DRODZY CZYTELNICY

Ulewny lipiec 2011 roku przejdzie do historii nie tylko meteorologii. Wczasowicze zapamiętają zmarnowane tygodnie urlopu, bywalcy imprez – stan totalnego przemoczenia, a politycy – oczekiwanie na cud komisji ministra Millera. Cuda jednak zdarzają się w stanie duchowego skupienia, a my wciąż nie przestajemy się kłócić o zbiorowo umarłych. Tymczasem kancelaria prezydenta RP zleciła OBOP-owi zbadanie, co Polacy myślą o samorządach. Wszystko w półrocze ostatnich wyborów władz lokalnych, które zmieniły się w wielu gminach i miastach

Prztyczki lokalne

DRODZY CZYTELNICY / Prztyczki lokalne

Co wyszło z tych wydawałoby się nudnych sondaży?  Same ciekawe prztyczki świadczące o trwającym także na dole podziale na My i ONI.
Ogólnie to chcemy uczestniczyć w funkcjonowaniu swojej społeczności lokalnej, ale także potrzebujemy zmian w prawie i narzędzi, które nasz udział w samorządzie zwiększą. Na razie więc większość badanych (54%) przyznaje, że nie ma wpływu na sprawy swojej społeczności lokalnej. Częściej o posiadaniu wpływu na sprawy swojej społeczności lokalnej mówią mieszkańcy największych miast, zamieszkujący region wschodni, osoby w wieku 30-39 lat oraz 18-19 lat, mężczyźni wyraźnie częściej niż kobiety (35%),  a także zwolennicy SLD (50%) oraz PO (64%). Im badani lepiej wykształceni i bardziej zainteresowani polityką – tym częściej podkreślają, że ludzie tacy jak oni mają wpływ na sprawy swojej miejscowości.
Chęć posiadania wpływu na sprawy swojej miejscowości wyrażamy także udziałem w wyborach. Frekwencja w ostatnich z 2010 r. przekroczyła 47%), ale w sondażu tylko trzeci badany nie wziąłby w nich udziału. Udział w wyborach samorządowych, chętniej niż pozostali, deklarują badani najlepiej wykształceni, w wieku 50-59 lat oraz określający swoje poglądy polityczne jako centrolewicowe i lewicowe. Chętniej głosowaliby mieszkańcy wsi oraz osoby zainteresowane polityką.
Chcemy także mieć wpływ na swoją lokalną społeczność. Jak? No, właśnie, ale to władza winna nam zaproponować takie rozwiązania, które nas zaktywizują do działania.
Tylko co trzeci z nas dobrze ocenia swoje władze lokalne i aż połowa stwierdza, że po wyborach władze nie spełniają naszych oczekiwań. Częściej zadowoleni ze władz są mieszkańcy wsi niż miast, badani zamieszkujący region małopolski oraz zwolennicy PO i PSL a także uczniowie i studenci. Ponadto są to osoby określające swoje poglądy polityczne jako centroprawicowe i w dobrej sytuacji materialnej. Co ciekawe, aż trzy czwarte Polaków jest zdania, że dla funkcjonowania i rozwoju miejscowości, w której mieszkają ważna jest działalność  ich radnych.
I jeszcze jeden prztyczek - tylko jedna piąta badanych (17%) przyznaje, że brała udział w konsultacjach społecznych, choć ponad połowa Polaków (56%) deklaruje ich chęć. Jesteśmy zdania (81% badanych), że konsultacje powinny być realizowane mimo wydłużenia czasu realizacji inwestycji bądź podjęcia jakiejś decyzji. Chce więc nam się współdecydować o kształcie i sposobach rozwiązywania problemów dotyczących naszych spraw.
Mało tego, niemal jedna piąta osób (18%) skłonna byłaby przekazywać darowizny w celu dofinansowania wybranych i ważnych dla społeczności lokalnych spraw. Takie dobrowolne opodatkowanie  świadczy o silnym zaangażowaniu badanych w sprawy swojej społeczności lokalnej.
No i czas na wnioski, oczywiście stricte lokalne. W powiecie mińskim wyniki niekoniecznie pokrywają się z badaniami krajowymi. Nie jesteśmy prawie w ogóle zainteresowani władzą lokalna, dopóki ona nie zechce nas połechtać inwestycją  lub coś przeskrobie. Wtedy nawet dochodzi do referendum z pożal się Boże frekwencją.
Przed nami jednak cały sierpień. Miejmy nadzieję, że choć trochę suchszy i ciekawszy od lipca. I nie upijmy się tą nadzieją, bo pielgrzymkowy sierpień powinien być trzeźwy.

Numer: 2011 32   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *