W pierwszych dniach 2012 roku w mińskim szpitalu rodzili się sami chłopcy, choć miniony rok jako ostatnia zamknęła dziewczyna. Jeszcze nie wiadomo, czy ten początkowy nadmiar płci męskiej to tylko niewielki wyłam w regule względnej równowagi płci, czy rzeczywiście symptom zbliżających się czasów boga wojny

Niż wróżebny

Już nie możemy pochwalić rodziców i mińskiej porodówki za kolejny rekord urodzeń, bo od dwóch lat systematycznie maleją. Jak policzyła Zofia Główka, czyli szefowa pielęgniarek na oddziale noworodków, w 2011 roku urodziło się 1360 żywych dzieci, tj. o 92 mniej niż przed rokiem i prawie 150 mniej niż w urodzajnym 2009 roku. Co ciekawe – coraz więcej rodzących to kobiety spoza powiatu mińskiego i to nie tylko z ościennych gmin węgrowskiego, siedleckiego, garwolińskiego czy otwockiego.
Niewątpliwie spadek porodów to pogłębienie nadchodzącego niżu demograficznego, który już się zaznacza w przedszkolach i podstawówkach, a za 5-10 lat dotknie szkół średnich i wyższych uczelni. Mniejszy przyrost naturalny nie oznacza, że nie doceniamy dzieci szczególnych, tj. urodzonych w końcówce starego i tuż po przyjściu nowego roku.
I tak jako ostatnia w 2011 roku urodziła się Amelka Dąbrowska, córka Katarzyny i Artura mieszkających w Stojadłach. Przyszła na świat o 19.25, a więc tuż przed rozpoczęciem sylwestrowych balów, ważąc 3,4 kg i mierząc 53 cm długości. Jest pierwszym dzieckiem Dąbrowskich, którzy mają zaledwie 23 i 26 lat, a pracują w handlu i za kierownicą. Pani Katarzyna chce jeszcze urodzić do pary syna i na nim koniec. Przynajmniej na razie, by dwójkę posłać do szkoły.
O ile w grudniu (jak i w całym roku) panowała płciowa równowaga, od sylwestrowych fajerwerków wszystko się zmieniło na korzyść mężczyzn. Przez pierwsze dwa dni stycznia rodzili się sami chłopcy, więc ci najpierwsi też przynieśli radość przede wszystkim... mamom. Tak właśnie uważa Aneta Koczyk z Kośmin, która po dwóch córkach urodziła ku własnej radości syna. 27-letnia Aneta jest krawcową, a jej 36-letni mąż Mariusz – mechanikiem samochodowym. Chcą mieć więcej dzieci, ale w Siennicy nie ma jeszcze żłobka, więc plany trzeba odłożyć na lepsze czasy.
Pierwszym maluchem z Mińska Mazowieckiego okazał się Wojtek Maciejewski, który urodził się o 4.30, czyli 1,5 godziny po małym Koczyku. Wojtek to drugie dziecko Alicji i Marcina (pierwszy Jasiek ma 3,5 roku), którzy są nauczycielami języka angielskiego w Macierzance. Są już  dojrzałymi rodzicami (31 i 32 lata), ale pani Alicja popiera ideę wielodzietności w inteligenckich rodzinach. Pod warunkiem, że w Mińsku Mazowieckim nie zabraknie miejsc w przedszkolach i... żłobkach, by rodzice mogli spokojnie pracować.

Nie wszyscy martwią się demograficznym niżem, zabiegając o bardziej przyziemne aspekty życia, czyli zaspokajanie głodu fizycznego i ekonomicznego. Pamiętajmy jednak, że to właśnie nasze dzieci i wnuczęta będą pracowały na nasze emerytury. Zobaczymy jakie będą miały astralne charaktery, bo gwiazdy także wpływają na nasze życie.
I tak dzieci urodzone 31 grudnia 2011 roku to numerologiczne 11, a one oznaczają inteligencję, bystrość umysłu, sukces i władzę. Cechuje je kreatywność, uduchowienie, odwaga, humanitaryzm, idealistyczne podejście do świata, chęć tworzenia i uczestniczenia we wzniosłych przedsięwzięciach. Mają wielki dar przekonywania, charyzmę i szczęście w każdej dziedzinie, prócz sfery materialnej. Mogą być nauczycielami, psychologami, a także artystami. W miłości są bardzo oddane, wierne, kochające i czułe.
Natomiast urodzeni 1 stycznia 2012 roku to astralne 7, czyli refleksyjni perfekcjoniści. Są raczej skryci, ale mają doskonałą intuicję, są inteligentni i dociekliwi. Siódemki są dyskretne, kulturalne, błyszczą w towarzystwie, ale też źle znoszą krytykę. Dosyć ciężko przychodzi zaufanie do drugiej osoby, mają one skłonność do izolacji ze strachu przed zranieniem. Zawsze są jednak zadbane, eleganckie, nie znoszą kiczu i złego gustu.

Numer: 2012 01   Autor: J. Zbigniew Piątkowski