Mińsk Mazowiecki stanu cywilnego

W czasach niekonkordatowych każda para wierzących nowożeńców musiała dwa razy przyrzekać, wkładać obrączki i płacić. Władza ludowa chciała też dorównać wystrojowi kościołów i urządzała ceremonie w pałacach ślubów. Mińszczanie na taki ekskluzywny rytuał przejścia czekali do 21 października 2011 r., kiedy to nastąpiło oficjalne otwarcie sali ślubów w pałacu Dernałowiczów

Pałac na śluby

Mińsk Mazowiecki stanu cywilnego / Pałac na śluby

Jak wieść miejska niesie, jedną z pierwszych decyzji burmistrza Jakubowskiego miało być przeniesienie ślubów do zwolnionych przez bibliotekę pomieszczeń pałacu. I rzeczywiście - nie minął rok, a wszyscy cywilni nowożeńcy nie musieli tłoczyć się przed bocznym wejściem do magistratu i polować na zajęte nawet w sobotę miejsce postojowe. Ceremonię utrudniał także remont urzędu, a dzięki przeprowadzce dotychczasowa sala ślubów zamieniła się w biura urządzonych po nowemu wydziałów. W przyszłości zaś zmieni się w oazę narad i konferencji dla organizacji pozarządowych, bo mimo znacznej powierzchni ściana nośna skutecznie ogranicza jej przeznaczenie na sesje rady miasta.
– Decyzja o przeniesieniu sali ślubów została podjęta z myślą o zapewnieniu większego komfortu parom zawierającym związek małżeński oraz gości uczestniczących w ceremonii zaślubin – tłumaczył burmistrz podczas oficjalnego otwarcia przybytku nowożeńców.
Fakt, za 160 tys. ułożono dębowy parkiet, takież parapety i drzwi, a na ścianach pojawiła się sztukateria. Sufit rozjaśniają trzy metalowo-kryształowe żyrandole, a całość zdobią 74 bukowe krzesła, sofa pary młodych, fotel kierownika USC, komoda i ekskluzywne biurko z tajemniczymi urządzeniami. Wśród nich jest pilot do sterowania muzyką, która sączy się kwadrofonicznie ze wszystkich stron sali.
Przed laty nowożeńcom grał Jan Poliński, ale tamte czasy pamiętają tylko małżeństwa z co najmniej 20-letnim stażem. Nie było podczas otwarcia ani śp. pana Janka, ani też pierwszej po Stanisławie Zienkiewiczu kierowniczki USC – Walerii Michowej, która udzielała ślubów do 1981 roku. Zmieniła ją na 10 lat Jolanta Bogińska, a na kolejne 17 lat – Danuta Ryniewicz, która miała przyjemność gościć w sali ślubów aż 5224 pary, czyli ok. trzystu w ciągu roku. A przecież nie tylko szefowe USC zakładały metalowy łańcuch z orłem. Przez 16 lat ceremonie prowadził Ireneusz Zawiska, a po kilka lat przygody w sali ślubów zaliczyły Lilla Czerniawska i Bożena Czerwińska, obecnie szefowa mińskiej skarbówki.
Od kwietnia 2009 mińskim urzędem zarządza Magdalena Zagórska i to ona podczas ceremonii otwarcia zajęła miejsce za ślubnym biurkiem. Zaprosiła tam również swoje poprzedniczki, które wspominały stare, dobre czasy cywilnych zaślubin. Było ich tak wiele, że nie dawały rady, więc rozkładały ceremonie na kilka dni tygodnia. Zdarzały się też sytuacje dziwne, jak rezygnacja pana młodego lub panny młodej, płacze, kłótnie, a także poród na sali ślubów.
- Spostrzegłam, że kobieta robi się jakaś niewyraźna. Przyspieszyłam ślub, wyprosiłam gości i wkrótce piliśmy szampana także za zdrowie noworodka – opowiada Jolanta Bagińska.
Dzisiaj z ponad tysiąca ślubów cywilnych pozostało około 160. Większość to ceremonie konkordatowe, na które USC nie ma żadnego wpływu oprócz rejestracji. Jednak nie wszyscy mogą lub chcą iść do księdza, by stać się rodziną i kochać aż do śmierci. To dla nich ta piękna sala ślubów w pałacu.

Numer: 2011 45   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *