Wojaże mińszczan

Znamy Beskidy? Tak się nam tylko wydaje, ale od czego są akcje promujące pieszy ruch turystyczny. Temu służył rajd szlakami beskidzkiej Piątki 19 i 20 listopada, który przyciągnął 230 uczestników z 15 województw, w tym 18 osób z mińskiego CKU w składzie z dyrektor Joanną Kowalską, nauczycielami Agnieszką Chomicz i Tomaszem Maciosem oraz słuchaczami z trzech klas ogólniaka i technikum budowlanego

Beskidy w dwa dni

Wojaże mińszczan / Beskidy w dwa dni

Rajd rozpoczął się powitaniem uczestników przed Urzędem Miasta w Ustroniu przez lokalnego włodarza i organizatorów rajdu. Wkrótce grupy wraz z przewodnikami górskimi wyruszyły na szlak zmierzający z Ustronia do Brennej. Początek trasy łączył się z głównym szlakiem beskidzkim, który kończy się w Bieszczadach i mierzy ok. 600 km długości. Pierwszy odcinek wspinaczki był niemałym wyzwaniem dla niewprawionych piechurów, ale po osiągnięciu punktu przełamania w okolicy schroniska PTTK Równica (758 metrów npm), dalej już było z górki. Jeszcze tylko długi spacer w dół przez piękne lasy bukowe, Dolinę Leśnicy i… już Brenna, miejsce tego wieczora wyznaczone na ogólnopolski piknik turystyczny.
– I było co świętować, bo przecież nie na co dzień nam ceprom, zdarza się zdobywać góry i poznawać kulturę oraz zwyczaje górali beskidzkich – wspomina Tomasz Macios. Było więc symboliczne ognisko z kiełbaskami, przygrywało trio młodych górali śląskich na heligonkach, był konkurs wiedzy o Beskidach dla dzieci, loteria fantowa oraz dyplomy i puchary akcji „Poznaj Beskidy”, a także lampion ze światełkiem do nieba. Na koniec nieoczekiwaną wizytę złożyli im prawdziwi zbójnicy z żywiecczyzny, powyciągani niczym z kadrów serialu o Janosiku. Byli uzbrojeni w zbójeckie noże i pistolce, którymi od czasu do czasu narobili huku i… dymu, a gwizdy, piski i okrzyki towarzyszyły im jako uzupełnienie całości nietuzinkowego wydarzenia. Kiedy już wybrzmiały ostatnie echa wystrzałów, dzieci zadowolone z nagród udały się na spoczynek, a ognisko tliło się jedynie przytłumione nocnym chłodem, zaproszeni goście przenieśli się do karczmy w pobliskim ośrodku wypoczynkowym Savana i wraz z heligonistami i zbójnikami bawili się do późnej nocy.
Drugiego dnia rajdu, już o poranku grupy dzieci, młodzieży i dorosłych udały się w kolejną eskapadę – tym razem z Brennej do Wisły. Początek trasy zaczynał się w miejscu zakończenia szlaku z poprzedniego dnia i piął się mocno w górę. W ten sposób w przeciągu niespełna godziny zwarta grupa turystów pokonała kilkaset metrów wzwyż do Chorzelicy i Starego Gronia, które znajdują się na wysokości ok. 800 metrów. Wyższe partie Beskidu Śląskiego pokrywał już szron. W białej scenerii szlakiem posuwał się kolorowy korowód rajdowiczów, by następnie osiągnąć najwyższy punkt trasy na Przełęczy Salmopolskiej (934 m), w połowie drogi samochodowej ze Szczyrku do Wisły. Przełęcz ta była także punktem zwrotnym marszu z kierunku wschodniego na zachodni, tam gdzie w dole płynie sobie królowa naszych rzek, a nad nią rozłożyło się miasto Wisła, rodzinna miejscowość Adama Małysza.
W Wiśle rajd się kończył. Po gorącej grochówce w karczmie góralskiej oraz równie ciepłych podziękowaniach i długich pożegnaniach z przewodnikami beskidzkimi mińscy rajdowicze z CKU, po przejściu w ciągu dwóch dni ok. 30 kilometrów, powrócili do domów. Zmęczeni, ale zadowoleni i do tego z obietnicą przybycia w Beskidy za rok.

Numer: 2011 51   Autor: Janko Fridayski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *