„Magnet” 2011

Deszczowa pogoda na Magnecie to już tradycja, która nie opuszcza pasjonatów i sympatyków dawnej myśli technicznej. Mimo to, co roku na imprezie weterani szos stawiają się w komplecie, co tylko świadczy o wysokim poziomie mazowieckiego rajdu i jego randze w krajowym światku weterańskim. W ostatni majowy weekend nie mogło być inaczej, więc plac przed MDK wypełniły legendarne maszyny i zaciekawieni mińszczanie

Deszcz weteranów

„Magnet” 2011 / Deszcz  weteranów

Miłośnicy dawnych dwukółek do Mińska Mazowieckiego musieli pokonać nawet po 400 kilometrów. Zjeżdżali się więc już w piątkowy wieczór, gdzie w bazie rajdu w internacie popularnej Budowlanki czekały na nich serdeczne powitania i długie rozmowy. Sobotni poranek rozpoczęła tradycyjnie motocyklowa parada ulicami miasta i grupowy przejazd w eskorcie policji pod pałac Dernałowiczów. Tam przy warkocie silników grupy rekonstrukcji historycznych prezentowały swoje wystawy.
– Jako że co roku klubowicze starają się zaskoczyć zlotowych gości i mińszczan jakąś ciekawostką, grupa harcerzy pod wodzą inż. Nowosielskiego zaprezentowała minę samobieżną Goliath używaną przez hitlerowców do niszczenia barykad powstańczej Warszawy – relacjonuje komandor rajdu Daniel Gągol. Prezentowana mińszczanom mina to jedyny odrestaurowany i w pełni sprawny egzemplarz w Europie (drugi niekompletny znajduje się w zbiorach muzeum wojska polskiego). Ale to nie wszystko, czym chcieli zaskoczyć widzów. Na placu podziwiać można było rodzimej produkcji samochód pancerny z 1920 roku broniący polskich granic przed nawałą bolszewicką. Wszystko w oprawie z epoki i obstawie żołnierzy w pełnym rynsztunku z własnym szpitalem polowym z tamtego okresu.
Największym zainteresowaniem cieszyły się jednak motocykle. A można było ich zobaczyć całą gamę – od rządzących na drogach w latach 30. po trochę młodsze z lat 70. XX wieku. Pasjonatów ciężko było odciągnąć od zachowanych w prawie idealnym stanie Junaków, Sokołów, BMW, NSU, SHL czy BSA. Mińszczan ciągnęło również na parking motocykli współczesnych i do ekspozycji kolekcji skuterów Mariana Brzezińskiego, czyli produktów włoskiej firmy Moto Guzzi.
Główna atrakcja Magnetu to przede wszystkim rajd na orientację drogami powiatu. Nieznanej trasy i deszczu wystraszyła się ponad połowa weteranów, więc w 80-kilometrową drogę ruszyło 36 śmiałków. Wyjechali według skrupulatnie przygotowanej mapki w stronę Stanisławowa i Dobrego. Zanim jednak wystartowali ich maszyny musiały przejść badanie techniczne, by nie stwarzały na trasie zagrożenia.
Pierwszy na mecie rajdu pojawił się Wojciech Skorzyński na motocyklu BSA z 1936 roku. Zaraz za nim pod pałac wrócił Wojciech Wołoszyński również na BSA tylko o 2 lata młodszym. Trzecie miejsce przypadło Adamowi Królowi, który drogi powiatu przemierzał na BMW rocznik 1948. Zanim doczekali się dekoracji organizatorzy rozegrali wiele konkursów sprawnościowych. Zawodnicy mierzyli swoje umiejętności na torze przeszkód lub w zawodach wolnej jazdy, a ci na motocyklach z bocznymi wózkami w specjalnych okularach pokonywali slalom. Po nich plac opanowali rycerze, którzy dostarczali emocji walcząc na miecze.
Wielkie święto sympatyków dawnych dwukółek zakończył koncert Kobranocki i bal komandorski w Mjuzik Pubie. Jak twierdzili uczestnicy, tegoroczna odsłona rajdu była jedną z najlepszych w szesnastoletniej tradycji, więc w przyszłym roku również nie opuszczą Magnetu. Nawet przy ulewnej pogodzie.

Numer: 2011 23   Autor: Justyna Kowalczyk, Daniel Gągol





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *