Wzięli i...opisali

Nie brakuje głosów oburzenia przeciwko planom podpisania ACTA, które w konsekwencji może doprowadzić nawet do likwidacji portali typu Facebook czy odcięcia internetu w przypadku korzystania z „nielegalnych” plików oraz stron. Największe obawy budzi jednak wizja wycofania zamienników leków. W ogólnopolską akcję przeciwko ACTA włączają się też mińszczanie

Lokalne ACTA

Wzięli i...opisali / Lokalne ACTA

Choć o problemie słyszeli niemal wszyscy, nie każdy do końca rozumie, z czym tak naprawdę wiąże się podpisanie umowy przez przedstawicieli rządu.
Od samego początku sprawie przygląda się i analizuje ją Daniel Milewski, znany nam jako przewodniczący powiatowej Komisji Oświaty, Kultury i Sportu, a naukowo zajmujący się kwestiami prawnej ochrony własności intelektualnej.
– ACTA to umowa handlowa przeciwko obrotowi towarami podrabianymi. Dla korporacji to świetna sprawa, ale dla obywateli oznacza upadek wartości demokratycznych. Przystąpienie do ACTA możemy w skrajnych przypadkach sprowadzić do kilku podstawowych obaw: cenzury, ograniczenia wolności słowa, utraty neutralności Internetu, nadzoru pobytu w sieci, ograniczenia praw obywatelskich i kary jaką będzie odcięcie od sieci – wymienia Daniel Milewski.
Chcąc zrozumieć całą zasadę tej umowy najłatwiej posłużyć się może nieco przejaskrawionymi, lecz adekwatnymi przykładami. I tak zakładając, że matka uczestnicy w kursie gotowania, a później zdobytą wiedzę przekaże w domu córce, to działa już nielegalnie.
Milewski podkreśla, że umowa nie dotyczy tylko internetu. Najwięcej obaw budzą leki, które do tej pory mogły być sprzedawane jako tańsze zamienniki. Już niedługo mogą okazać się one nielegalnymi. To bulwersuje wszystkich.
– Zrobili wielki bałagan z receptami i refundacją leków, a teraz najlepiej niech w ogóle zabiorą te tańsze, które często można było kupić oszczędzając sporo pieniędzy. Do czego to w końcu doprowadzi – denerwuje się 65-letnia pani Halina.
W sieci wrze. O akcjach hakerów i „zwykłych” internautów słyszeliśmy wszyscy. Coraz więcej mińszczan również włącza się w akcję protestacyjną.
– Będę udostępniał gdzie tylko się da i propagował wszystkie materiały dotyczące sprzeciwu przeciwko ACTA. To, co rząd zamierza zrobić to istne szaleństwo. Za chwilę się jednak okaże, że mamy tutaj drugie Chiny – mówi Bartek, który wspólnie z grupą znajomych od dwóch dni zachęca w internecie znajomych do popierania akcji. Dodaje też, że z uwagą śledzi wszelkie ruchy z nią związane. – Zaczęliśmy rozmawiać na temat pikiety, demonstracji; podobno w całym kraju mają takie się odbywać. Nie można siedzieć bezczynnie z założonymi rękami i patrzeć jak odbiera się nam konstytucyjne prawa – twierdzi 28-latek.
Akcja trwa. Na portalach typu Facebook wiele osób zamiast zdjęcia profilowego ustawiło sobie „Nie dla ACTA”, a strony społecznościowe popierające protest mają po kilkanaście tysięcy „uczestników”.
Czy te wszystkie działania przyniosą skutek? Czy wzorem USA protesty w internecie nakłonią władze do zmiany decyzji – o tym dowiemy się już 26 stycznia.
Anna Sadowska
ACTA, czyli w języku angielskim Anti-Counterfeiting Trade Agreement, to umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi. Porozumienie ma narzucić międzynarodowe standardy w walce z naruszeniami własności intelektulanej. ACTA reguluje kwestie obrotu podrabianymi dobrami, zasady handlu lekami generycznymi oraz problem rozpowszechniania poprzez internet dzieł prawnie chronionych (tzw. piractwa medialnego).

Numer: 2012 04





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *