mogli lub byli ateistami.
Mam praktyczną radę – z kościołem lepiej nie zaczynać, gdyż wcześniej czy później na pewno będzie każdemu potrzebny. Nikt nikomu nie każe wierzyć w księży, czy im nadmiernie sprzyjać, budząc pusty śmiech tłumu. Nikt też nie namawia do lękliwej wiary, bo jej sedno nie tkwi w bojaźni a miłości. To dzięki miłości (ale do człowieka) mamy dzisiaj zloty byłych księży (i zakonnic), którzy nie chcieli oszukiwać siebie i bliźnich. Ciężko im teraz w życiu, ale lżej na sumieniu. Nie każdego stać na taką odwagę...
W przyszłą środę radni powiatu wybiorą następcę Czesława Mroczka. Wbrew pozorom i namaszczeniom nie będzie wcale łatwo. Może nawet trudniej niż z mniejszościowym rządem Marcinkiewicza. W najwyższych sferach wyszło z worka pisowskie szydło, czyli pełnia władzy w rękach braci Kaczyńskich. Jestem spokojny, że nic się nie stanie porządnym obywatelom IV Rzeczpospolitej. Martwię się tylko o przedsiębiorców, którzy stracą podatek liniowy i przestanie się im chcieć zarabiać ponad normę, tj. 80 tysięcy rocznie. Takie będą kolejne Rzeczpospolite, jakie nimi gospodarowanie? Czwarta wydaje się tylko bezpieczniejsza. Jak nasz powiat dzięki policyjnym rządom komendanta Pergoła (więcej na str. 4). A kto na starostę? Być może jedynym i godnym kandydatem jest Antoni J. Tarczyński. Nie wiem czy się zgodzi, ale warto o nim pomyśleć – państwo radni. Warto, bo – co się wcześniej nikomu nie śniło – jego partia PSL jest już w koalicji parlamentarnej. To polityka, a w niej trzeba tak grać, by coś wygrać. Dla powiatu, dla jego mieszkańców.
– Nie lękajcie się – prosił nasz papież. Spełniajmy jego życzenie. Jak nie codziennie, to przynajmniej od święta.

Numer: 2005 45   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *