Mińsk Mazowiecki sesyjny

W czasie ostatniej przed świętami i w 2011 roku sesji rady miasta nikt nie dzielił się opłatkiem, a słowami. Niekiedy tak prawdziwymi, że po nich trudno byłoby podać dłoń. Może więc lepiej, że burmistrz urządził wszystkim opłatkową kolację przed sesją. A poszło o przedszkola, które okazały się tak święte, że nie do ruszenia

Święte przedszkola

Mińsk Mazowiecki sesyjny / Święte przedszkola

Projekt burmistrza był prosty – utworzyć z trzech przedszkoli filie, dzięki czemu miasto zaoszczędzi ponad 400 tysięcy złotych. Uchwała miała mieć charakter intencyjny, czyli – jak tłumaczył Jakubowski – nie musiała dojść do realizacji, jeśli konsultacje z pracownikami, rodzicami i kuratorem ujawwniłyby bezsens przedsięwzięcia. Większość rady nie chciała czekać do ostatecznych rozstrzygnięć mordując w zarodku projekt burmistrza i – jak się okazało – siedmioro posłusznych mu radnych z klubu PO, któremu szefuje Andrzej Kuć.
To właśnie ów radny-biznesmen był najzagorzalszym orędownikiem cięć w przedszkolach. Przy okazji zaatakował samych radnych związanych z oświatą, wytykając im populistyczny konformizm zawodowy. Nie pozostali dłużni. Z pantałyku zrzucali go po kolei radni opozycyjni, a szczególnie Teresa Szymkiewicz i Robert Ślusarczyk, Maciej Cichocki, Grzegorz Cyran, Dariusz Kulma, Michał Góras i... koleżanka z klubu Krystyna Milewska-Stasinowska.
Ale po kolei, bo dochodzenie do prawdy jest procesem dość żmudnym, choć też podniecającym. Wyraźnie w takim stanie był nie tylko radny Kuć, ale i jego krytycy. Skutecznie punktowała radna Szymkiewcz, twierdząc, że zapisy intencyjne muszą się znaleźć w późniejszej uchwale. Błysnął radny Cichocki, uderzając prosto w splot etyczny biznesmena, który nie jest świadom, że uchwała intencyjna nie otwiera dyskusji, a ją zamyka, wprowadzając na ścieżkę prawną.
Na nic zdało się tłumaczenie Kucia, że trzeba teraz oszczędzać, by potem burmistrz zbudował nowe przedszkola. Radny Cyran był przekonany, że tworzenie filii to zbyt poważny eksperyment, choć odwaga burmistrza zasługuje na szacunek. Przewodniczący Kulma nie bawił się w konwenanse i dowodził, że pół miliona oszczędności można uzyskać bez tworzenia filii. Tak teraz deklarują dyrektorki, które we wrześniu nie miały pojęcia, jak to zrobić.
Radny Kuć chwycił się tej myśli jak miecza i współczuł burmistrzowi z powodu nielojalnej przedszkolnej kadry. A w ogóle jego zdaniem, oświata nie może być na świeczniku, gdy się wszystko wali.
Radni Ślusarczyk i Góras dogłębnie i metodycznie przefiltrowali problem, ale dopiero Krystyna Milewska-Stasinowska położyła go na łopatki. Zarzucała władzy manipulację oświatą, na której ona się zna jak mało kto i należałoby takich fachowców słuchać. Zagłosuje więc przeciw projektowi i przeciw dyscyplinie klubowej.
Obserwujący dyskusję pracownicy przedszkoli i rodzice nagradzali swoich obrońców oklaskami, a im było bliżej końca debaty, tym coraz bardziej przeważała szala przeciwników zmian. Ostatecznie 13 radnych odrzuciło wszystkie trzy projekty, 7 było za burmistrzem, a radna Stasinowska niespodziewanie wstrzymała się od głosu.
Tylko na twarzach dyrektorek przedszkoli nie było widać nic, prócz kłopotliwego strachu. Mają rację, teraz dopiero burmistrz powinien sprawdzić ich zdolności do oszczędzania i... poziom lojalności.

Numer: 2011 52   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *