Mińsk Mazowiecki koncertowy

Po festiwalu 4M wielu narzekało na małą różnorodność, którą de facto ograniczono do dwóch gatunków muzycznych. Przyszedł jednak czas, że i ci marudzący, mogli nacieszyć uszy i oczy, bo Mińsk Mazowiecki po raz pierwszy w historii zalała fala hip-hopowego stylu. Lokalni raperzy na swoich fanów musieli jednak trochę poczekać, bo mińszczanom śpieszyło się tylko na gwiazdy sceny krajowej – Dioxa z Hi-Fi Bandy, PiHa oraz Pariasa, którzy zatrzęśli mińskim lodowiskiem

Rap osamotniony

Mińsk Mazowiecki koncertowy / Rap osamotniony

2M „Hip-hop – żyje jak żyjesz nim” to sprawka Łukasza „Krawca” Krawczyka, tutejszego rapera z grupy KBS, który o święto hip-hopu nad Srebrną zabiegał w wielu lokalnych instytucjach i firmach. Skąd nazwa? 2M to skrót używany przez mińskich raperów w latach ’90 i późniejszych, a znaczy po prostu – Mińsk Mazowiecki. Dziś nadal tkwi w slangu miejscowych hip-hopowców, których na festiwalu reprezentowały zaledwie 2 grupy i osamotniony, mroziański raper.
Koncert rozpoczął się z dwugodzinnych opóźnieniem, bo pod sceną wiało pustką. Czas tym, którzy przybyli zgodnie z zapowiedzią umilały screcze dj-ów Hubsona i Grega. Natomiast „Krawiec” z nadzieją czekał na liczniejsze przybycie fanów. Tłumów nie było, ale nie zraziło to mińskich raperów. Pierwsi na scenie pojawili się panowie z grupy KBS, którzy rozruszali nielicznie przybyłych słuchaczy. Następnie swą twórczość zaprezentował Tajo – raper z Mrozów oraz zespół Aspekt, który na koniec swego występu połączył siły z KBS. Wszyscy reprezentanci miasta, którzy wystąpili na scenie razem tworzą studio K8.
Zanim publice zaprezentował się Diox, swymi umiejętnościami popisywała się warszawska ekipa Rockafellaz Crew, która tańczy breakdance. Za swój energiczny występ  otrzymała gromkie brawa, choć nadal od skromnej publiki. Dopiero, gdy na scenie pojawił się Diox z Hi-Fi Bandy, pod sceną zrobiło się tłoczniej. Raper nie musiał długo zapraszać słuchaczy do zabawy, bo sami chętnie śpiewali razem z nim m.in. takie utwory jak – „Noc nie daje snu 2”, „To jest Diox” oraz fragment z „A pamiętasz jak”. Gościem specjalnym koncertu był warszawski raper – Chada, który jest bliskim przyjacielem Dioxa i PiHa. Tuż po Patryku Skoczylasie na scenę zawitał były członek zespołu JedenSiedem – PiH. Białostocki raper naprawdę nazywa się Adam Piechocki i rymuje nieprzerwanie od 11 lat, a swą karierę rozpoczął w 1999 roku. Jednak już na początku swojego występu był niezadowolony z pracy akustyka, ale jak zapewnił publikę – „Damy radę”. I dał, bo ponadgodzinny koncert nagrodzono owacjami i prośbami o bis. PiH na scenę jednak nie wrócił.
Jako ostatni tego wieczoru pojawił się zespół Parias, w którego składzie występują: Eldo, Włodi i Pelson. Cała trójka stała się już żywą legendą hip-hopu w Polsce. Włodi i Pelson byli członkami ważnej dla polskiego rapu grupy Molesta, a Eldo – Grammatiki. Teraz ich drogi się połączyły. Raperzy zaprezentowali utwory z najnowszej płyty „Parias”. Także tutaj nie obyło się bez drobnych problemów z dźwiękiem, a dokładnie ze złym ustawieniem akustycznym. Mimo przeszkód raperzy dali fantastyczny popis swych umiejętności, a  swój występ uświetnili utworem „Parias”.
Między koncertami można było podziwiać dzieła artystów ulicznych, którzy na udostępnionych dwóch ścianach tworzyli tzw. graffiti. Swoje umiejętności malarskie na pierwszej platformie zaprezentowali: Sant Train, Cawes Rater oraz Saiko Fems, a druga została udostępniona graficiarzom z Mińska, Sokołowa oraz Warszawy, którzy w swoje dzieła wpletli lokalne akcenty.
Mimo darmowego wstępu i gwiazd rapu z najwyższej półki frekwencja była rozczarowująca. Organizatorzy liczyli na o wiele większe zainteresowanie mińskich miłośników hip-hopu. Zwłaszcza, że na samym profilu facebookowym swe przybycie zadeklarowało ponad 800 użytkowników. Jednak Łukasz Krawczyk się nie poddaje i zapowiada, że mógłby się zająć w przyszłości organizacją takiego festiwalu, bo – jak stwierdził – hip-hop jest całym jego życiem. Zaznaczył także, że zorganizowanie tej imprezy zajęło mu półtora miesiąca niezwykle intensywnej pracy. Mimo to nie wszystko udało mu się  doskonale. Jednak – jak sam powiedział – szybko się uczy i za rok już nie popełni tych samych błędów.

Numer: 2011 31   Autor: Maciej R. Rek





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *