W Mińsku
Przed wtorkowym południem 11 października w największej w mińskim powiecie placówce służby zdrowia zrobiło się zamieszanie. O 11.00 zaalarmowane zostały jednostki policji i straży o podłożeniu niebezpiecznego ładunku na II piętrze szpitala. Do akcji wyruszyło 50 policjantów, 12 strażaków, a w gotowości do działań stanął 25-osobowy personel medyczny
Bomba w szpitalu
Dowodzenie akcją natychmiast przejęli policjanci, którzy zamknęli dla ruchu ulicę dojazdową i zabezpieczyli teren wokół szpitala. Dowódca zarządził odcięcie dopływu gazu, energii elektrycznej i tlenu do szpitalnego budynku. Trzyosobowy patrol saperski wyruszył na rozpoznanie. Na zarządzoną ewakuację chorych z zagrożonego oddziału z pomocą pielęgniarkom
i sanitariuszom pośpieszyli policjanci z oddziału prewencji. Strażacy w tym czasie rozwinęli linie gaśnicze i dokonali przeglądu hydrantów na wypadek konieczności skorzystania z nich.
Saperzy w miejscu podejrzanego ładunku znaleźli... kostkę brukową zawiniętą w opaskę do mierzenia ciśnienia. Po złożeniu meldunku o zażegnaniu groźby wybuchu dowodzenie akcją przejęli strażacy. Można było spokojnie dokończyć ewakuację chorych na inny oddział. Ale to nie był koniec alarmów – odezwały się sygnały alarmu ogniowego. Strażacy zlokalizowali pożar w opuszczonych pomieszczeniach. Przez rozwinięte węże popłynęła woda i wkrótce pożar ugaszono. Po wymianie meldunków akcję odwołano.
Na krótkiej odprawie po ćwiczeniach wypowiedzieli się przedstawiciele policji, straży i dyrekcji szpitala. Służby zewnętrzne wypełniły swoje obowiązki, ale celem akcji było praktyczne sprawdzenie personelu szpitalnego w warunkach konkretnego zagrożenia. Opinii negatywnych nie było, ale na jaw wyszły mankamenty w systemie monitoringu przeciwpożarowego. Czujniki umieszczone w szpitalu zadziałały, sygnał dźwiękowy również. Nie zadziałał natomiast automatyczny system powiadamiania telefonicznego – o symulowanym pożarze czuwające zastępy JRG powiadomione zostały telefonem komórkowym przez strażaka znajdującego się w budynku. Zadaniem dyrekcji szpitala jest przywrócenie tego kanału łączności. Niesprawny okazał się hydrant przed szpitalem, który trzeba naprawić w jak najkrótszym czasie. Poza tym szef centrum reagowania kryzysowego płk. Tomasz Górny ocenił ćwiczenia, jako poprawnie przeprowadzone, w których personel szpitala zdał egzamin. Następna ćwiczebna próba czeka go za dwa lata.
Numer: 2005 42 Autor: Józef Lipiński
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ