Sokół tygodnia

Już w roku 1997 okazało się, że na ptasią grypę zaczęli chorować ludzie. W Hongkongu zapadło na nią 18 osób, z czego 6 szybko zmarło. Powodem był bliski kontakt z zarażonym drobiem. Dotychczas na świecie zachorowało 112 osób, z czego zmarło 66. Byli to pracownicy ferm i ich krewni. Czy jednak taką ilością ofiar można się przejmować do tego stopnia, by straszyć ludzkość masową zagładą?

Skrzydlata dżuma

Jak jemioła
Groza ogarnia nadwrażliwców, kiedy tylko pomyślą o skutkach mutacji wirusów ptasiej i ludzkiej grypy w jednym organizmie. Lęk przed nieznanym nie jest nienaturalną reakcją, jednak panikarskie zachowania przynoszą niepowetowane szkody. Nieznane przestaje być groźne, gdy uzbroimy się w wiedzę o agresywnym (?) wirusie. Tajemnica jego agresji tkwi w felerze, jakim obdarzyła go natura. Wirus ma tylko jeden łańcuch DNA, podczas gdy wszystkie inne żywe stworzenia mają po dwie nitki potrzebne do rozmnażania się. Wirus, by się móc się mnożyć, potrzebuje drugiego łańcucha kodu genetycznego, więc jak tylko może wprowadza się do innego organizmu żywego, by sobie pożyczyć brakujący element i móc się powielić. A kiedy zaatakowany organizm umiera, wirusy już nie mogąc korzystać z drugiego łańcucha DNA, przestają się namnażać i wkrótce giną, jeśli nie mają okazji przenieść się do kolejnego żywego organizmu. Trochę to przypomina pasożytnicze istnienie jemioły, która też ginie oderwana od swojego roślinnego żywiciela. Bać się więc, czy odpuścić sobie lęki? Po prostu, ptasią grypę należy traktować jak każdą inną chorobę i żeby nie dopuścić do jej rozprzestrzeniania trzeba postępować tak, jak doradzają fachowcy - lekarze i weterynarze. (jot)

Hiszpanka XXI wieku
Ci, którzy lamentują najgłośniej porównują czekającą nas epidemię właśnie ze słynną hiszpanką, która w latach 1918-19 zabiła około 40 mln osób. Była pandemią, czyli epidemią rozpowszechnioną na ogromnym obszarze. Masowo umierali na nią ludzie w wieku od 15 do 40 lat. Przyczyną śmierci była zbyt szybka reakcja obronna chorych, całkowicie niszcząca ich płuca. Objawami hiszpanki były krwotoczne zapalenie płuc oraz opłucnej, obrzęk płuc, wymioty, szybki spadek ciśnienia krwi i tętna, bóle mięśni, sinica oraz gwałtowny kaszel i wydzielanie plwociny krwawo-pienistej. Chory gorączkował przez tydzień i najczęściej umierał. Szpitale pełne były konających, a ich ciała zakopywano gdzie popadnie, bo zapełniły się cmentarze. Wiele miejscowości wówczas wyludniło się całkowicie.
Dlaczego straszy się nas dziś hiszpanką? Z obawy przed powtórzeniem się tamtej tragedii. Ale czy śmiertelna pandemia może się naprawdę powtórzyć? Okazuje się, że tak. Dziesięć lat temu we Włoszech odkryto ptasią grypę, czyli taki rodzaj grypy, na którą zapadały stada kur. Osiem lat temu pojawiła się miejscowo w Azji. (as)

Sposób zakażenia
Epidemie występują co kilka lat na całym świecie. Najprawdopodobniej pojawiają się na skutek pośredniego lub bezpośredniego kontaktu drobiu domowego z dzikimi ptakami wodnymi. Kiedy choroba wystąpi w stadzie, rozprzestrzenia się błyskawicznie. Zakażenie następuje przez kontakt z odchodami chorych ptaków, a także z wydzieliną z ich oczu i nozdrzy bądź przez styczność z produktami lub rzeczami zakażonymi tą wydzieliną, a także przez kontakt z nieżywymi ptakami posiadającymi ten wirus. Stwierdzono, że wirusy występują także w żółtku i białku jaja. Z zakażonych jaj nie wylęgają się kurczęta, ale zawartość jaja po stłuczeniu może przyczyniać się do rozszerzenia epidemii. Ze stada do stada przenosi się nie tylko z chorymi ptakami, ale również poprzez zanieczyszczony sprzęt, środki transportu itd. U ludzi zakażenie następuje przez kontakt z chorymi ptakami. Ptaki zakażają też wodę w rzekach, stawach i studniach. Ale przeniesienie się choroby z człowieka na człowieka jest niezwykle rzadkie. (syl)

Objawy
Lekarze rodzinni nie są przeszkoleni do rozpoznawania tej choroby.
A szybkie wykrycie daje największe szanse na wyleczenie. Okres wylęgania influency trwa od 3 do 7 dni w zależności od szczepu wirusa, gatunku drobiu i jego wieku. Objawy kliniczne choroby są bardzo zróżnicowane. Najczęściej pojawia się ona nagle i wiele ptaków pada bez wcześniejszych znaków sygnalizujących zakażenie. Można jednak zauważyć brak apetytu, osłabienie, stroszenie piór i gorączkę. Kury początkowo znoszą jaja o bardzo cienkiej skorupie, z czasem przestają się nieść. Mają obrzękłe grzebienie i korale, oddychają z trudem, siedzą półprzytomne z dziobem przy ziemi; nierzadko występuje u nich biegunka. Śmiertelność ofiar choroby wynosi 50-100%. (syl)

Restrykcje
Eksperci ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) nie potrafią jeszcze znaleźć dobrej odpowiedzi na pytanie jak doszło do tego, że dotąd niegroźny wirus ptasi stał się nagle śmiercionośny dla człowieka. Ostrzegają jednak, że zagrożenie, na razie teoretyczne, może stać się realne. Zmutowany wirus może zabić na świecie około 50 mln osób.
Główny lekarz weterynarii już w styczniu ub. r. wprowadził zakaz importu do Polski ptactwa hodowlanego i dzikiego, jaj, mięsa i przetworów drobiowych z Tajlandii, Chin i Indonezji. Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaleciło pracownikom polskich ambasad w Azji, aby unikali kontaktu z ptactwem. Zaleca się też częste mycie rąk detergentami i gotowanie jaj przez 5 min. (po wcześniejszym umyciu skorupki), nie spożywania żółtek w postaci płynnej oraz zaniechania hodowli domowej wszelkich ptaków. Nie ma potrzeby rezygnowania z jedzenia drobiu, bo wysoka temperatura gotowania lub pieczenia zabija wirus. Na polskich przejściach granicznych działają inspektorzy sanitarni nie wpuszczający do kraju transportów z mięsem drobiowym i jajami. UE zakazała sprowadzania z Azji egzotycznych ptaków. Holandia zakazała wypuszczania drobiu na zewnątrz, to samo zamierzają zrobić Niemcy. W służbach weterynaryjnych Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec wprowadzono stan pogotowia. Rząd Włoch zarządził kontrole na lotniskach, a pasażerowie przylatujący z Chin, Rosji i Azji muszą obowiązkowo poddać się na miejscu oględzinom lekarskim. Ostatnio UE wprowadziła zakaz wwozu żywych ptaków z Rosji, Kazachstanu, Turcji i Rumunii. A w Polsce od tego tygodnia obowiązuje zakaz wypuszczania ptactwa spod zadaszonych pomieszczeń. (as)

Oby nie hybryda
- Nie ma na razie paniki – uspokaja Dorota Boruta z mińskiego sanepidu.
– Monitorujemy wszystkie przypadki grypy i chorób grypopodobnych, a lekarze mają obowiązek zgłaszać wszystkie zachorowania. Niestety, już nikt nie zaszczepi się od zwykłej grypy, to strach przed ptasią kazał się ludziom oczyścić przychodnię ze szczepionek. Podobno ma pomóc w razie ataku, ponieważ organizm będzie nastawiony na produkcję przeciwciał nawet w przypadku nietrafnej szczepionki.
Groźba jest realna, gdyż przez kilka lat nie było u nas nawet epidemii grypy, a zjadliwość wirusa po tak długim uśpieniu wzrasta. – Zachowuje się jak wulkan – obrazuje dyrektor Boruta. Ptasia nam nie grozi, chyba że powstanie jakaś ludzka hybryda. Według najnowszych doniesień Ministerstwo Zdrowia ściąga do Polski drogie leki przeciwwirusowe, ale będą one tylko na recepty.
Jak zapobiegać? – Przede wszystkim unikać ptaków i się zaszczepić – radzi szefowa sanepidu. A kiedy już ptasia dżuma się pojawi, nastąpią restrykcje z ograniczeniem swobód obywatelskich włącznie. Może dojść do zamknięcia szkół, a nawet zakazu organizowania zebrań, wesel itp. Taki grypowy stan wojenny. (jzp)

Gminne akcje
W związku z zagrożeniem ptasią grypą zostało wydane rozporządzenie Ministra Rolnictwa. Sęk w tym, że dokument ten co najmniej do poniedziałkowego popołudnia nie był dostępny, nawet na stronach internetowych Ministerstwa Rolnictwa. Pomimo to niektóre samorządy już przystąpiły do działania. W Puławach Państwowy Instytut Weterynaryjny przebadał już około 9000 próbek z kurników i z całą odpowiedzialnością twierdzi, że u nas zarazy jeszcze nie ma. Upadki pojedynczych ptaków nie powinny wzniecać paniki, bo w wypadku ptasiej grypy ogromna ilość stada pada równocześnie. Wtedy likwiduje się zarażone stado i dezynfekuje teren. W woj. podlaskim przeciwko grypie szczepione są dzieci we wszystkich przedszkolach i szkołach. Także u nas podejmowane są już pewne działania. W Kałuszynie odbyło się posiedzenie Zespołu Zarządzania Kryzysowego. Ustalono przeprowadzenie akcji ulotkowej mającej na celu uświadomienie mieszkańcom zagrożenia i zalecenie przestrzegania zamykania drobiu. Szczególną uwagą otoczone zostanie miejskie targowisko. W razie pojawienia się ognisk choroby przygotowane zostaną maty i soda do odkażania. W Cegłowie wytypowani pracownicy przeprowadzą rekonesans po gminie, będą informować mieszkańców o potrzebie trzymania drobiu w zamknięciu i na razie tylko upominać do przestrzegania rozporządzenia. W gminie Dębe Wielkie już w poprzednim tygodniu, na tablicach informacyjnych w sołectwach, pojawiły się ulotki informujące o ptasiej grypie wydane przez Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii. W tym tygodniu akcja ta będzie kontynuowana. W kilku gminach np. w Siennicy egzystują hodowcy strusi, toteż drób choć bardzo duży, jest też najmniej zagrożony. Strusia nie zaatakuje sokół, a i z drobniejszym ptactwem raczej nie mają kontaktów. Struś jest tak cennym nabytkiem, że te farmy są prowadzone w szczególnie higienicznych warunkach. (bak, zgm)

Warto wiedzieć
Wirus ptasiej grypy jest wyjątkowo perfidny i wszędobylski. Stwierdza się go w organizmach tak ludzi, jak i innych ssaków. Może się przechować kilka, a nawet kilkanaście lat, by w którymś momencie się uaktywnić, powodując masowe zachorowania. Co roku na grypę choruje 10-40 mln osób, a umiera od kilku do kilkudziesięciu tysięcy. W czasie pandemii (zachorowania na dużych obszarach, nawet na całym świecie) wirus grypy zabija miliony ludzi. Ostatnio eksperci stwierdzili, że zjawi się również u nas – to tylko kwestia czasu. Należy więc jak najszybciej się zaszczepić.
W 2004 roku zarejestrowano lek o nazwie oseltamivir (dostępny u nas na receptę). Jeśli zażyje się go w pierwszych dniach choroby, niszczy mechanizm rozmnażania się wirusa. Konieczne jest zaszczepienie się przeciw zwykłej grypie – szczepionka w aptekach kosztuje ok. 20 zł. Nasz rząd zabiega również o zakup szczepionki Tamfil, której opakowanie kosztuje od 200 do 250 złotych Najpierw mają być zaszczepieni lekarze, strażacy i policjanci. Rząd przeznaczył też pieniądze na badania przelotnych ptaków i zakup środków ochrony dla lekarzy weterynarii (odzieży, masek, okularów, rękawic itp.). Tylko na samym Mazowszu wyda się na ten cel ponad 271 tys. zł. Pocieszające jest też to, że nad naszym bezpieczeństwem czuwają tysiące ludzi. Gdy więc zaobserwujemy w swojej okolicy domowego lub dzikiego ptaka z podejrzanymi objawami (bądź padniętego), poinformujmy naszego weterynarza lub sanepid. (syl).

Numer: 2005 43





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *