Wzięli i napisali...

Końcówka lipca 2012. Mistrzostwa Europy w piłce nożnej przeszły już do historii. Setki tysięcy kibiców wyjeżdżających z Warszawy na wschód lub wracających z Ukrainy mogło podziwiać ostatni etap budowy obwodnicy Mińska Mazowieckiego. Mieli na to zapewne dużo czasu, stojąc w kilometrowych korkach paraliżujących życie miasta

Miraże obwodnicy

Wzięli i napisali... / Miraże obwodnicy

Zabawa w przewidywanie przyszłości za sprawą rozkosznego gwiazdora internetu, wróżbity Macieja, ostatnio znów zyskała na popularności. Dlaczego więc nie pokusić się o przewidywanie przyszłości dotyczącej nas samych i naszego miasta? Ale na poważnie trzeba zapytać, czy obwodnica będzie bardziej dzielić, niż łączyć, a może to tylko nieuzasadnione histerie dyżurnych maruderów?
W okolicach Kałuszyna nad polami góruje kilkuset metrowej długości nasyp, przerzucający nitkę autostrady A2 na południową stronę Warszawskiej w kierunku gminy Mrozy. Tam jednak ta imponująca drogowa konstrukcja raptownie kończy się… w lesie. To samo można powiedzieć o drugim jej końcu przed Dębem Wielkim Wielkim. Między nimi trwa wytężona budowa, na pełnych obrotach pracują walce, koparki i spychacze. Niemal gotowe są już kładki i część rozjazdów. Trudno nie być optymistą patrząc na takie tempo przygotowań.
Obwodnica Mińska, będąca odcinkiem autostrady wschód-zachód, to jedna z głównych arterii komunikacyjnych naszego kraju. Liczba samochodów oraz wytwarzana przez nie ilość spalin doskwierają mińszczanom od dawna, nic więc dziwnego, że na nową drogę patrzą z nadzieją. Za to boją się jej mieszkańcy wspomnianego Kałuszyna i Dębego, gdzie ruch na zjazdach z autostrady spowoduje nieuchronne zatory i korki. Nieuchronne może być, związane z większym natężeniem na Warszawskiej, postawienie tam dodatkowych świateł dla pieszych, co w konsekwencji tylko pogorszy sytuację.
Czy jednak uzasadnione są podobne uwagi, jakoby idąca w dziesiątki milionów inwestycja miała jedynie pogorszyć komfort podróżujących i okolicznych mieszkańców? W końcu do wyboru będą wówczas dwie drogi – nowa – autostradowa, ale „starej” Warszawskiej przecież nie zaorzą. Fakt, przy zjazdach i kilkupasmowej obwodnicy do wąskiej krajówki mogą tworzyć się zatory, ale te akurat życia mieszkańcom nie uprzykrzą. Co najwyżej kierowcom, którzy po pokonaniu dwudziestu paru kilometrów w spokoju i komforcie będą musieli odstać swoje na zjazdach do zwykłych dróg.
To już jednak wina polityków i projektantów, którzy do sprawy budowy w naszym kraju sieci autostrad podchodzą wybitnie nielogicznie.

Numer: 2011 31   Autor: Michał Gołębiowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *