Miasto opieki

Czasem od opieki społecznej wymaga się dokonania cudów. MOPS ma trudne zadanie, na jego barkach spoczywa ocena sytuacji i pomoc rodzinom w mieście. Nie zawsze jest to łatwe do wykonania. Są tacy, którzy potrafią skrzętnie ukryć stan faktyczny i zamydlić oczy nawet najbardziej skrupulatnym pracownikom ośrodka

Fałszywe biedy

Miasto opieki / Fałszywe biedy

Ponad trzy miliony złotych w ubiegłym roku miasto wypłaciło najbardziej potrzebującym mieszkańcom Mińska. W tej kwocie mieszczą się zarówno zasiłki celowe (855 tys. zł), z których skorzystało 595 osób, obiady dla 354 dzieci (134 tys. zł), opłaty za pobyt w Domach Pomocy Społecznej w kwocie 354 tys. i inne świadczenia. 
Wbrew pozorom uzyskanie pomocy finansowej od miasta nie jest banalnie proste. Jednym z podstawowych kryteriów, którymi kieruje się MOPS, jest wysokość dochodów, a ta nie może przekraczać 351 zł na osobę w rodzinie i 477 zł w przypadku osoby samotnej.  W każdym przypadku niezbędne jest wypełnienie dokumentów, w tym kwestionariusza rodzinnego wywiadu środowiskowego, a w nim trzeba wpisać wiele informacji niezbędnych dla późniejszej oceny sytuacji. Między innymi dochody (zarówno te udokumentowane, jak i z pracy dorywczej), sytuację mieszkaniową, wykształcenie, opłaty itp.
– W każdym przypadku przeprowadzamy wywiad środowiskowy. Nasi klienci podpisują oświadczenia o wysokości dochodów objęte sankcjami prokuratorskimi w przypadku napisania nieprawdy. To nie jest tak, że każdy kto się do nas zwróci otrzyma pomoc finansową. Analizujemy dokładnie każdą sytuację z osobna – tłumaczy dyrektor Elżbieta Kowalik-Wirowska.
Niestety pomimo wysiłków pracowników ośrodka dochodzi do nadużyć ze strony mieszkańców.
– Jak patrzę na brak honoru niektórych ludzi, to jestem przerażony. Sam skromnie żyję z małej emeryturki i jakoś muszę sobie radzić, ale mam znajomą, która od 10 lat świetnie się bawi korzystając z pieniędzy opieki. Ma 56 lat, kiedyś przez chwile pracowała, a teraz bierze pieniądze z MOPS-u, chodzi na obiadki do Caritasu, jeszcze do domu znosi wielkie paki z jedzeniem. Nie pracuje, pije i śmieje się ze wszystkich i wszystkiego – mówi oburzony 72-letni pan Zdzisław.
Opowiada też o sąsiadce, która ma 34 lata i dwoje dzieci, nie pracuje tłumacząc się, że jest chora. – Chory to jestem ja, a jakoś nie narzekam. A ona biega po koleżankach w tę i z powrotem, śpi do południa, dzieciaki robią co chcą. Opieka jej płaci, Caritas też pomaga, bo pozornie to kiepsko wygląda i da im się wmówić dramatyczną sytuację. Mąż tej kobiety od roku siedzi w Anglii, co miesiąc śle jej 4 tys. zł, a ona tutaj biedną udaje. Zamiast pomóc naprawdę pokrzywdzonym ludziom, którzy nie mogą pracować z różnych powodów, to pchają kasę w takich obiboków i cwaniaków – dodaje 72-latek.
W takich przypadkach MOPS jest bezradny. Pomimo tego, że sprawdza dokładnie wszystkie osoby ubiegające się o zasiłki, nie jest w stanie wykryć takich sytuacji.
– Jeśli dochodzi do takich nadużyć, mieszkańcy powinni nas o tym informować. Można przyjść czy zadzwonić nawet anonimowo. Rozpatrujemy każde zgłoszenie. To jedyny sposób na walkę z nieuczciwymi osobami. My robimy wszystko, by pomagać nie tylko finansowo. Nie mamy jednak nieograniczonych możliwości. Czasem wystarczy ukierunkowanie osoby, wskazanie miejsca, instytucji, gdzie może otrzymać pomoc – tłumaczy Elżbieta Kowalik-Wirowska.

Numer: 2011 36   Autor: Anna Sadowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *