Od ponad miesiąca szkolne społeczności z Piaseczna, Podciernia i Wiciejowa drżały przed wizją likwidacji. Pierwsza sesja w tej sprawie tylko przedłużyła ten stresujący czas. Wójta Marcin Uchman zrobił jednak drugie podejście do likwidacyjnego uporządkowania spraw oświaty. Tym razem próba okazał się udana
Cięcie bez nadziei

Tak jak przy ostatniej likwidacyjnej sesji, tak i teraz salę konferencyjną urzędu gminy wypełnili dyrektorzy i rodzice uczniów z zagrożonych placówek. Dla nich to kolejny stresujący etap walki o byt, która już na samym początku obrad mogła zostać zakończona. Wszystko za sprawą wniosku radnego Zygmunta Kaski o zdjęcie uchwał o likwidacji z porządku sesji. Jego postulat to wynik petycji ponad 250 mieszkańców Piaseczna, Posiadał i Skupia, popartej brakiem zaopiniowania tych projektów przez komisje.
To światełko nadziei szybko zgasiła połowa rady. Aż 8 z 15 radnych dało się przekonać wójtowi, że odwleczenie sprawy pozbawi gminę możliwości wnioskowania do NFOŚiGW o dotację na termomodernizację szkół, a jego samego – szansy na sprostowanie plotek. Jedną z nich był brak komisyjnej opinii, o wydanie której Uchman bezskutecznie prosił na przedsesyjnych posiedzeniach.
– Mamy koncepcję, by ta zmiana pozwoliła na aktywowanie lokalnych środowisk, modernizację placówek oświatowych i zachowanie ich tam, gdzie rodzice tego pragną – tłumaczył wójt Marcin Uchman. Jego zdaniem, oddanie tych szkół stowarzyszeniom jest decyzją słuszną i konieczną, by gmina mogła funkcjonować oraz nadrobić zaległości. Brak zmian i dalsze wydatkowanie ponad połowy budżetu na oświatę uniemożliwi w przyszłości jego uchwalenie.
W swojej wizji reformy oświaty wójt Uchman widzi same plusy. Jak mówił, stracą na niej tylko nauczyciele, bo oznacza to odejście od praw płynących z Karty, której stowarzyszenia nie muszą brać pod uwagę, zatrudniając pracowników.
Pedagogów i szkoły w obronę wziął wiceprezes MZNP Roman Jaguścik, który najpierw przypominał, że związek nie wydał swojej opinii w tej sprawie. Później zauważał, że kształcenie dzieci to rola samorządów oraz ganił wójta za pośpiech oraz działania na szkodę nauczycieli. Włodarz przyznał jednak, że martwi się także o nich, dlatego poprosił o konsultacje dyrektorkę Powiatowego Urzędu Pracy.
– Stracą nie tylko nauczyciele, ale dzieci, rodzice, mieszkańcy i wójt. Stracił pan bardzo dużo w naszych oczach – mówiła Hanna Jaworska z Piaseczna. Wtórowali jej pozostali obserwatorzy sesji, wśród których tym razem w większości znaleźli się właśnie piaseczczanie. Jak się okazało, wizja zrzeszenia i charytatywnej pracy wydaje im się niemożliwa. Wójt oferował więc im pomoc i obiecał pozostawienie w Piasecznie przedszkola oraz zerówki, nawet gdyby nie poprowadziło go stowarzyszenie.
W dyskusji żal i wzajemne oskarżenia narastały. Oberwało się także cegłowskiemu zespołowi szkół, czyli jedynej placówce w gminie, której nie dosięgnie reformacyjna wizja likwidacji. Rodzice przerzucali się informacji o panujących tam chorobach i agresji uczniów, a dyrektorka Beata Walas z niedowierzaniem kręciła głową.
– Zaatakowaliście własne dzieci, nie brońcie się w taki sposób – apelowała. W ciągu ostatnich 2 tygodni prowadzoną przez nią placówkę spotkały liczne kontrole, które – jak podejrzewa – są właśnie efektem rozgoryczenia rodziców uczniów z likwidowanych szkół.
Ataki na szkołę w Cegłowie i na niektórych radnych nie pomogły a tylko podgrzały atmosferę. Do tego stopnia, że kłótnie wybuchły także między samymi radnymi, a przewodnicząca Teodora Wójcik nie mogła powstrzymać łez oddając radzie pod głosowanie projekty likwidacyjnych uchwał. Sama zagłosowała za tymi zmianami, a w sprawie Piaseczna i Podciernia wsparło ją 8 pozostałych radnych i 7 w przypadku Wiciejowa.
Taki wynik przesądził o losie wszystkich trzech placówek, choć to jedynie uchwały o zamiarze. W rodzicach nie ma już jednak nadziei na ratunek szkół. Pozostaje tylko wiara w to, że w przyszłości sprawdzą się przepowiednie wójta Uchmana, że stowarzyszenia to najlepsze rozwiązanie.
Numer: 2012 09 Autor: Justyna Kowalczyk
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ