Mistrzowie sportu

W podmińskim Sokólu mieszka mistrz Polski. Nazywa się Kajtek Kossakowski i ma ledwie co przekroczone osiem lat. Smaku dodaje fakt, że tytuł czempiona kraju zdobył po kilku treningach na prawdziwym korcie...

Grać jak Kajtek

Mistrzowie sportu / Grać jak Kajtek

Urodził się 9 marca 2003 roku i od maleńka zdradzał talent sportowy. Miał refleks, a przede wszystkim niespotykaną wydolność organizmu, którą pokazał już jako trzylatek. Był wtedy z babcią na stadionie, a kiedy opiekunka chciała go zabrać do domu, Kajtek bez odpoczynku przebiegł 800 metrów, by nie dać się złapać.
Teraz ma 133 cm wzrostu, waży 30 kg i bez trudu włada tenisową rakietą. Pierwszy raz wziął ją na poważnie do ręki przed rokiem, choć nie stronił od futbolu, badmintona i ping-ponga.
– Tata mnie namówił do gry w tenisa ziemnego, a mnie się on od razu spodobał – wyjaśnia Kajtek.
Zdarzyło się to we Władysławowie na obiektach COŚ-u, gdzie trenerem tenisistów był Leszek Podolak z córką Sandrą. Ale wakacje się skończyły i musiał z tatą Andrzejem podjąć decyzję, czy tę przygodę kontynuować. Chcieli obaj, ale w okolicy Mińska Mazowieckiego nie ma dobrych kortów. Te na MOSiR-ze są za słabo oświetlone, a do Cisia daleko i drogo. Pamiętał jednak słowa trenera, który chwalił go za refleks, wytrzymałość i precyzję wykonywania poleceń. Trenował więc gdzie się dało, by w styczniu 2011 roku zdobyć brąz w turnieju małego tenisa w Warszawie.
Pamiętał też o Kajtku trener Podolak, zapraszając ambitnego chłopca na turniej w randze mistrzostw kraju. Pojechał do Cetniewa trochę wcześniej, by móc trenować pod fachowym okiem i na porządnych kortach. I nie zawiódł, pokonując trzech rywali do zera i do jednego. W ten sposób zdobył dyplom, złoty medal, główną nagrodę i tytuł mistrza Polski w kategorii ośmiolatków.
Co dalej? Największy kłopot będzie z treningami, bo mińskie korty i sale gimnastyczne są ciemne i nie mają najlepszej powierzchni. Lepsze kosztują, a dobry trener jeszcze więcej.
– Kajtek nie powinien wychodzić z kortu, jeśli chce zaistnieć na tenisowym rynku. Tymczasem na razie znikąd nie ma pomocy – narzeka ojciec, Andrzej Kossakowski.
Może więc stypendium z gminy i powiatu. Wystarczy się tylko pochwalić medalami, a na pewno wójt Witczak i starosta Tarczyński docenią kunszt pierwszego w dziejach mińskiej ziemi mistrza Polski wśród ośmiolatków.

Numer: 2011 46   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *