Gmina jubileuszu

W lutym wójt mińskiej gminy udekorował prezydenckimi medalami cztery złote pary. Nie minęły cztery miesiące, a Piechoski znowu zaprosił do gminy jubilatów z 50-letnim stażem małżeńskim. Do tego – jak sami się przyznali – opętanych przez swoje miłosne połowy

W złotych pętach

Gmina jubileuszu / W złotych pętach

Rozpoczęli tradycyjnie, czyli od najważniejszego elementu uroczystości – udekorowania prezydencką rekompensatą za pół wieku trudu i wyrzeczeń. Ale też miłości, której wagę trudno przecenić. Jak się później okazało, dla wielu par była ona swoistym opętaniem, z którego nie mogli się wyzwolić przez 50 lat i nadal nie chcą.
Towarzysząca wójtowi Piechoskiemu Magdalena Zagórska z mińskiego USC nie tylko jubilatom gratulowała, ale i życzyła sił witalnych, by mogli jak najdłużej być wzorem dla swoich następców. Nie wszystkim, bo na gminny jubileusz przybyło tylko pięć z dziewięciu par, a z nimi dzieci i wnuczęta. To tylko delegacje, bo w sumie byłyby na sali 63 osoby – w tym 15 dzieci złotych par, 32 wnucząt i 6 ich prawnucząt. Najwięcej z rodziny Barbary i Zdzisława Sadochów, którzy od czworga dzieci mają 10 wnucząt i prawnuczę.
Podmińscy jubilaci poznali się w różnych miejscowościach i okazjach – ma wiejskich zabawach, weselach lub u wspólnych znajomych. A kiedy rozkwitła miłość, nie czekali długo na ślub. Najmłodszą panną młodą była 17-letnia Barbara Sadoch, która wyszła za starszego o 6 lat Zdzisława z Arynowa. A Stanisław Rokicki z Karoliny miał tylko 19 lat, gdy ożenił się z 21-letnią Barbarą. Nie zważał, że starsza, bo go – jak nazwał swój stan – opętała. Żartuje, że tak jest do dzisiaj i... czule obejmuje żonę. Może też trochę żałuje, że opętanie było tak silne i nie poznał smaku innych kobiet, ale widocznie tak musiało być. Zgoła inaczej wybrała 19-letnia Wacława (Wacia), wychodząc za mąż za 28-letniego Wacława Nowakowskiego, natomiast Stanisława i Kazimierz Grabowscy z Osin byli niemal równolatkami.
Gdy szampan rozpalił policzki, tort osłodził podniebienia, a kapela Małego Stasia zagrała pierwsze tango, wszyscy zapomnieli o starości. Wraz z nimi goście, wśród których nie zabrakło przewodniczącej rady, Jolanty Bąk udającej brak talentu do tańca. Taki despekt był oczywiście możliwy, ale tylko z atanecznym partnerem. Tymczasem wójt Piechoski rozmawiał z każdą parą jubilatów. Na pewno nie w celach prasowych, o czym świadczy brak chociażby notatek z poprzednich jubileuszy na gminnej witrynie. Może teraz będzie inaczej...

Numer: 2011 24   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *