Mińsk Mazowiecki na oczyszczalni

Zmodernizowana przed sześciu laty mińska oczyszczalnia ma się dobrze. Wręcz wyśmienicie, bo poniżej zrzutu wody Srebrnej szczycą się drugą klasą czystości. Zgoła inaczej jest w jej górnym biegu na terenach centrum miasta. To wszystko przez nielegalne przyłącza i zrzuty ścieków do kanalizacji deszczowej. Ale zrzuty następują także do sieci sanitarnej, przez co – zdaniem naszych czytelników – traci spółka PWiK i budżet miasta

Trefne ścieki

Mińsk Mazowiecki na oczyszczalni / Trefne ścieki

Sytuacja w mińskiej oczyszczalni wymaga dokładnego śledztwa dziennikarskiego i wiem, że tylko pan to może sprawdzić. Mam nadzieję, że jeśli moje informacje się potwierdzą, to ujrzą światło dzienne – doniósł nam z wiarą wykrycia i zlikwidowania zła jeden z właścicieli firmy asenizacyjnej. Próbował on dostać pozwolenie zrzutu ścieków, ale bez skutku. Tłumaczono to wystarczającą  liczbą przewoźników. Podobno na oczyszczalnię można dostarczać ścieki tylko z gminy Mińsk, a za pozwoleniem dyrektora także spoza tego terenu.
Żal przewoźnika przechodzi na funkcjonowanie oczyszczalni. Twierdzi on, że dochodzi tam do nielegalnego zrzutu ścieków poza licznikiem. Maszyna przyjmująca ścieki zaniża ich ilość nawet do 2,0 m3, czyli w rzeczywistości przewoźnicy płacą mniej niż powinni.
Mało tego, przewoźnicy zrzucają ścieki poza oczyszczalnią. Jego wywiadowcy widzieli beczkowozy Scania i MAN o rejestracji WM 80... i WM 97... na niektórych stacjach paliw, gdzie za zgodą pracowników opróżniają swoją zawartość. Może również dlatego, że wożą odpady z ubojni, których nikt nie chce przyjąć.
Wpływa to oczywiście na konkurencyjność usług asenizacyjnych. Dzięki  takim praktykom mogą brać 150 zł za opróżnienie 10-metrowego szamba, a opłacalne jest co najmniej  20 zł za m3 ścieków.
Nie wszystkie zarzuty się potwierdziły, a niektóre z nich trzeba było uznać za bezsensowne. Sprawująca nadzór nad zrzutem ścieków z beczkowozów Katarzyna Kaczorek pokazuje bez emocji, jak przebiega cały proces. To samoobsługa weryfikowana komputerowo. Nie ma więc mowy, by ktokolwiek przemknął się niezauważony przez kamery lub bezkarnie opróżnił beczkowóz poza systemem. Nie może także zrzucić tam ścieków o złych parametrach, czyli ph poniżej 6,5 i powyżej 9,5 oraz przewodności powyżej 0,3 m/sek.
Na taki towar przeznaczony jest dodatkowy zbiornik, ale wtedy koszt zrzutu jest dużo wyższy od stawki podstawowej, czyli 9,25 zł plus 8% VAT. Poza tym co kwartał losowo badają każdego przewoźnika, dysponując odpowiednimi sankcjami ekonomicznymi z wilczym biletem włącznie.
To skutecznie odstrasza, więc mają wciąż 20 kontrahentów i nowych nie potrzebują. Technolog twierdzi, że zrobiłoby się tłoczno, a prezes Samulik dodaje, że samo posiadanie beczkowozu nie znaczy konieczności podpisania umowy z PWiK. Odrzuca także podejrzenia, że za pozwolenie zrzutu ścieków trzeba specjalnie płacić, bo przecież są w pobliżu inne oczyszczalnie.
Niedopuszczanie do konkurencyjności usług to jedna, a dochody oczyszczalni to druga strona medalu. W ubiegłym roku oczyszczalnia przyjęła ponad 71 tysięcy kubików ścieków od szambiarzy, za które miała 625 tysięcy złotych dochodu, czyli ok. 11% z 5,7 milionów zarobionych na ściekach sieciowych. Widocznie PwiK-owi to wystarczy, ale jeśli porówna się ilość ścieków opłaconych na podstawie zużytej wody tj. 1,45 mln m3 do ogólnej masy wpływających do oczyszczalni (2,9 mln m3), można się zastanawiać, skąd one pochodzą.
Wprawdzie dyrektor Samulik uważa za bezsensowne porównywanie tych wielkości, bo do kanalizacji wpływają ścieki z wody obcej (np. z Karoliny) i przedostają się  wody gruntowe, to jednak można śmiało przypuszczać, że są tam także fekalia z nielegalnych zrzutów. Prezes PWiK zdaje sobie z tego sprawę, ale nie zamierza likwidować procederu. Nie ma szybkiego bata, a na sądy i ochronę środowiska trudno też liczyć, bo jak zwykle procedury są długotrwałe i brakuje świadków. Tylko tyle, że my za nie płacimy zbyt wysokimi taryfami za wodę i ścieki.
Mięliśmy więc, mamy i będziemy mieli w systemie trefne ścieki. Pół biedy, jeśli płyną do oczyszczalni, ale tak dobrze nie jest. Płyną również do Srebrnej, która od jazu na Warszawskiej do Kędzieraka jest wciąż wstydliwym ściekiem.

Numer: 2011 32   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *