W gminie Dobre

Malowniczy rynek, skanalizowane 90 procent wsi, zanik problemu dzikich wysypisk śmieci – to nie bajeczna kraina, a gmina Dobre, o której z wójtem Krzysztofem Radziem rozmawiała Anna Sadowska

Zadbana gmina

W gminie Dobre / Zadbana gmina

Co się dzieje w gminie Dobre?
– Najważniejszym zadaniem na ten rok jest dokończenie kanalizacji Dobrego. Dzięki realizacji tego planu gmina będzie skanalizowana już w 90 procentach. W ubiegłym roku wykonaliśmy bardzo ważną inwestycję – udało się nam zrewitalizować centrum naszej gminnej miejscowości. Zmieniło się ono nie do poznania. Mamy piękny rynek pod względem architektonicznym, jeden z nielicznych o typowym, klasycznym wyglądzie – z parkiem w środku, ulicami na zewnątrz. Stan tego był opłakany. Zniszczone nawierzchnie, praktycznie brak chodników, a sam park bardziej przypominał lasek niż zorganizowane miejsce. W ubiegłym roku zostało wszystko odnowione. Są piękne alejki w samym parku, oświetlenie klasyczne zamieniono na podziemne, wyremontowane uliczki, kostka na chodniku. Teraz nasze centrum budzi podziw zarówno mieszkańców, jak i przyjezdnych, a tych nie brakuje.
Zainteresowanie gminą od wielu lat było duże. Jak jest obecnie?
– Od lat 90. sukcesywnie obserwujemy wzrost zainteresowania naszą gminą. Wcześniej mieszkańcy Warszawy wykupywali tutaj działki i stawiali domki rekreacyjne. Dziś, te domki często przebudowywane są na całoroczne, a sporo osób kupując jakiś teren, nabywa go od razu z zamiarem zamieszkania, a nie tylko spędzania weekendów czy wakacji.
Wszystko wygląda pięknie, ale rzeczywistość nigdy nie jest tak różowa. Na pewno są jakieś problemy.
– Największym naszym problemem jest małe zaludnienie – najmniejsze w powiecie mińskim. Mamy około 6 tysięcy mieszkańców, a powierzchnia to 125 km2. To powoduje, że budowa wszelkiej infrastruktury jest bardzo kosztowna. Bywa, że wieś ma ok. kilometra długości, a od kolejnej dzieli ją 2 czy 3 km. Wówczas na przykład przy budowie wodociągu powstaje tzw. pusty przelot. Takie inwestycje są przez to bardzo nieekonomiczne. Próbujemy sobie z tym radzić, weszliśmy w program przydomowych oczyszczalni.
Jak sobie radzicie z dzikimi wysypiskami śmieci? Ten problem dotyczy wielu gmin.
– Na szczęście u nas problem dzikich wysypisk sukcesywnie zanika. Stało się to możliwe dzięki naszej gospodarce śmieciowej. Podobne działania prowadzą też inne gminy, jednak tam wciąż w lasach jest pełno śmieci. Dlaczego? Wytłumaczenie jest proste. U nas udział w programie segregacji śmieci jest obowiązkowy. Wszyscy muszą razem z podatkiem zapłacić też niewielkie kwoty za wywóz śmieci. Dlatego niektórzy zrezygnowali z pozornej oszczędności; wywozili odpady do lasu nie licząc kosztów chociażby paliwa, wydawało się im, że dzięki temu zaoszczędzają jakieś pieniądze. Teraz nie mają wyjścia. Skoro i tak płacą to zwyczajnie im się nie chce ani nie opłaca dodatkowo wyrzucać śmieci tam gdzie popadnie.
Z jakich jeszcze programów wsparcia korzystają mieszkańcy?
– Od trzech lat bierzemy udział w programie WFOŚ, dzięki któremu mamy w całości pokrywane koszty związane z usuwaniem eternitu. Termin zakończenia programu jest dość odległy, bo w 2032 r., jednak zainteresowanie mieszkańców jest. Co roku piszemy wnioski, organizujemy przetarg i sporządzamy listę chętnych do skorzystania z tej możliwości. W pierwszym roku usunięcie azbestu to był koszt 123 tys. zł, w kolejnym 87 tys., a w tym 45 tys. zł. Mamy nadzieję, że pozostali mieszkańcy zdążą przed końcem terminu, czasu jest przecież sporo.

Numer: 2011 35





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *