Niebezpieczne rewiry

Mieszkańcy miejscowości położonych przy krajowej 50 od lat narzekają na szerzącą się w lasach prostytucję. Niestety, polskie prawo nie przewiduje żadnych kar za wykonywanie tego najstarszego zawodu świata. Przęstępstwem jest jednak sutenerstwo i to z nim próbują walczyć mińscy policjanci

Przez dzieci do lasu

Niebezpieczne rewiry / Przez dzieci do lasu

Policjanci z mińskiej komendy prowadzą systematyczne kontrole na drodze krajowej nr 50, pod kątem sprawdzania kobiet, które prawdopodobnie zajmują się prostytucją. Akcje są głównie wymierzone w sutenerów, którzy mogą czerpać korzyści z takiego procederu. W myśl polskiego prawa jest to przestępstwo zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności.
– Na przełomie ostatnich kilku lat kryminalnym udało się zatrzymać kilka osób podejrzewanych o sutenerstwo. Wśród zatrzymanych byli mężczyźni, zarówno obywatele Polski, jak również cudzoziemcy. Celem dotychczasowych kontroli było również dokładne sprawdzanie kobiet pojawiających się przy drodze, czy nie są one osobami zaginionymi bądź poszukiwanymi przez Policję – mówi rzecznik KPP, Daniel Niezdropa. Tłumaczy też, że podczas ostatnich działań policjanci sprawdzili trzy kobiety, które zajmowały się prostytucją. Okazało się, że są one Polkami i nie są poszukiwane. Funkcjonariusze sprawdzają teraz, czy nikt ich nie przymuszana do takiej pracy. W najbliższym czasie kryminalni planują kontrole trasy nr 50 i innych miejsc, z których dochodzą sygnały o szerzeniu się tej patologii.
Dyskusje na temat prostytucji trwają od lat. Nie brakuje przeciwników tego zajęcia, są jednak również głosy nawołujące do zalegalizowania tego zawodu i – biorąc pod uwagę ewentualne zyski z opodatkowania dochodów, które w skali całego kraju są olbrzymie – może warto zastanowić się nad takim rozwiązaniem.
Proceder kwitnie, kobiety się nim parające są potępiane. Nikt jednak nie zastanawia się nad tym, ilu z nich życie nie pozostawiło innego wyboru, a prostytucja stała się jedynym możliwym wyjściem...
Magda wyjechała z Mińska Mazowieckiego pięć lat temu. Zamieszkała w jednym z większych miast w kraju. Zaczęła studia, aby się jednak utrzymać musiała podjąć pracę w sklepie. W tygodniu pracowała po 12 godzin, weekendy spędzała na uczelni. W między czasie poznała chłopaka, zaszła w ciążę i wtedy zaczął się problem. – Jak tylko usłyszał o ciąży, zniknął. Zostałam sama. Pracowałam dopóki zdrowie mi na to pozwalało. Tuż przed terminem porodu musiałam jednak zostać w domu. Pomagały mi koleżanki ze studiów. Marcel urodził się o czasie, był okazem zdrowia. Dzięki wsparciu przyjaciółek wróciłam szybko do pracy na pół etatu, studia musiałam odłożyć na później. Wszystko powolutku zaczynało się układać... Kiedy Marcel miał 3 latka oddałam go do przedszkola. Stamtąd któregoś dnia zabrało go pogotowie. Zemdlał...Diagnoza była straszna – mukowiscydoza – opowiada 25-letnia dziś kobieta, dodając że pomimo wielu wcześniejszych przeziębień, zapaleń oskrzeli i płuc nikt nie zastanawiał się nawet nad tym, by przeprowadzić badania genetyczne dziecku.
Magda szalała z niepokoju, odwiedzała kolejnych lekarzy, którzy po badaniach potwierdzali diagnozę. Szybko okazało się, że choroba jest nieuleczalna, można jednak ulżyć małemu w cierpieniach, pobyt w szpitalu nie mógł trwać w nieskończoność, jednak leczenie w warunkach domowych wiązało się z ogromnymi kosztami. Załamała się... Z pracy musiała zrezygnować, a znalezienie nowej, którą można by było połączyć z dniami spędzanymi w szpitalach i do tego dobrze płatną okazało się niemożliwe...
– Wtedy w moim życiu pojawiła się Zuza, razem byłyśmy na pierwszym roku studiów. Kontakt się urwał kiedy zrezygnowałam z uczelni. Spotkałyśmy się przypadkiem, poszłyśmy pogadać przy kawie. Wysłuchała mnie i bez ogródek zaproponowała popłatną pracę w jednym z warszawskich lokali. Zgodziłam sie bez chwili namysłu. Zaczęłam pracę na noce, zarobki z dnia na dzień były coraz lepsze. Obsługiwałyśmy klientów tylko z górnej półki. Dziś przy hojności niektórych stałych bywalców klubu potrafię zarobić nawet 1 tys. zł w ciągu jednaj nocy – mówi kobieta. Dzięki tej „pracy” Marcel szybko mógł wrócić do domu, a Magda jest w stanie zapewnić mu wszystko to czego potrzebuje, by przeżyć każdy kolejny dzień. Dziś tłumaczy, że są chwile kiedy czuje obrzydzenie do samej siebie, jednak wie, że życie dziecka nie ma żadnej ceny...
Nie brakuje kobiet, które świadomie wybierają prostytucję jako łatwy sposób na zarabianie pieniędzy. Są jednak też takie, dla których właśnie ten „zawód” jest jedyną szansą na przeżycie bliskich im osób, często właśnie dzieci. Zanim więc ocenimy zachowanie innych warto zadać sobie pytanie, co my zrobilibyśmy w podobnej sytuacji...

Numer: 2011 47   Autor: Anna Sadowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *