Szkoły konkursów

W środę 2 czerwca laureaci kuratoryjnego konkursu przyrodniczego odebrali dyplomy. Uroczystość miała charakter bardzo podniosły, a kurator Semik powiedział, że czuje się zaszczycony, mogąc uhonorować uczniów mających wybitne osiągnięcia, kwiat przyszłej polskiej inteligencji. To przed nimi świat stoi otworem

Przyroda doceniona

Szkoły konkursów / Przyroda doceniona

Konkurs przyrodniczy Kuratorium Oświaty dla uczniów szkół podstawowych woj. mazowieckiego w roku szkolnym 2010/11 odbywał się pod hasłem krajobrazów. Składał się z trzech etapów – pierwszy dotyczył Polski, drugi Europy, a trzeci świata.
W mazowieckim do etapu szkolnego przystąpiło ponad tysiąc uczniów, z czego do rejonowego zakwalifikowało się 250, a do wojewódzkiego tylko 80. W czołówce tego grona znalazło się dwoje dzieci ze SP w Kałuszynie i to z nie byle jakimi wynikami. Najwyższy wynik w województwie 94% uzyskał Michał Pawlikowski, a drugi Joanna Sadoch 85%. I chociaż nie ma tu nagród rzeczowych, to laureaci są zwolnieni ze sprawdzianu, co jest równoznaczne z najwyższą ocenę końcową z danego przedmiotu i przyjęciem do wybranego gimnazjum niezależnie od kryteriów zawartych w statucie danej szkoły.
Do konkursu przygotowywała dzieci Krystyna Raczyńska vel Wasiluk. Jej zdaniem tematyka nie należała do najłatwiejszych. Trzeba było znać mapę, wiązać zjawiska przyrodnicze z miejscem ich występowania i dostosować przystosowania organizmów do życia w określonym środowisku. Wynik konkursu to efekt kilkudziesięciu godzin pracy pozalekcyjnej i doskonale wyposażonej pracowni dydaktycznej, której może pozazdrościć kałuszyńskiej podstawówce niejedna wielkomiejska szkoła.
Uczniowie potwierdzają słowa nauczycielki. Michał Pawlikowski z kl. Vc mówi, że przygotowania do kolejnych etapów były bardzo trudne, bo przybywało treści do nauki i trzeba było to pogodzić z codziennymi obowiązkami szkolnymi. Okres przygotowań do konkursu trwał prawie 5 miesięcy i teraz z perspektywy czasu może powiedzieć, że było warto.
Joanna Sadoch z kl. VIc wiedziała, że da radę. Ale rzeczywistość okazała się nie taka łatwa. Na szczęście pani Raczyńska nie odpuszczała i ciągle trzeba było coś robić. Nie było taryfy ulgowej, ale było warto.

Numer: 2011 25   Autor: (jzp)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *