475 lat Dobrego

Dobrzanie nie otrzymali prezentu miejskości na 475-lecie urodzin osady, ale wcale to im nie przeszkodziło w zorganizowaniu obchodów, które udowodniły, że i wiejskie Dobre ma się dobrze. Nawet mimo wystawienia (nomen omen) szkolnych „Dziadów” przez gimnazjalistów...

Urodziny z dzikami

Pięciu księży celebrujących mszę, wójtowie z sąsiednich i zaprzyjaźnionych gmin i przede wszystkim nowo wybrani parlamentarzyści – senator Henryk Górski (wójt Korytnicy) i poseł Czesław Mroczek (miński starosta) to główni goście wójta Kordalewskiego. Przyjechali do Dobrego podziękować wyborcom za głosy, a Dobremu życzyć utraconej przed ..... laty miejskości. Nie będzie to łatwe, bo kolejka długa i wyboista, jak - nie przymierzając - dobrzańskie chodniki. Ale w Halinowie wcale nie równiejsze i przed pięciu laty się udało, bo - jak podkreślałpo przegranej batalii wójt Kordalewski - liczy się siła politycznego przebicia.

Historia Dobrego potwierdza, że przez wieki miejskości brakowało tu mądrości politycznej i ekonomicznej. Dobrzynieccy założyli je na mocy aktu lokacyjnego Zygmunta Starego tuż po włączeniu Mazowsza do Korony. Położenie było znakomite – na szlaku handlowym z Warszawy do Wilna, co wróżyło rozwój mimo niewielkiej liczby mieszkańców (125 osób w 1563 r.). I tak było przez pierwsze pół wieku, ale później zaczynało przypominać bardziej czynszową wieś i to pełną ubogiej szlachty. Nie pomogło nawet zwiększenie liczby jarmarków, które od Augusta III otrzymał nowy właściciel – Piotr Leżajski. Niewiele dały zabiegi kolejnych panów Dobrego, którzy nie chcieli wbrew prawu reformować miasta tj. powołać burmistrza rady miejskiej i korzystać z dochodów, co przyczyniłoby się do wyjścia ze stagnacji.
W 1821 roku Dobre liczyło 317 mieszkańców, 38 domów, 20 Żydów i 19 rzemieślników. Wkrótce właściciel Dobrego, Walenty Jaźwiński doprowadza do upadku miasta, które w 1852 roku staje się na prawie sto lat wsią w gminie... Rudzienko. Ale jako wieś Dobre się nieźle rozwija. Pod koniec XIX wieku przy rynku wyrasta nowy kościół, w 1925 roku rodzi się tysięczny dobrzanin, a przed wybuchem II wojny światowej powstaje nowa szkoła, nosząca do dzisiaj imię Konstantego Laszczki - pastucha, który dzięki talentowi i dobroci dziedzica stał się najwybitniejszym synem dobrzańskiej ziemi.
Zasłuchali się wszyscy w tę historię wzlotów i upadków opowiedzianą przez Jadwigę Grzendę, kustoszkę muzeum Laszczki. Dziś Dobre z głową dzika w herbie zdominowało sąsiednie wsie i rozwija się jak nigdy przez 322 lata miejskości czy 153 lata wiejskości, mieszcząc w swych granicach 1640 osób, a w gminie dodatkowo kilkuset letników, którzy upatrzyli sobie dolinę Rządzy i Ossownicy jako tereny rekreacyjne. Dziś po kopalniach rud darniowych pozostały tylko nazwy wsi (Rudzienko, Rudno, Ruda Pniewnik), ale ostały się złoża gliny, skrzętnie wykorzystywane przez Austriaków do wzmocnienia rynku materiałów budowlanych, nie bez szkody dla okolicznych dróg.
Wiedzą o tym nawet gimnazjaliści, ale bliższa jest im literatura romantyczna, którą przetworzyli na ironiczny spektakl. Tak zagrana druga część Mickiewiczowskich „Dziadów” okazała się perełką rocznicowych obchodów, choć - rzecz jasna - perypetie historycznych właścicieli Dobrego, którzy ulokowali magistrat w... areszcie lub ich argumentacja za zwieśniaczeniem dobrzańskiej szlachty też są warte wystawienia na scenie GOK-u. Może przy okazji kolejnej okrągłej rocznicy, która też stanie się okazją do wręczania odznaczeń państwowych zasłużonym dobrzanom.
Tegoroczne obchody przyniosły Srebrne Krzyże Zasługi za działalność na rzecz społeczności lokalnej byłym, długoletnim sołtysom: Aleksandrowi Michalczykowi z Czarnogłowia, Edmundowi Roguskiemu z Jaczewka, Henrykowi  Rudnikowi z Porąb Nowych i Mieczysławowi Rydzewskiemu ze wsi Ruda-Pniewnik.
Brązowe Krzyże Zasługi przyznano przede wszystkim urzędnikom: Mirosławie Batok, Annie Cyran, Elżbiecie Gadomskiej, Małgorzacie Gut, Annie Kacak, Janinie Kozyrze, Krystynie Miąskiewicz, Stanisławowi Michalczykowi, Wandzie Nużyńskiej, Bogumile Rastawickiej, Annie Walewskiej, Annie  Zalewskiej oraz Stefanowi Kamińskiemu – obecnemu sołtysowi z Kątów-Boruczy.
A sam wójt Kordalewski otrzymał w prezencie... dzika, by – jak tłumaczył ofiarodawca, wójt Piotrowski z Jakubowa – temu z herbu nie było smutno. I w ten sposób Dobre (jak przystało na wieś otoczoną rzekami i lasami) ma teraz dwie dzikie świnie, choć niektórzy twierdzą, że znalazłoby się ich więcej. Nazwiska zazdrośników przemilczmy, bo w urodzinowym torcie nie powinno być kwasu, nawet rodem z Dobrego.

Numer: 2005 41   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *