Nasze stulatki

Mówili o niej – hrabianka. To przez kontakty z pałacem Dernałowiczów i dworem Łubieńskich, gdzie spotykała prawdziwe hrabianki. Pamięta niemal wszystko z lat młodości i nie skończy dnia bez serialu, spaceru i modlitwy. Taka jest Marianna Wąsik, która 14 grudnia skończyła sto lat

Hrabianka z Kopernika

Nasze stulatki / Hrabianka z Kopernika

Tarkowscy to długowieczna rodzina, ale choć wielu jej przedstawicieli dożywało ponad 90 lat, to tylko Mariannie udała się setka. Udała się, bo nawet ona, choć całe życie obyła się bez pomocy lekarza, nie spodziewała się takiego daru od Stwórcy.
– Tyle lat bez lekarza? – niedowierzają goście.
– Ano tak, bo dzieci urodziłam tylko przy pomocy położnej, a poza tym nie miałam potrzeby kontaktu ze służbą zdrowia – mówi jubilatka.
– Był jeden wyjątek, kiedy mama złamała biodro w wieku... 94 lat. Lekarze nie chcieli operować, bo w takim wieku podobno nie można i się nie należy. Jednak postawiłam na swoim i mama do dzisiaj chodzi – opowiada córka, Wanda Wilczyńska.
Co lubiła zjeść? Wszystko, bo samotnej kobiecie z dwojgiem dzieci się nie przelewało. Teraz preferuje pomidorową i pierogi z mięsem zamiast rosołu i schabowego. Ale najbardziej lubi duszone żeberka z czerwonym winem.
Nie cały czas było biednie, ale też nie miała lekkiego życia. Wyszła za mąż w 1937 roku za młodszego o 2 lata Jana Wąsika i w dwa lata urodziła mu syna Ryszarda i córkę Wandę. Przyszła wojna i okupacja, ale nie to było najgorsze. Przygnębiła ją dopiero śmierć męża po przeżyciu z nim zaledwie 10 lat. Nie wyszła drugi raz za mąż, poświęcając się wychowaniu dzieci i pracy. Była krawcową i przyczyniła się do powstania w Mińsku Mazowieckim Spółdzielni Pracy 1 maja. Trud doceniły władze, przyznając Wąsikowej order odrodzenia Polski, a wraz z nim dodatek do pensji.
Od 40 lat mieszka przy ul. Kopernika i tam chce dożyć z córką Wandą, bo syn Ryszard – także w młodym wieku – poszedł za ojcem. Zostawił córkę Marzenę, która urodziła dwóch synów – Jarosława i Krzysztofa Ślązaków. Od córki ma wnuka Olgierda, który mieszka w Radomiu z żoną oraz dwojgiem prawnucząt Marianny – Anią i Marcinem. Nie wszyscy odwiedzili prababcię w dniu setnych urodzin, ale przyjechali na sobotnie przyjęcie w piwnicach pałacu Dernałowiczów. Tam, gdzie przed wojną Marysia Tarkowska była niemal codziennym gościem hrabianki Józi.
Teraz, mając ponad 2800 zł dodatku do emerytury, nasza jubilatka marzy nie tylko o zdrowiu. Ogląda seriale, lubi ciekawostki kulinarne, a na życzenia pobicia rekordu długowieczności mówi, że powinno się jej udać.
Oczywiście, ale  tym razem na chwałę miasta, które ją wychowało, dało pracę i pozwala godnie żyć. Burmistrz Marcin Jakubowski z szefową USC Magdaleną Zagórską już się wkupili u stulatki życzeniami, dyplomem i bukietem stu czerwonych róż. Od naszej redakcji jubilatka otrzymała tomik wierszy NIEnasycenie, by wciąż pragnęła żyć i kochać.

Numer: 2011 52   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *