Złotka z mińskiej gminy

Tym razem bez kapeli, ale ze śpiewem na ustach i kieliszkiem szampana w rękach pary z mińskiej gminy świętowały swoje złote gody. Wytrwali 50 lat dzięki wzajemnemu zrozumieniu oraz miłości i za to w czwartek, 13 października z rąk wójta Antoniego Piechoskiego odebrali zasłużone medale od prezydenta Komorowskiego

Śluby zgody

Złotka z mińskiej gminy / Śluby zgody

W progach sali konferencyjnej Urzędu Gminy złotych jubilatów już tradycyjnie witano kieliszkiem szampana i stołami zastawionymi słodkościami. Zabrakło jedynie występującej zawsze Kapeli Małego Stasia, ale należycie całą orkiestrę zastąpiła Grażyna Mańkowska. Jej silny głos i akordeon wystarczyły, by jubilatów zachęcić do zabawy. A rozdane śpiewniki sprawiły, że nawet wójt Piechoski włączył się w muzyczne biesiadowanie.
Zanim jednak zatracili się we wspólnym śpiewaniu, wójt wraz z kierowniczką USC Magdaleną Zagórską odznaczył jubilatów medalami, życząc kolejnego półwiecza miłości. Odznaczenia przygotowano dla 7 par, ale na uroczystość 2 nie dotarły. I jak się wkrótce okazało, jednej z par złoty medal przyznano z opóźnieniem... 12-letnim.
Spóźnione złoto należało się Zofii i Aleksandrowi Cieślikom, którzy są po ślubie już 62 lata. Skąd to opóźnienie? Cieślikowie mieszkają w podmińskim Zamieniu, a małżeństwo zawierali na terenie gminy Wiązowna. Przez wiele lat urzędy nie mogły dojść do porozumienia, co do wniosku o przyznanie medalu. W końcu wysłała go mińska gmina.
Po odbiór spóźnionego odznaczenia na uroczystości stawił się tylko pan Aleksander, bo żona z przyczyn zdrowotnych została w domu. I choć przywiozła go wnuczka, to sam chętnie przyjechałby pewnie rowerem, bowiem mimo 87 lat i ostrzeżeń rodziny, nadal 2 razy w tygodniu wybiera się na rowerowe wycieczki do Mińska.
Cieślikowie dochowali się 4 dzieci, 7 wnuków i 2 prawnuków, z których jeden towarzyszył pradziadkowi na uroczystości. To najbardziej dzietna rodzina spośród złotych jubilatów, a dorównali im jedynie Kojrowie. Trzech potomków doczekali się Ciszkowscy i Gniadkowie, a Zagórscy wydali na świat tylko dwójkę. Demograficzne statystyki poprawiają za nich dzieci, sprawiając złotym jubilatom łącznie aż 28 wnuków i 6 prawnuków.
Skromna liczba potomków wcale nie znaczy, że uczucie, jakim się darzyli, było słabe. Wręcz przeciwnie, bo miłość wcześnie pchała ich przed ołtarz. Najmłodszą panną młodą okazała się Zofia Ciszkowska, która na ślubnym kobiercu stanęła w wieku 17 lat. Jej wybranek stał się również najmłodszym panem młodym, wypowiadając sakramentalne „tak”, gdy miał 20 lat. Tyle samo miały najstarsze panny młode, czyli Zofia Cieślik i Henryka Zagórska. A wśród panów najdłużej, bo 25 lat z decyzją czekali Aleksander Cieślik i Józef Gniadek.
Jaki jest ich przepis na 50-letnią wytrwałość? Wszyscy zgodnie twierdzą, że najważniejsze jest wzajemne zrozumienie, niedopuszczanie do konfliktów i ustępowanie w razie kłótni. A Krystyna Gniadek dodaje do tego jeszcze życie po Bożemu i po ludzku, czyli w wierze i miłości.
Patrząc na ich wzruszenie i wzajemną serdeczność, te rady wydają się być szczerze. W końcu nadal po 50 latach spoglądali na siebie z czułością, nucąc za Grażyną Mańkowską: O jeszcze młodość nasza, jeszcze szczęśliwe dni...

Numer: 2011 43   Autor: Justyna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *