Mińsk Mazowiecki kabaretowy

Sala MDK w niedzielne popołudnie aż dwa razy wypełniała się po brzegi fanami Kabaretu Skeczów Męczących. Jedna z najlepszych formacji w Polsce za każdym razem wnosiła na scenę dużo humoru i aplikowała dwugodzinną dawkę śmiechu nie tylko publiczności, ale także sobie

Skecze nęcące

Mińsk Mazowiecki kabaretowy / Skecze  nęcące

Kabaret Skeczów Męczących, wbrew swej nazwie nie zaprezentował mińszczanom numerów męczących, a na dodatek rozgrzał, ożywił i rozkręcił publiczność. Kieleccy, na dodatek piękni i młodzi komicy, w składzie: Karol Golonka (Golon), Jarosław Sadza (Jarek), Marcin Szczurkiewicz (Łajza), Michał Tercz (Michu) oraz akustyk Paweł Piotrowski dali z siebie wszystko.
Na początek przekonywali w piosence, że życie nie jest po to żeby się spieszyć, ale po to by się z niego cieszyć. Nakłaniali też do spoglądania na siebie z zupełnie innej perspektywy, parodiowali, wyśmiewali absurdy naszej codzienności, wtrącali podteksty męsko-damskie lub polityczne. Systematycznie sprawdzali u publiczności stopień wyluzowania, pomagali strzepywać złe emocje i wygodnie się umościć, bez skrępowania prosili o wielkie brawa, a w ostateczności nakazywali bić sąsiada o ile nie zrozumie żartów.
Oczywiście, nie stronili od improwizacji i zabawy z widzem. Wykazali się także ogromną werwą oraz radością tworzenia. W zależności od sytuacji stare pałacowe krzesło stawało się krzesłem Elizy Orzeszkowej, a strzepywany potężny kurz, ku uciesze widzów był tylko efektem specjalnym. Nawet czynności, zdawałoby się tak prozaiczne, jak ustawianie mikrofonu, zagadkowy taniec przy rurze, wychodzenie lub wchodzenie na scenę, gra słów lub kłanianie się wywoływały salwy szczerego śmiechu. Być może z powodu tej raptownie odkrytej w sobie dziecięcej przekory widzowie nie chcieli się przyznać do swoich związków małżeńskich oraz wypadów na wieczory kawalerskie (zwłaszcza, że ludzie stamtąd nie wracają), czym do reszty „zepsuli” wyreżyserowaną przez komików zapowiedź piosenki z płakaniem i pianinem w tle. Gitarowy song „Nie płacz Karol” ukazał historię dwojga, których łączyły zawsze trzy elementy: pizza, namiętność i lokal zamknięty, miłość, dzieciaki i blok na Zachęty oraz kredyt, nienawiść i alimenty.
W programie znalazły się kultowe skecze, takie jak: Śruba, hymn Euro 2012, Kieszonkowcy, Umbalala (o piłce i bardzo pojętnych piłkarzach), a z nowości – skecz o panu Adamczyku z psychiatryka. Widzowie podczas występu kabaretu mogli się dowiedzieć czym różni się czupryna od grzywny oraz peeling od dryblingu, gdzie się załatwia kredyt hipoteczny (ZOO), co to jest Unia i utopia oraz że konitwa jest to sport z udziałem koni. Edukacja ta zawsze kończyła się gromkimi brawami, śmiechem aż do łez, piskiem i krzykiem. Artyści – jak sami stwierdzili nie całkiem bezinteresownie – złożyli obecnemu na sali Karolowi Bogdanowiczowi życzenia z okazji dwudziestych szóstych urodzin i moment ten stał się natychmiast znakomitym kabaretowym gagiem.
Publiczność nie pozwoliła opuścić artystom sceny bez bisu. Na koniec odegrane zostały skecze: zakończone sześciodniowym kacem Spotkanie w piekle oraz Wywiad z piłkarzem Jackiem Krzynówkiem z przesłaniem dla kadry przed mistrzostwami „Cały czas do przodu... ale nie martwcie się, może się jednak nie odbędą?!”.

Numer: 2012 05   Autor: Teresa Romaszuk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *