Mińsk Mazowiecki policyjny

O tym, że w mińskiej komendzie działa wydział do spraw nieletnich, wiemy wszyscy. Jednak czym zajmują się policjanci z tej sekcji i jakie są efekty ich pracy, tak naprawdę mało kto wie. A to właśnie oni prowadzą najtrudniejsze przesłuchania, zajmują się sprawami dotyczącymi naszych dzieci

Młodzi pod nadzorem

Mińsk Mazowiecki policyjny / Młodzi  pod nadzorem

Policjanci z wydziału do spraw nieletnich pracy mają wiele. Prowadzą żmudne przesłuchania dzieci i młodzieży w obecności ich opiekunów prawnych. W tym miejscu musimy zaznaczyć, że „nieletni” to nie osoba do 18 lat tak jak w postępowaniach administracyjnych. Tu według prawa już 17-latek odpowiada za swoje czyny jako dorosły.
Sposobów na zabijanie nudy dzieciaki mają wiele. Bardzo częstym popełnianym przez nich wykroczeniem jest na przykład niszczenie mienia – od wybijania szyb, rysowania samochodów po podpalanie śmietników czy domofonów. Bardzo częste są też przypadki kradzieży. – Bywa różnie. Nieletni kradną pieniądze, telefony komórkowe czy konsole play station; pożyczają i nie oddają w umówionym terminie – wylicza naczelnik wydziału komisarz Piotr Słoński.
Niestety, poza tymi występkami są i znacznie groźniejsze w skutkach – chociażby uszkodzenie ciała. W bójkach biorą udział dzieciaki w różnym wieku, nawet 10-latki. Zdarza się, że po takiej „awanturze” jej uczestnicy trafiają z obrażeniami do szpitali.
Gro młodocianych odnotowywanych w policyjnych statystykach to chłopcy, dziewczęta znacznie rzadziej bywają na bakier z prawem, choć też nie są idealne. Potrafią się bić czy obrzucać wyzwiskami.
Od stycznia do kwietnia tego roku policjanci zatrzymali 61 nieletnich, którzy popełnili 50 czynów karalnych. Jeden z nastolatków odpowiada za uszkodzenie ciała. Żaden z nieletnich nie otrzymał najwyższej kary – skierowania do zakładu poprawczego.
W przypadku nieletnich całe postępowanie wygląda zupełnie inaczej niż z dorosłymi. Policja gromadzi materiały, a potem przekazuje je do sądu (III wydziału rodzinnego i ds. nieletnich). To właśnie sąd prowadzi właściwe postępowanie wyjaśniające, o demoralizację bądź opiekuńcze. Kary są różne, ich wysokość zależy od wielu czynników, między innymi stopnia demoralizacji, ponieważ według ustawy w postępowaniu dotyczącym nieletniego „należy kierować się jego dobrem dążąc do osiągnięcia korzystnych zmian…”. Najcięższą z kar jest zakład poprawczy (w ubiegłym roku trafiło do niego dwóch nastolatków), zanim jednak tam dotarli przebywali w schroniskach i ośrodkach wychowawczych. Dwie osoby zostały skierowane do ośrodka psychiatrii na obserwację.
Dzięki działaniom prewencyjnym i profilaktycznym dziś możemy powiedzieć, że nie mamy problemu z alkoholem wśród nieletnich. – Nie wyeliminowaliśmy tego zjawiska zupełnie, to niemożliwe. Jest jednak znacznie lepiej niż jeszcze dwa lata temu. Podobnie jest z dopalaczami – mówi komisarz i dodaje, że jeśli policja natknie się na nieletniego pod wpływem alkoholu, odwozi go do rodziców. Młody delikwent po wytrzeźwieniu musi jednak stanąć twarzą w twarz z przedstawicielem prawa – zgłasza się do komendy na przesłuchanie. W przypadku mniejszych dzieci przesłuchania odbywają się w specjalnym pokoju, który niczym nie odbiega w wystroju od normalnego pokoiku dziecięcego. Wszystko po to, by maluch czuł się bezpiecznie.
Nie zawsze policja jedynie reaguje na zgłoszenia z zewnątrz. Zdarza się, że o pomoc proszą rodzice. – Pomagamy jeśli ktokolwiek zwróci się z prośbą. Nie raz rodzice są zaniepokojeni na przykład towarzystwem, w jakim obraca się jego pociecha. Próbują rozmawiać, tłumaczyć, a kiedy to nie odnosi żadnych rezultatów, proszą nas o wsparcie – opowiada naczelnik. Niestety, pomimo chęci nie zawsze pomoc jest skuteczna. Zbuntowany nastolatek przekonany o swoich racjach, nie słucha żadnych tłumaczeń. Są jednak i tacy, którym policjant potrafi przemówić do wyobraźni.
We wszystkich postępowaniach wykonywanych przez policję, a dalej sąd, uczestniczą rodzice. I to właśnie oni, zanim dojdzie do konfliktu z prawem ich dziecka, powinni bacznie obserwować swoją pociechę. Nie są to tylko puste slogany trudne w praktyce do zrealizowania. Wystarczy rozmawiać i wiedzieć z kim, i gdzie przebywa dziecko. To w znacznym stopniu pomaga zainterweniować w odpowiednim momencie.

Numer: 2011 22   Autor: Anna Sadowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *