Sokół tygodnia

Katolicka religia nakazuje, by po śmierci miejsce pochówku ozdobić choćby krzyżem czy tabliczką. Jednak najczęściej decydujemy się na pomnik – nierzadko okazały i przyozdabiany wieloma dodatkami. Nie wiedząc po co, bo przecież powinniśmy nosić w sercu bliską nam zmarłą osobę, a nie upiększać coraz to wymyślniejszymi dekoracjami miejsce jej spoczynku, by nacieszyć oko nasze i innych. Czy tak jest naprawdę i czy pamięć rzeczywiście dzięki owym pomnikom nie ginie, próbujemy odpowiedzieć poniżej.

Swojskie Dziady

Ostatnia przysługa
Najbliższych zmarłych zawsze będziemy mieć w sercu, pamiętać o nich, a dzięki pomnikowi także odwiedzać, rozmawiać, modlić się. – Najpopularniejszym zamawianym pomnikiem jest lastrykowy, najprostszy, którego koszt wynosi od 1500 zł (pojedynczy grób) do 3 tys. zł (podwójny) – zdradza nam jeden z najczęściej odwiedzanych przez klientów stanisławowskich kamieniarzy, Adam Żelazowski. Granitowe nagrobki to już ceny dwa, nawet trzy razy wyższe – 6,5-7 tys. zł. Na wykonanie całego pomnika trzeba poczekać kilka dni (granitowy nagrobek) i około miesiąca na lastrykowy. Pytam, dlaczego tak długo. – Lastryko trzeba uformować, poczekać, oszlifować, zaszpachlować, potem znowu odczekać i dopiero montować, a granit jest tylko obrabiany i stawiany jako pomnik od razu na cmentarzu – informuje pan Adam. Dalej wybieramy dodatki i ozdoby, czyli krzyże, pasyjki – wydatek od 50 zł wzwyż (w zależności od upodobań), nierzadko głowy świętych (najtańsze 60, 70 zł). Można też zdecydować się na mocowania kamieniarskie, rozety do przypinania, lampiony i wiele innych ozdób.
I nie ma problemu, że nie będziemy wiedzieli, na co się zdecydować – pan Adam ma do dyspozycji kilka katalogów, dzięki którym łatwiej nam będzie wybrać interesujące nas ozdoby. Do wyjściowej ceny pomnika nie musimy doliczać 1 napisu (dane zmarłego plus krótka sentencja) – ten jest wliczony w jego cenę (podobnie jak podstawka pod znicze i wazon na kwiaty). Gdy jednak zechcemy bardziej wyrafinowanego, oryginalnego napisu, to koszta nierzadko przekraczają 30 zł… za jedną literę (tu też do dyspozycji mamy katalog). Zdjęcie także możemy zamówić u kamieniarza – za czarno-białe zapłacimy ok. 100 zł, w kolorze to już 2 razy tyle (obojętnie które wybierzemy, musimy poczekać około miesiąca, gdyż pan Adam wysyła je aż do Lublina). O wiele droższe jest laserowe wykonanie wizerunku zmarłego już na ściance. - Ręczny rysunek to jakieś 450 zł, a laserowy ok. 200 zł, ale to nie jest już tak efektowne jak ręczna robota – tłumaczy pan Adam. Nie narzuca jednak w niczym swojego zdania, ale jedynie doradza klientowi. A ten nierzadko ma dziwne gusta i wymagania. Wystarczy przejść się po cmentarzach. (syl)

Pożegnanie w Mlęcinie
W ubiegłym roku w gminie Dobre zmarło 67 osób (37 mężczyzn i 30 kobiet). W większości były to osoby po sześćdziesiątce, ale 17 z nich tego wieku nie przekroczyło. Przez dziewięć miesięcy tego roku zmarło 43 obywateli gminy, 24 mężczyzn i 19 kobiet, a trzynaścioro z nich nie zdołało dożyć późnego wieku, odchodząc przed ukończeniem 60. roku życia. Niedawno z wielkim żalem żegnano tam Zdzisława Kunkę, człowieka, który cieszył się wielkim uznaniem i szacunkiem. Przez wiele lat był on prezesem Gminnej Spółdzielni „SCH” i człowiekiem z wielkim oddaniem pracującym na rzecz lokalnej społeczności. Do ostatnich chwil pozostał lojalnym przyjacielem i autorytetem dla wielu osób, którym nigdy nie odmówił rady i pomocy. Szczególnie dobrą pamięć pozostawił po sobie w rodzinnym Mlęcinie, gdzie był jednym z najaktywniejszych społeczników. Był członkiem rady parafialnej Starokatolickiego Kościoła Mariawitów w Wiśniewie, naczelnikiem, a następnie prezesem mlęcińskiej OSP i obecny był wszędzie tam, gdzie mógł w jakiś sposób przesłużyć się swoim współmieszkańcom. Za swoje niekwestionowane zasługi na rzecz straży we wrześniu otrzymał Złoty Znak Związku i uczestniczył w jubileuszu swojej jednostki. (rk)

Ubywa w Jakubowie
W ubiegłym roku zmarło 60 obywateli gminy Jakubów, a urodziło się zaledwie 50 dzieci. Podobna tendencja utrzymuje się również w tym roku, bowiem 34 narodzinom towarzyszyło 38 zgonów. Niekorzystne dla Jakubowa są też relacje pomiędzy liczbą osób sprowadzających się tu na stałe, a tymi, którzy wybierają inne miejsce zamieszkania. (rk)

Odeszli w Stanisławowie
Od listopada ubiegłego roku w gminie Stanisławów zmarły 63 osoby – 35 mężczyzn i 28 kobiet. Wśród nich 15 było stanisławowiakami (7 kobiet i 8 mężczyzn). Większość (ponad 50 osób) urodziła się jeszcze przed wojną, niewiele, bo około 5 osób, zmarło w młodym wieku nie dożywszy 45 lat. Najstarszym nieboszczykiem jest Marianna Gryz, która odeszła w wieku 96 lat. Wśród tych 63 osób, 5 osób przeżyło ponad 90 lat, a 19 zdążyło ukończyć 80 lat. Najmłodszym zmarłym był Czesław Kielczyk, który zmarł w wieku 44 lat. Najbardziej zasłużonym z grona zmarłych osób był Jan Nowak (odszedł 3 maja 2004 r.). Urodzony w 1921 r. w Stanisławowie, po roku 1939 wstąpił do ZWZ, potem do AK. Po wojnie został strażakiem, potem sekretarzem w stanisławowskim OSP. W życiu osobistym był pogodnym człowiekiem, kochał rzemiosło i śpiew (należał do miejscowego chóru kościelnego). W 2002 r. został sekretarzem, a następnie przewodniczącym Koła Ośrodka VI Stanisławów Obwodu „Mewa, Kamień” Światowego Związku Żołnierzy AK, którą to funkcję pełnił aż do śmierci. (syl)

Jak na Powązkach
Już od połowy XX w. nasze cmentarze przestały być miejscem, gdzie spacerując, można było podziwiać pomniki, które często były prawdziwym dziełem sztuki rzeźbiarskiej i czytać ciekawe, nieraz poetyckie epitafia. Chętniej i częściej ludzie odwiedzali swoich bliskich zmarłych. To wszystko zagubiło się w lesie jednakowych kamiennych słupków w kształcie krzyża z identycznymi tablicami, na których rzadko odczyta się coś więcej niż dane personalne. Ascetyzm? Na cegłowskim cmentarzu pozostało tylko 16 grobów z XIX i początków XX wieku. Kilka z nich to pomniki – rzeźby, większość zadowala się prostym metalowym krzyżem. Te 16 mogił, to zadbane miejsca znaczących rodów i 4 osób duchownych. Ubodzy cegłowianie też umierali, ale ślad ich prochów niwelowano i na te miejsca chowano następnych. W prawdziwie dostojnej urodzie trwają trzy grobowce. Wśród nich jeden jest repliką pomnika rodu Ateńskich z warszawskich Powązek. Postument, na nim krzyż z wieńcem wspierany przez dwie postacie małych dzieci. Ten powązkowski powstał w pierwszej połowie XIX w., a ten w Cegłowie postawiono w 1895 r. nad mogiłą dwojga małych dzieci i ich matki, hrabiny Stefanii z Ateńskich Gołowinowej. Pomnikiem współczesnym, ale nawiązującym do tych dawnych, jest Pieta na grobie Grzesia Podstawki. Pełną bólu rzeźbę wykonał jego ojciec – Marian Podstawka, znakomity artysta. (bak)

Za wiarę
Są na cmentarzu pewne elementy, które mogą uchodzić nawet za zabawne. Otóż o Wojciechu Rżysko, który umarł w 1906 r., opowiada się, że bohatersko zginął za wiarę. A jakież to wojny religijne w Cegłowie toczono? Otóż jedna taka była. Kiedy mariawici odchodzili od rzymsko-katolickiego obrzędu i założyli własną parafię, a była ich większość, zatrzymali sobie budynek kościoła. Niedobitki wiernych katolików zbuntowały się i kościół postanowili odbić. – Niech mariawici sobie własny zbudują! – mówiono. Przypuścili szturm, a w kościele zabarykadowali się wyznawcy nowej wiary. Wśród nich ów Wojciech Rżysko, który dla większego poświęcenia się sprawie, sypiał na kamiennej posadzce kościoła. Wkrótce przeziębił się i umarł na zapalenie płuc. Od tego czasu w jego rodzinie wspomina się, że pradziadek zginął za wiarę! (bak)

Jak na odpuście
Niestety, nie każdy może w dzień Wszystkich Świętych w spokoju pomodlić się nad grobem, bo z roku na rok 1 listopada jest dniem spotkań towarzyskich na cmentarzu. Na stanisławowskim atmosfera jest jeszcze rodzinna, ciepła – ludzie całymi rodzinami odwiedzają miejsca spoczynku najbliższych, jednoczą się i wspólnie modlą. Nie rozpraszają ich krzyki czy towarzyskie rozmowy. Jedynym problemem może być przebicie przez tłum sprzedawców wszelkiego rodzaju zniczy i kwiatów (miejsca zarezerwowane są już około miesiąc wcześniej). Nieco inaczej wygląda kolejny dzień – Zaduszki, kiedy to obchodzimy wspomnienie wiernych zmarłych. Stanisławowiacy chętnie wybierają się na cmentarz wieczorem, by podziwiać blask lampek i zniczy oraz w ciszy odmówić modlitwę. Niestety, nie da rady się skupić z powodu hałasującej młodzieży – słychać krzyki dziewczyn straszonych przez kolegów i ich głośne śmiechy. Bo niektórzy wieczorne przyjście na cmentarz traktują jako rozrywkę i okazję do kradzieży co ładniejszych lampek bądź kwiatów. Na szczęście to występuje rzadko – równie rzadko, jak odwiedzanie grobów przez następne 364 dni w roku. Aż do następnego 1 listopada… (syl)

Groby pozacmentarne
Każdy grób skłania człowieka do refleksji. Najlepszym tego dowodem jest to, że po cmentarzu można chodzić i chodzić, przypominając sobie kolegów, sąsiadów i znajomych – tych, którzy już odeszli. Nieraz zasłaniamy się też nawet bogactwem, ubóstwem lub zaniedbaniem grobu. Jednak z pewnością do głębokich refleksji skłaniają groby pozacmentarne – te prawdziwe i te symboliczne. Szereg mogił pochodzi z okresu wojennego, jak na przykład w Budach Wielgoleskich (przy szosie do Latowicza) mogiła rozstrzelanego przez Niemców nieznanego żołnierza AK, czy grób nieznanego żołnierza z wojny w 1939 roku na Górze Wolesiańskiej. Dobrze, że groby te choć w skromnej formie jednak są utrzymane. Opiekunami takich grobów są przeważnie dzieci szkolne, harcerze i społecznicy dobrego serca. Chwasty są usuwane, leżą kwiaty lub są posadzone i w dni uroczystości palą się znicze – jest to rzeczywisty dar pamięci dla spoczywającego i okazuje się, że nie trzeba marmuru i kamieni. Ale są i miejsca, które przypominają mogiły – znaczone krzyżami, wiązankami kwiatów i zniczami. Jadąc polskimi drogami, co ileś kilometrów napotykamy na taką symboliczną mogiłę – miejsce śmierci w wypadku samochodowym. Na ile przemawiają one do rozsądku tych, którzy się spieszą, w rezultacie „do Boga”, dociskając pedał gazu, trudno określić. (fz)

Cmentarna ekologia
Z czasów dzieciństwa pamiętam przygotowania do Święta Zmarłych. Z dziadkiem na łące wycinaliśmy pasy darni, aby nimi obłożyć groby. Szklane pojemniki na znicze były wielokrotnie napełniane, a ze świerkowych wianków z naturalnymi kwiatami do wiosny pozostawało tylko kilka drucików. Teraz w dobie ekologii niemodne, a wręcz zakazywane jest używanie świerkowych gałęzi, kwiaty i wiązanki są sztuczne, a znicze w plastikowych opakowaniach. Efektem tego są góry plastiku wokół cmentarzy, który nie nadaje się do recyklingu, bo wymieszany jest z drutem i parafiną. I tak jak kiedyś z naszego parafialnego cmentarza śmieci załadowywano na jedną furmankę, tak teraz potrzeba do tego kilka samochodów ciężarowych. Może warto zastanowić się nad tym problemem wybierając się na cmentarz. (zgm)

Gminne wypominki
Najbardziej przeżywamy odejście osób szczególnie bliskich, znajomych, całkiem obojętnie osób nam nieznanych, ale najbardziej bezuczuciowa jest śmierć przedstawiona w liczbach. Czy ktoś czytając, że w tym roku w gminie Kałuszyn zmarło 52 osoby, w gminie Cegłów 87, w gminie Mrozy 91, a w Dębem Wielkim Wielkim 64, uroni choć jedną łzę? Chyba nie, a przecież za tymi liczbami kryje się ból, cierpienie, czyjeś tragedie. Jak dla rodziny wielkim przeżyciem jest odejście kogoś bliskiego, tak dla społeczności lokalnej wielką stratą jest śmierć osoby zasłużonej. Stratą dla cegłowskiej gminy była śmierć wójta Jerzego Lisickiego, ale nie mniejszą i równie tragiczną jest śmierć Marka Spodara – kapitana drużyny Jutrzenki Junior Cegłów. W gminie Mrozy pożegnano w tym roku Romana Chojeckiego, działacza sportowego klubu Watra. Odszedł zasłużony strażak i wieloletni sołtys, Tadeusz Konca, środowisko rzemieślnicze pożegnało swego działacza Piotra Starostę. Nie ma już wśród nas Wandy Rudki, nauczycielki z mrozowskiego liceum. To tylko niektóre z nazwisk, jakie powinny znaleźć się w gminnych wypominkach. (zgm)

Numer: 2005 44





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *