W demografii mamy stan wyjątkowy, a nawet wojenny, bo im starsze roczniki, tym wśród nas coraz mniej mężczyzn. Równowaga płci załamuje się (i to drastycznie) już u 40-latków, by po 20 latach na jedną emerytkę przypadło... 0,6 mężczyzny. Tak bywało tylko w czasie wojny lub tuż po niej
Nekro-alert
W Mińsku Mazowieckim i okolicznych gminach wcale nie jest lepiej. Do wieku emerytalnego (60 i 65 lat) mińszczanie ustępują mińszczankom tylko o 200 żywotów, ale później zaczyna się przepaść – na 1573 mężczyzn przypada aż 3475 kobiet (2,2 na jednego). Inaczej mówiąc, każda wdowa może liczyć na mniej niż połowę wdowca, co w konsekwencji oznacza samotność do końca życia, bo nawet na cmentarzu trudno dziś znaleźć jeszcze żwawego staruszka, który w przerwach pielęgnacyjnych grobu żony mógłby się zainteresować inną kobietą. Tym bardziej, że ma szansę przeżyć z nową wybranką najwyżej 5-6 lat.
Dzięki uprzejmości Danuty Ryniewicz z mińskiego USC wiemy, że do 24 października zanotowano w urzędzie 606 zgonów. Mieszkańców Mińska Mazowieckiego było wśród nich 232, w tym 90 kobiet i aż 142 mężczyzn. Jeszcze do drastyczniejszych wniosków dochodzimy, śledząc wiek nieboszczyków. W rocznikach do 1920 roku zmarło 21 kobiet i 7 mężczyzn, do 1930
– odpowiednio 31 i 26, do 1940 roku (pow. 65 lat) – już tylko 16 i aż 43. Niewielu mniej mężczyzn przetrzebiła kostucha w wieku przedemerytalnym. W rocznikach do 1950 (pow. 55 lat) zmarło ich 33 na 12 kobiet, a do 1960 (pow. 45 lat) odeszło ich aż 25 na 9 równolatek. O innych gminach piszemy w Sokole na str. 8-9.
Strach się bać? Pewnie, bo giną i umierają również młodsi. Często chodzące okazy zdrowia. Wystarczy chwila i brak pomocy najbliższych, a potem fachowej w szpitalu. Wystarczy moment nieuwagi, zawahania... Przypadki można mnożyć, ale są też tragedie spoza kronik policyjnych, jak ciche śmierci w czasie snu, gdy żona usłyszy (albo i nie) głośniejsze chrapnięcie, albo w wannie z tak gorącą wodą, aż serce nie wytrzymuje i pęka.
Życie uczy, że wszystkiego musimy próbować z umiarem. Widocznie mężczyźni są zbyt naiwni, by słuchać doświadczonych i zbyt nachalni, by się oszczędzać. A może to kobiety – ich żony i kochanki – nie potrafią im dawać
z umiarem. Szczególnie kochanki, przez które niejeden z fascynatów cudzej szkody dorobił się wstydu, pustego portfela lub... brzydkiej choroby. Teraz ma ją z żoną i miejscową nałożnicą.
A mówią, że nie ma kary boskiej za łamanie Dekalogu...
A za łamanie obietnic? Nie trzeba wielkiej wygranej zazdrościć PiS-owi, bo już znalazł się w sytuacji prawie patowej. Jeśli wybierze do koalicji PO, będzie musiał realizować jej program gospodarczy (w tym 3x15), jeśli zaś zaprosi do rządu Samoobronę, LPR i PSL – nie będzie IV Rzeczpospolitej. A jeśli nawet się stanie, to niekoniecznie bogata, prawa i sprawiedliwa. Może się stać jeszcze fakt, który nie przyśnił się tym, co ukradli księżyc – rząd mniejszościowy, a w konsekwencji rozwiązanie parlamentu. Coś w rodzaju powtórki z historii i to całkiem niedawnej, bo tak kończą się rządy kukiełek. Matka braci Kaczyńskich miała rację – Jarek powinien zostać premierem, a Lech prezydentem. Wtedy byłoby wszystko jasne, a te lata (rok lub nawet dekadę) moglibyśmy kiedyś nazwać Erą Kaczorów. Polska zaś byłaby na ustach całego świata, bo jeszcze w żadnym kraju nie rządzili bliźniacy i to jednojajowi.
Wróćmy do nekro-alertu, a właściwie do miejsc, w których leżą głównie mężczyźni. Pełno tam białogłów, choć niektóre mocno ufarbowane i wytapirowane. Teraz wreszcie mają czas na poświęcenie mężowi więcej siebie niż za życia. A z grobami wyczyniają istne cuda przykrywając je kobiercami kwiatów i coraz wymyślniejszymi zniczami.Niektóre pracują tam również w niedzielę, bo – jak mówią – w domu same nudy. Cóż za pamięć, cóż za poświęcenie? Tylko po co z grobu robić śmietnisko, po co wydawać pieniądze (ach, ten wdowi grosz) na zielsko, skoro jeszcze tyle kasy brakuje ojcu Rydzykowi? Na cmentarzach też ogłośmy alert – nekroalarm dla nieboszczyków, którzy nie mogą odpoczywać w pokoju.
1 listopada przed bramą cmentarza w Mińsku Mazowieckim spotkamy kwestarzy, zbierających datki na renowację zabytkowych pomników. Zamiast kupować kolejne wieńce i znicze
– pamiętajmy o historii. Ona i nas rozliczy.
Numer: 2005 44 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ