Powiat mieszkaniowy

Kiedyś jeden z bogatszych rolników stwierdził, że konie w jego stajni, krowy w oborze i świnie w chlewie mają lepsze warunki od mieszkańców lokali socjalnych. Nie mylił się i choć to było na początku ustrojowej transformacji, po 20 latach jest jeszcze gorzej. Stare kamienice w Sulejówku i baraki w Mińsku Mazowieckim to ludzkie chlewy i do tego niebezpieczne. Nie tylko w czasie i z powodu silnych mrozów...

Paty w ruinach

Powiat mieszkaniowy / Paty w ruinach

Kamienica w Sulejówku przy 11 listopada 185. Najpierw jej mieszkańcy dostali decyzję z Powiatowego Nadzoru Budowlanego w Mińsku Mazowieckim, że właściciel ma ją ogrodzić z napisem zagrożenia życia i w ciągu siedmiu dni zapewnić mieszkańcom lokale zamienne. Oczywiście, wkrótce ich opasał, a na drzwiach głównych wejściowych wywiesił obwieszczenie, że powinni się wyprowadzić. Gdzie – nie wskazał, bo zapewnienie mieszkań socjalnych to obowiązek burmistrza Śliwy. Jak to się stało?
– W latach 60. urząd kwaterował w tej kamienicy ludzi i dawał meldunki, ale zbytnio się nie interesowali budynkiem, na 50 lat zrobili tylko jeden remont. Właściciel w 2008 roku przysyłał nam wymówienie najmu do lutego 2012 roku i on miał się wprowadzić do tej posiadłości wraz z rodziną. Właściciel też się budynkiem nie interesował, nie krył dachu, nie założył wody, nie wspominając o ubikacji, ściekach, remoncie podłóg i okien. Co mogliśmy, to robiliśmy sami w swoim zakresie – opowiadają mieszkańcy feralnej kamienicy.
Pisali także podania o mieszkania, ale nigdy ich dla nich nie mieli, bo pierwszeństwo mieli ci, którym budynek grozi zawaleniem, a więc zagraża życiu i zdrowiu. Teraz kamienica, w której mieszkają właśnie w takim stanie się znajduje. Poszli do burmistrza prosić o przyznanie mieszkań, ale Śliwa ich zbył, wysyłając do właściciela, a właściciel znów wysyłał ich do urzędu i tak w kółko. Fakt – urząd przysyłał straż miejską wraz z policją, by spisali kto jest zameldowany i kto przybywa w lokalach. Niestety, jak powtórnie poszli do burmistrza, to urzędowa prawniczka nie uwierzyła im, że mieszkają w takich warunkach, że budynek naprawdę grozi zawaleniem i że naprawdę nie da się tutaj mieszkać.
Zaprosili więc burmistrza wraz z zastępczynią i prawniczką, ale niestety nikt się nie pofatygował, żeby obejrzeć w jakim stanie jest budynek. A oni coraz bardziej się boją o los swój i bliskich, bo kamienica jest przechylona w jedną stronę i przyszła zima. A przecież mieszkają tu osoby starsze i małe dzieci, które nie rozumieją, że są za biedni, by im burmistrz pomógł. Do tego bez przerwy chorują z powodu wilgoci, są alergikami z objawami astmy.
– Budynek może się zawalić w każdej chwili, boimy się, że nie udźwignie ciężaru śniegu. Do tego mamy wodę pitną w kolorze żółtym, pękające ściany, przeciekające dachy, walące się sufity, ruchome podłogi, grzyba na ścianach. Nie mamy tylko żadnych mediów i pieniędzy – żalą się mieszkańcy kamienicy.
Zaistniało także kuriozum papierowe. Prawnik właściciela ma nakaz eksmisji, a urzędnicy z miasta mówią, że nie mają żadnych informacji, a papiery mieszkańców są... sfałszowane.

Mieszkańcy baraków przy ulicy Żwirowej też chcą, by ich sprawa ujrzała światło dzienne. Firma PGK sprawuje pieczę nad budynkami komunalnymi przy ul. Żwirowej, ale zgłaszane do nich obawy i problemy zostały zlekceważone. Problemy mają z naprawą dachów, które notorycznie przeciekają oraz szambem, które jest cały czas otwarte i znajduje się zbyt blisko mieszkań. Ostatnio doszedł płynący przez podwórko strumień, który swój bieg kończy tuż przy pompie z pitna wodą. Woda płynie z sąsiedniej posesji, na której stawiany jest dom.
Lokatorzy zgłaszali do PGK chęć podłączenia wody do lokali. Gdzie tam, nie można, bo budynki są do rozbiórki, a więc pieniądze byłyby wyrzucone w błoto.
– Nam jako lokatorom nie wolno nic robić, a należne służby PGK odsuwają wszystkie nasze petycje i prośby. Nie możemy się nawet doprosić pojemnika na śmieci. My nie jesteśmy jacyś gorsi, płacimy za te lokale, za wodę, za szambo i śmieci, więc dlaczego nas poniżają – pytają retorycznie mieszkańcy baraków.
A co będzie, gdy wysłużone prowizorki po prostu się zawalą... w czasie ponad 20-stopniowych mrozów których tej zimy nie brakuje?

Numer: 2012 07   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *