W gminie Mrozy

W Mrozach można się poczuć jak w zadbanym miasteczku. Centrum tej oazy promieniuje zaś mądrością władzy i nieszablonową kulturą. Jest się czym chwalić, więc nawet złote pary mają swe jubileusze nie w świetlicy Mrozów Południowych, a w samym centrum kultury

Żywe przysięgi

W gminie Mrozy / Żywe przysięgi

Odnowiona świetlica GCK to wręcz idealne miejsce na jubileuszowe spotkania i towarzyszące im występy artystyczne. W piątek, 18 listopada zgromadziły się tam pary małżeńskie, które pobierały się w 1961 roku. Miało być ich 15, ale od zgłoszenia wniosku do wojewody do przyznania medali przez prezydenta mija kilka miesięcy i nie wszyscy mają szansę je zobaczyć. Mówił o tym wójt Jaszczuk, składając kondolencje Franciszce Jacak z Mrozów, której mąż Romuald zmarł w maju i Wandzie Zielińskiej z Jeruzala, która pochowała męża Piotra w lipcu br.
Medale jednak obaj otrzymali, jak i pozostałe 13 par, a wśród nich pięć małżeństw z Mrozów – Antonina i Bogdan Abramowscy, Jadwiga i Andrzej Borkowie, Krystyna i Andrzej Kobylińscy, Helena i Wincenty Łukasikowie oraz Irena i Ryszard Sadowscy.
Aż osiem złotych par przyjechało z bliższych i dalszych wsi. I tak z Sokolnika – Helena i Stanisław Bojszczakowie, Marzanna i Hieronim Koziełowie oraz Zofia i Zdzisław Piotrakowie, z Kuflewa – Zofia i Marian Kotuniakowie, z Woli Paprotniej – Wacława i Henryk Gromulscy, z Łukówca – Janina i Mieczysław Żytkowiczowie, ze wsi Kruki – Maria i Józef Gójscy, a z Dębowców – Genowefa i Kazimierz Piesakowie.
Wszyscy zasłużyli nie tylko na prezydenckie medale, ale też na kilka celnych życzeń i uwag. Obecny na uroczystości proboszcz Jackowski stwierdził, że nikt nie marnuje życia, póki… żyje. Mogą więc jeszcze przekazać wiele miłości i doświadczenia swoim dzieciom i wnuczętom. Natomiast proboszczowi Kulbatowi z Kuflewa mroziańskie złotka przypominały zaś jego rodziców, którym niewiele brakuje do diamentowych godów.
– Bawcie się i wspominajcie – namawiał z kolei wójt Jaszczuk, pokazując gościom gotowy do użycia mikrofon.
Pierwszym i jedynym odważnym był Andrzej Kobyliński, który się nie spodziewał, że będzie świętował 50-lecie ze swym nauczycielem Andrzejem Borkiem. To realne, bo w dniu ślubu mieli 23 i 30 lat, a ich żony 21 i 18. Oznacza to, że nauczyciel upatrzył sobie młodszą dziewczynę od swojego ucznia. Równie młodą 18-latką była w dniu ślubu Wanda Zielińska, a trochę starszą – Janina Żytkowicz.
Panowie żenili się tuż po wojsku (22-23 lata) z wyjątkiem dwóch 21-latków tj. Piotra Zielińskiego i Stanisława Bajszczaka. Najdłużej z ożenkiem czekał wspomniany Andrzej Borek, o trzy lata krócej – Józef Gójski.
Wiejskie małżeństwa z początku lat 60. nie stroniły od dzieci. Wśród 10 sondowanych par aż cztery miały po czworo potomstwa, a dwie po jednym dziecku, co daje średnią rozrodczość 2,9. Dorobili się także 49 wnucząt, tylko 8 prawnucząt, bo – jak twierdzą – młodzi jeszcze się uczą lub dorabiają.
Tańców tym razem nie było. Warszawskie trio smyczkowe zagrało melancholijnie, a panie z miejscowego chóru Illuxit Sol popisywały się impresjami patriotycznymi, ludowymi i finałową pieśnią z „Dziewicy Orleańskiej”.
Uroczystości uwieńczyła wspólna fotografia, a po niej utrwalono osobiste dowody miłości małżeńskiej. Także na zdjęciach, które są dostępne w naszej redakcji.

Numer: 2011 49   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *