Mińskie wernisaże

Producenci serialu „Ranczo” od kilku sezonów próbują przekonać widzów, że ławka może łączyć ludzi. Jak się okazuje, potwierdzenie tego znaleźć można poza filmową rzeczywistością – w realnym Mielniku. To tam powstała grupa Ławeczka, która stworzyła różnorodną wystawę. W czwartek, 22 września prezentowała ją galeria mińskiego MDK

Z ławki na ściany

Mińskie wernisaże / Z ławki na ściany

W szystko zaczęło się w 2008 roku na plenerze malarskim w Mielniku nad Bugiem. Aleksandra Rykała, Tomasz Nowak i Maciej Tołwiński spotkali się na jednej, zwykłej ławce. Jej status szybko zmieniła ich pasja, przyjaźń oraz potrzeba indywidualnej i wzajemnej konfrontacji. Wkrótce dosiadł się do nich kolejny, młody artysta – Marcin Sutryk. Tę czwórkę połączyło malarstwo, choć przez każdego z nich definiowane inaczej i pokazujące odrębny sposób patrzenia na świat.
Dla Tomasza Nowaka malarstwo to interpretacja wydarzeń, rozwijanie narracji na płótnie, skupianie myśli i gestów malarskich na oddaniu konkretnego zdarzenia, miejsca czy spotkania. Marcina Sutryka z kolei interesuje przede wszystkim kolor – jego ścieranie się, rozpływanie, zderzanie się odcieni i przechodzenie jednego w drugi. Jak sam powiedział, jego obrazy to barwy świateł, które sprawiają, że zaciera się granica między abstrakcją a przedstawionym pejzażem. Jeszcze inaczej na malarstwo patrzy Aleksandra Rykała, dla której najważniejsza jest przestrzeń. Szuka więc sposobów, by poskromić jej nieuchwytność i pokazać ją widzowi. Próbuje tego dokonać za pomocą światła, cienia i linii. Na tle tej trójki wyróżnia się Maciej Tołwiński, który swoje prace ubarwia humorem. Jak sam powiedział, pasjonuje go wesołe malarstwo, a jego obrazy to reakcja na wszystko, co dzieje się obok, nieustanna obserwacja otoczenia i sporządzanie notatek.
Przez tak różnorodne spojrzenia ławka stała się metaforą niewerbalnego dialogu na temat malarstwa. Przelane na płótno wypowiedzi każdego z „ławeczkowiczów” w mińskiej galerii MDK oglądać można do 15 października. Niestety, już bez udziału artystów, którzy podczas wernisażu służyli widzom słowem wytłumaczenia. Pytań było jednak nie wiele, bo na wystawie pojawili się głównie młodzi, a w dodatku także zakochani w sztuce.

Numer: 2011 40   Autor: (jk)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *