Mińsk Mazowiecki emerytów

O tym, że już w młodości powinniśmy myśleć o emeryturze wiedzą chyba wszyscy. Czasem jednak życie pisze swoje scenariusze, które nie zawsze pozwalają na uzyskanie świadczeń z ZUS czy KRUS nawet po przepracowaniu wielu lat

Bez środków do życia

Mińsk Mazowiecki emerytów / Bez środków do życia

Pani Lucyna ma dziś 60 lat, jest po operacji nowotworu. Przed nią kolejne zabiegi i terapia. ZUS przyznał jej III grupę inwalidzką, która nie uprawnia do żadnych świadczeń. Dla ewentualnych pracodawców jest zbyt chora, dla ubezpieczyciela za zdrowa. Została bez środków do życia. Zrozpaczona nie wie, gdzie szukać pomocy.
– Od 1971 roku przez trzydzieści lat pracowałam w gospodarstwie męża i teściowej. Były regularnie opłacane składki. Teraz okazuje się, że chcąc ubiegać się o rentę z KRUS musiałabym wpłacić około 10 tys. zł składek za czas od zakończenia pracy do dnia dzisiejszego. To nierealne. Skąd mam wziąć taką kwotę? – zastanawia się kobieta.
Ponieważ nic nie udało się wskórać w KRUS-ie, pani Lucyna postanowiła dowiedzieć się czegokolwiek w ZUS-ie. Zakład przyznał jej rentę III stopnia. Na jakiekolwiek świadczenia jednak szanse są bardzo małe – brakuje jej dwóch lat pracy. Błędne koło trwa. Kobieta nie wie, gdzie szukać ratunku. Przepracowała wiele lat, wychowała czworo dzieci, teraz państwo zostawia ją zdaną samą na siebie. – Skończyłam szkołę, odbyłam praktyki, miałam być pielęgniarką. Tak się jednak nie stało. Dzieci, mąż, rodzina… Pracowałam w gospodarstwie, a oprócz tego dorywczo w sklepie jednym, drugim… Problem w tym, że nikt mnie nie rejestrował. Zależało mi na tym, żeby dorobić parę groszy, to było najważniejsze. Dzieciom trzeba było zapewnić przysłowiową kromkę chleba. Teraz za to po tych wszystkich latach naprawdę ciężkiej pracy zostałam z niczym – mówi 60-latka. Kobieta zastanawia się, gdzie i kiedy w życiu popełniła błąd. Co mogła zrobić inaczej, by dzisiaj uniknąć tej beznadziejnej sytuacji. Po chwili sama jednak przyznaje, że nie zmieniłaby nic, nie było takich możliwości. – Jedyna praca jaką udało mi się wówczas podjąć był właśnie sklep. Pytałam wtedy o rejestrację i ubezpieczenie, jednak pomimo obietnic szefowej, nie udało się tego zrobić. W kolejnym sklepie zaczęłam natomiast pracę już ze świadomością, że to praca „na czarno”. To był jednak ratunek dla naszej rodziny. Pieniądze, które zarabiałam pozwoliły mi nakarmić dzieci – analizuje pani Lucyna.
W podobnej sytuacji jest wiele osób. Pan Zdzisław ma 69 lat. Choć przepracował całe życie, udokumentowane ma niespełna 25 lat. Dzisiaj został bez jakichkolwiek świadczeń. – Jeszcze jakoś funkcjonuję. Pomagają mi dzieci, bo bez nich chyba już bym nie przeżył. Wiele lat tyrałem jak wół na budowach po to, by zapewnić rodzinie jakikolwiek byt. O rejestracji i ubezpieczeniu nie było mowy. Co miałem robić? Siedzieć w domu i szukać nie wiadomo czego? Nie mogłem sobie na to pozwolić. Teraz coraz bardziej doskwiera mi obecna sytuacja. Od roku czuję się coraz gorzej, do ciężkich fizycznych prac już się niestety nie nadaję. A przecież nie pozwolę sobie na to, by mnie karmiły dzieci. To ja powinienem im pomagać. Nie zniosę tego na dłuższą metę. Co mi pozostanie? Chyba tylko stryczek na szyję. – żali się pan Zdzisław.
Niestety, ludzie tacy jak pani Lucyna czy pan Zdzisław nie mają szans na emerytury pomimo przepracowania wielu lat. Prawo jest prawem, przepisów nie da się nagiąć. Może jednak kiedyś ktoś przy kolejnej dyskusji nad wydłużeniem wieku emerytalnego pomyśli też o tych, którzy zostają bez szans na godne życie.

Numer: 2011 31   Autor: Anna Sadowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *