W mińskiej gminie

Stan nerwowego zawieszenia w radzie trwał prawie miesiąc, ale w końcu nabrzmiały wrzód musiał pęknąć. Zamach nastąpił w środę 5 października, ale już pod pełną kontrolą sprzymierzonych radnych. Mają przewagę jednego mandatu oraz  pełnię władzy w radzie i... nad wójtem

Zamach pod kontrolą

W mińskiej gminie / Zamach pod kontrolą

Sesja, choć zwołana na wniosek radnych z klubu ,,Dla gminy” nie była nadzwyczajna i dopuszczała zarówno pytania jak i wnioski zgromadzonych w sali mieszkańców gminy.
I od razu wybuchło, bo Zofia Kuć ze Stojadeł przeczytała list od anonima pod pseudonimem Zorro, który – zdaniem radnej – rozsyła treści godzące w radę gminy i wójta.
Tymczasem ów mściciel odkrywa tajemnicę urzędniczej alkowy, twierdząc na przykład, że wójt zatrudnia niekompetentnych, ale swoich pracowników, a radni się kłócą zamiast go kontrolować. Z treści widać wyraźnie, że Zorro zna nie tylko ruchy kadrowe w urzędzie, ale także martwi się o rządy nowego wójta, który przekabaca radnych na swoją stronę, strasząc  w razie oporu brakiem inwestycji.
Reakcja Piechoskiego była jednoznaczna – zgłosił sprawę do prokuratury, która już poleciła śledztwo mińskim policjantom. Jest prawie pewne, że ci w końcu dotrą do źródła maila Zorra i wójt pozna swojego krytyka. Nie lepiej wcześniej się ujawnić? To chyba rozsądniejsze od wstydliwej wizyty policji.
Honor nader wszystko – z taką dewizą wystąpił były wójt Dąbrowski, pytając Urszulę Kraszewską o samopoczucie. A Łukasza Kosobudzkiego o głosowanie blokiem w przypadku wniosku likwidującego szkołę w Brzózem.
Zapytani milczeli, a gdy już na dobre zapachniało kłótnią, wójt Piechoski zdradził swoje złe samopoczucie nie tylko z powodu Zorra. Martwi go posądzanie o polityczną korupcję, którą za chwilę radny Kosiński nazwał prostytucją, ironizując z argumentów swoich przeciwników. Za to doczekał od Jolanty Bąk rady, że nie zaszkodziłyby mu badania psychiatryczne, a od Andrzeja Gruby – wywód o  kłamstwach i braku wartości. Wójt zaś nie powinien pozwolić prowadzić się jak kot na sznurku, bo i tak będzie zdradzony.
Gdy mównica omal nie stała się amboną, oczekiwany głos zabrała radna Kraszewska, przez której odejście radni z grupy Dąbrowskiego stracili większość.
- Gadacie o nienawiści, a mnie jest szkoda gminy. Zmiany są częścią naszego życia więc powinniśmy umieć je zaakceptować. Tymczasem w waszych głowach urodziła się nienawiść – tłumaczyła swój postępek Kraszewska.
Nie była jej dłużna Lidia Wieczorek. Radna z Targówki pytała retorycznie, czy połowa gminy wybrała idiotów. A wójtowi miała za złe, że marnotrawi wolę współpracy. – Nie jestem idiotką, nie jestem gorsza od innych, to dlaczego tak się czuję – puentowała działanie wójtowych radnych, przypominając Piechoskiemu, że witała go na sesji kwiatami, a nie jak raroga.
Tuż przed głosowaniem uchwał wypowiedziała się także przewodnicząca rady, obdarzając swoich przeciwników chorymi ambicjami. Nic nie pomogło – w tajnym głosowaniu ośmioro radnych z klubu ,,Dla gminy” odwołało Jolantę Bąk i Andrzeja Grubę, wybierając na przewodniczącą Urszulę Kraszewską, a na jej zastępcę Mieczysława Kosińskiego.
Już jawnie zmienili szefów komisji. Lidię Wieczorek w kierowaniu budżetem i finansami zastąpi Przemysław Wojda, Beatę Kaszewską w rolnictwie i handlu – Łukasz Kosobudzki, a Stefana Czajkowskiego w oświacie i kulturze – Robert Kieliszczyk.
Odwołani nie czekali na kolejne głosowania budżetowe. Zrobili sobie przerwę i  wyszli z sali, w której pozostał niesmak kłamstw i łzy poniżenia.

Numer: 2011 42   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *