Powiat środowiskowy

Oskarżenia o zatruwanie środowiska, brak funkcjonalnego wjazdu na teren zakładu – czasem prowadzenie firmy to nie tylko sukcesy, a jedno wielkie pasmo problemów. Jakiś czas temu okolicę obiegła informacja o tym, że podmiński Minwar zatruwa środowisko ściekami z zakładu. Szkodliwe nieczystości miały znajdować się na pobliskiej działce; w rowie, do którego odprowadzana była deszczówka i popłuczyny ze stacji uzdatniania wody oraz na polu w Brzózem. Pozornie sytuacja wygląda dokładnie tak jak została przedstawiona. Pozornie, ponieważ fakty są nieco inne

Prawda Minwaru

Powiat środowiskowy / Prawda Minwaru

Na wylewanie nieczystości na pole Minwar miał zgodę wydaną przez mińskie starostwo. Rolnicze wykorzystanie ścieków było więc legalne. – W 2004 roku zakład otrzymał decyzję zezwalającą na rolnicze wykorzystanie ścieków przemysłowych. Grunt w Brzózem został podzielony na tzw. kwatery (na każdej z nich miała być wylewana określona ilość nieczystości). Zgodnie z tą decyzją mieli robić systematycznie badania mikrobiologiczne – mówi kierowniczka mińskiej delegatury WIOŚ Aleksandra Dziwulska.
Wyniki badań nie musiały trafiać do starostwa. Zakład powinien je przeprowadzać i przechowywać, okazać w przypadku kontroli, a tą może przeprowadzać Wojewódzki Inspektorat, ponieważ powiatowy nie jest do tego upoważniony.
Razem z decyzją o zgodzie na wylewanie ścieków Minwar otrzymał też zezwolenie na wprowadzanie do rowu melioracyjnego wód opadowych oraz ścieków z zakładowej stacji uzdatniania wody. Tak też się stało. Jak tłumaczy właściciel Minwaru Władysław Komoda, wkrótce zakład zaczął odprowadzać część ścieków do rowu leżącego na jego działce. Reszta trafiała do oczyszczalni.
Zakład nie miał prawa wprowadzać innego rodzaju ścieków niż te, ściśle określone w decyzji.
Jakiś czas temu, latem, do starostwa wpłynęła skarga od jednego z sąsiadów Minwaru, który twierdził, że w wylotach kanalizacyjnych widać brudną wodę. Na teren firmy wysłana została kontrola, która stwierdziła nieprawidłowości. – Podczas oględzin stwierdzono namuł w rowie. Wystawiony został nakaz usunięcia – mówi naczelnik. Dodatkowo wystąpiono też do Urzędu Gminy o sprzątnięcie działki obok, na której zalegał gruz.
– To był gruz, który powstał przy okazji remontu zakładu. Składowaliśmy go na działce, która jest naszą własnością – tłumaczy Waldemar Komoda, właściciel firmy. Twierdzi też, że ścieki innego rodzaju niż te, które uwzględniała decyzja nie były wprowadzane do środowiska, a na pewno nigdy nie były to żadne substancje ropopochodne.
Zdjęcia z oględzin terenu firmy faktycznie ukazują bałagan na działce i kolektor, z którego wypływa brudna woda. Nie widać tam jednak najmniejszych śladów zabrudzeń, które mogłyby wskazywać na wlewanie substancji ropopochodnych do kanalizacji.
Są jeszcze uschnięte brzozy, które owszem, mogły obumrzeć w wyniku zanieczyszczenia terenu, ale równie dobrze przyczyną tego może być zbyt duża wilgotność terenu. W porównaniu do krajowej 2, działka jest niżej o 1,80 metra, więc deszczówka spływa właśnie tam, a cały teren wokół Minwaru jest podmokły, w wielu miejscach nawet w czasie suszy stoi woda.
– Na początku października wystąpiliśmy do starostwa o anulowanie decyzji. Chcieliśmy zrezygnować z wywozu ścieków do Brzózego i korzystania z rowu. Tak też się stało – mówi Komoda.
Po czasie trudno ocenić jak faktycznie wyglądała sytuacja, jednak pewno jest to, że kolektor i rów znajdowały się w miejscu ogólnodostępnym i wprowadzić tam nieczystości praktycznie mógł każdy...
Rów został oczyszczony, kolektor zlikwidowany, gruz zniknął z działki (jak twierdzi jej właściciel przekazano go pod drogi). To jednak nie koniec problemów. Wszyscy pamiętamy krajową 2 przed modernizacją. Na teren Minwaru prowadził z niej szeroki zjazd. W czasie remontu go zlikwidowano, a zastąpiono wąskim wjazdem, po którym nie mogą przejechać duże ciężarówki.
– Dzięki uprzejmości sąsiada korzystamy czasem z jego działki, co jednak będzie kiedy ją ogrodzi? Wówczas na teren zakładu nie wjedzie żaden duży samochód ciężarowy – mówi Komoda.
GDDKiA twierdzi, że zjazdy z drogi zostały wykonane zgodnie z projektem i prawem.
– Jest jednak możliwość poszerzenia wjazdu na koszt właściciela poprzez złożenie pisma do Wydziału Uzgodnień GDDKiA Oddział w Warszawie, który sprawę rozpatrzy – wyjaśnia Małgorzata Tarnowska z GDDKiA.

Numer: 2011 52   Autor: Anna Sadowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *