Drodzy Czytelnicy

 Aż się nie chce wierzyć, że ponad 40 procent dróg krajowych to śmiertelnie niebezpieczne tzw. czarne odcinki. W ostatnich trzech latach w wypadkach zginęło na nich 4700 osób. Przy tym przykro, że aż dwa niebezpieczne odcinki dotykają nas bezpośrednio, bo są trasami wiodącymi z Mińska Mazowieckiego na wschód i zachód. A tu idzie zima i wcale nie będzie łatwiej. Drogowe zmory mogą dopaść zarówno kierowców jak i pieszych. Możemy się nie ruszać z domu, ale czy stać nas na taki luksus

Drogi wyboru

Drodzy Czytelnicy / Drogi wyboru

Najbardziej niebezpieczny odcinek w Polsce to trasa między Kurowem a Lublinem. W ciągu trzech lat doszło tam do 95 bardzo poważnych wypadków. Niewiele lepiej wypada krajowa Dwójka. Kierowcy muszą uważać na jej zachodnim odcinku, ale także miedzy Warszawą, Mińskiem a Kałuszynem. Tutaj na niespełna osiemdziesięciu kilometrach doszło do ponad 220 groźnych wypadków.
Raport straszy, że w pobliżu Mińska Mazowieckiego znajdują się aż dwa krytyczne odcinki. Zarówno pomiędzy Warszawą a Mińskiem, jak i przy wyjeździe z Mińska Mazowieckiego w stronę Kałuszyna kierowcy mają do dyspozycji tylko po jednym pasie ruchu w obu kierunkach. Trasa jest bardzo wąska, kręta i nie ma pobocza. Wiele do życzenia pozostawia też stan nawierzchni. Tutaj w ciągu ostatnich 3 lat średnio raz w tygodniu dochodziło do bardzo ciężkiego wypadku.
Fachowcy twierdzą, że przyczyną większości tragedii niekoniecznie jest prędkość, a zła infrastruktura.  Nawet w momencie popełnienia jakiegoś błędu czy zagrożenia kierowca na polskich drogach ma o wiele mniejszą szansę na bezpieczny manewr.
Strachy na Lachy, bo jeśli nasze auta przeżyły tegoroczną dziurawą wiosnę, to nic nas nie może już zdziwić. No, może tylko – to też motoryzacja – zapchane samochodami centrum Mińska.
Obiecany płatny parking ma ruszyć dopiero przed Bożym Narodzeniem, ale – co słusznie przepowiadają pesymiści – on też niczego nie zmieni. A jeśli do tego nieźle posypie śnieg, to miasto znajdzie się w motoryzacyjnej matni.
Niektórzy liczyli, że szalejące ceny paliw zmuszą biedniejszych kierowców do zmiany auta na tanie środki lokomocji. Na razie zmian w natężeniu ruchu nie widać, a między rondami wciąż krążą wehikuły szukające parkingowej niszy.
Może więc komunikacja miejska? Ależ skąd. Nasi powiatowi i gminni włodarze pozwolili sprzedać PKS prywatnemu przewoźnikowi, który po kilku miesiącach stagnacji wreszcie się odkrył, zawieszając na zimę ponad 180 kursów. Prezes Kowalczyk na urlopie (szkoleniowym), wszyscy się boją wychylić, nabrali wody w usta, więc zarobią inni przewoźnicy. Też prywatni, ale niech mają, byleby nie zdzierali, wykorzystując słabość konkurencji i przymusowy wybór pasażerów.
Aż nie chce się wierzyć? Ależ chce, bo każdy wybiera sobie własną drogę i chce ją szybko pokonać. Ale szybko nie zawsze znaczy bezpiecznie, o czym z czasem przekonuje się każdy, kto woli kręte skróty od prostego gościńca. Takie reguły dotyczą także rynku medialnego, o czym chyba jeszcze nie wiedzą amatorzy wchłonięcia Mińska Mazowieckiego we własną strefę wpływów.

Numer: 2011 49   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *