Mińsk Mazowiecki sesyjny

Burmistrz Jakubowski nabiera wiatru w żagle. Na razie budżetowego, bo przecież nie może odpuścić najważniejszych inwestycji. To dla zachowania ich skali i płynności w przyszłym roku doprowadził do uchwalenia wyższych stawek podatkowych. Radni widocznie mają po tym głosowaniu kaca, bo – w celu zatarcia śladów przestępstwa wobec zaufania wyborców – nie przestają pytać o sprawy tak dziwne, że aż wybuchowe

Granaty pytań

Mińsk Mazowiecki sesyjny / Granaty pytań

Jak niewiele potrzeba do wywołania sesyjnej burzy, wie każdy obserwator obrad rady miasta. Bywa tak, że nikt nie zwróci uwagi na zbędny wydatek budżetowych milionów albo nie wiadomo kiedy wszyscy pokłócą się o grosze.
Tak było podczas uchwalania planu pracy MKRPA, a więc komisji, której głównym źródłem dochodu są wpływy z koncesji alkoholowych. Zazwyczaj nikt nie pytał, na jakie cele idą setki tysięcy złotych, ale nie tym razem. Znani z uczciwej dociekliwości radni Jerzy Markowski i Robert Ślusarczyk nieopacznie zapytali przewodniczącą Jadwigę Frelak, o częstotliwość spotkań komisji, której członkowie zarabiają po 240 zł za jedno posiedzenie, a ich szefowa nawet 340 zł. Nie usatysfakcjonowała ich odpowiedź, że spotykają się w miarę potrzeb, więc poprosili o konkrety. Okazało się, że zebrań jest sporo (ok. 30 w roku), więc istnieje podejrzenie, że spotykają się, by więcej zarobić. Jednak ich wniosek, by ograniczyć to finansowe rozpasanie o 3 procent czyli o 70 -100 zł, co da oszczędności prawie 15 tysięcy,  spotkał się w czasie obrad sesji z ostrą ripostą.
W obronie alkoholowej komisji wystąpił radny Maciej Cichocki, oskarżając komunalnych o pomówienie, a radna  Wanda Rombel stwierdziła, że obniżka uposażenia będzie poniżająca dla członków MKRPA.
To jeszcze nic, bo dopiero po występie zdenerwowanej Jadwigi Frelak radni poczuli bicz nad głowami. Przewodnicząca łamiącym głosem wyznała, że czuła się wśród członków komisji komunalnej jak na przesłuchaniu. Radnym powinna wystarczyć informacja o spotkaniach w miarę potrzeb, a wynagrodzenie członka MKRPA to nie nadużycie, a rekompensata za stracony czas w czasie obrad i kontroli 144 podmiotów sprzedających alkohol, której dokonują w wolnym czasie. Nawet nocą.
Odłamki granatu szefowej MKRPA sięgnęły także dwóch dociekliwych radnych, którzy wnet orzekli, że nie chcieli być prokuratorami, nie chcieli przewodniczącej urazić, więc… przepraszają.

Drugim granatem raził dyrektor Celej, po próbie dowiedzenia się, dlaczego z siedziby muzeum wypędza działaczy TPMM. Wszystko przez radnego Górasa, który za wszelką cenę próbował się dowiedzieć od burmistrza, co takiego złego wyrządzili Celejowi mińskofile, że pozbawił ich dwóch klitek.
– To rzeczywiście klitki, ale przechodnie do sali wystawienniczej i potrzebne do konserwacji archiwów – tłumaczył dyrektor MZM. Nie ukrywał też, że chociaż między władzami towarzystwa i muzeum nie ma animozji, chociaż to właśnie niektórzy członkowie TPMM mówią różne rzeczy o dyrektorze MZM. Chodzą też różni podszywacze i zbierają pamiątki, a to niegodne działacza społecznego. Potwierdził jednak, że dopóki towarzystwo nie znajdzie innego lokum, nikt go nie wyrzuci na bruk, a tylko zapłaci za lokal nie 30, a 50 zł miesięcznie.

W poniedziałek, 21 listopada padło na sali obrad jeszcze kilka granatów. Największy w ideę współpracy miasta z organizacjami pozarządowymi, a szczególnie w kwestie klubów sportowych ze specjalnym dotowaniem i… brak kastracji zwierząt pozadomowych. Odłamki będą za tydzień.

Numer: 2011 49   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *