Mińsk Mazowiecki rycerski

Bractwo Rycerskie Ziemi Mińskiej działa od 4 lat i skupia w swoim gronie prawdziwych zapaleńców średniowiecznych tradycji. W przeciągu roku rycerze z Mińska Mazowieckiego uczestniczą w wielu turniejach w całej Polsce, biorąc także udział w corocznej bitwie pod Grunwaldem. Tym razem jednak z okazji 590-lecia miasta postanowili, razem z MZM, urządzić rycerskie zmagania u siebie, czyli w przychylnych im progach Muzeum 7. PUL

Bojowe początki

Mińsk Mazowiecki rycerski / Bojowe początki

Patronem turnieju został Jan z Gościańczyc – dzielny rycerz, któremu mińszczanie zawdzięczają powstanie Menska. Członkowie mińskiego bractwa nie mogli więc zawieść wielkiego przodka i stanęli na wysokości zadania. Przygotowania trwały kilka miesięcy, a chęć udziału w zmaganiach o Srebrną Podkowę zgłosiły bractwa z całej Polski. Niestety, deszczowa pogoda nieco pokrzyżowała plany organizatorów.
Do rycerzy miał należeć cały, ostatni weekend, a pod muzeum miało być tłoczno. Jednak nieustanny deszcz zmusił organizatorów do skrócenia turnieju wyłącznie do soboty i skutecznie zniechęcił do przyjazdu wiele bractw. Ostatecznie do Mińska, mimo wszystko, zawitali rycerze z Warszawy, Liwu, a nawet Starogardu Gdańskiego. Łącznie 9 grup (nie licząc organizatorów) reprezentujących: Starogardzkie Bractwo Rycerskie, Bractwo Rycerskie Ziemi Mazowieckiej i Podlaskiej, Czambulik, Chorągiew Zaciężną Trzy Miecze, G.R.H. Routiers, Ogólnopolskie Stowarzyszenie Malleus Maleficarum, Kompanię Św. Doroty, XXVI Chorągiew Zamku Bratian oraz Mińską Szkołę Walki i Akrobacji. To oni sprawili, że przed jeden dzień plac przed ułańskim muzeum zamienił się w prawdziwą, średniowieczną osadę.
Rycerze przyzwyczajeni są do ciężkich warunków turniejowych. Tak bardzo, że dla niektórzy miłym zaskoczeniem był dostępem do ciepłej wody. Deszcz nie mógł więc zniechęcić ich do zabawy, a rozpoczęli ją na bojowo. Na oczach skromnej publiki zacięcie walczyli o grawerowaną, srebrną podkowę, nie szczędzą sobie ciosów. Nie obyło się więc bez drobnych urazów, o czym przekonał się m.in. zwycięzca zmagań bojowych – Karol (Tusty) ze starogardzkiego BR. Pozostali laureaci – Szymon Sokołowski z Mińskiej Szkoły Walki i Akrobacji (II miejsce) oraz Paweł Sławski herbu Szeliga z Chorągwi Zaciężnej Trzy Miecze (III msc.) – z walki wyszli bez szwanku. Spokojniej było już w trakcie turnieju łuczniczego, który wygrał Grzegorz Bilecki z Czambulika, pokonując Rafała Gręźlikowskiego z XXVI Chorągwi Zamku Bratian i swoją braterską siostrę Agnieszkę Bilecką.
Najbardziej spektakularne atrakcje czekały wieczorem. Rycerze najpierw zasiedli do wspólnej biesiady, rozgrywając przy okazji turniej bardów. Najlepiej śpiewającymi dawne pieśni wybrali: Annę Nicewicz, Katarzynę Nieborek oraz Rafała Gręźlikowskiego. Potem rozpoczęli taniec z ogniem, który mimo bardzo późnej pory, przyciągnął na teren obozu całe rodziny zaciekawionych mińszczan. Dzieci ciężko było zabrać do domu, bo nie mogły oderwać oczu od ognistych sztuczek Dariusza Wiśniewskiego z SBR, który został bezsprzecznym zwycięzcą kategorii firedance. Rozbiesiadowanych rycerzy równie ciężko było zachęcić do snu, więc zabawa trwała do białego rana.
– Gdy zobaczyliśmy małą liczbę osób, byliśmy rozczarowani, jednak szybko okazało się, że niepotrzebnie – mówił mistrz SBR, Radosław Spychalski. Chwalił też organizatorów za wysoki poziom turnieju i przede wszystkim poczucie humoru, które pozwalało zapomnieć o deszczu. Mimo tych pochwał, mińscy rycerze widzą już błędy, które chcą w przyszłości poprawić. Jest to między innymi większa liczba atrakcji, by mińszczanie nie musieli odczekiwać długich przerw między konkurencjami. I – jak żartobliwie zapewnia dowódca mińskiego bractwa, Maciej Dmowski – wymyślą rytuał na odpędzenie chmur i przyciągnięcie większej ilości słońca, które zachęci publikę do przyjścia.
Zmienić się może również miejsce turnieju, bo – jak twierdzi Leszek Celej – dla takiej imprezy przyda się bardziej rozległy teren. Przyszłe rycerskie zmagania zapowiadają się więc jeszcze bardziej widowisko i jeżeli organizatorzy faktycznie odpędzą chmury, to mińszczanie będą mogli bez przeszkód na jeden weekend przenieść sibez ę w realia XIV wieku, czasów Jana z Gościańczyc.

Numer: 2011 28   Autor: Justyna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *