O tym, że do Mińska Mazowieckiego przyjeżdża Janusz Palikot wiedziały tysiące, ale na spotkanie w miejskiej bibliotece przyszła niecała setka. Niemal wszyscy to fani posła-skandalisty, który po wyjściu z PO stworzył Ruch Poparcia, a teraz z ideami Polski bez obłudy jeździ do wszystkich stolic powiatów

Pułapki Palikota

W sobotę 16 kwietnia tuż po 17.00 na celowniku Palikota znalazł się Mińsk. Pora niezła, pogoda wyśmienita, więc wydawało się, że pod biblioteką będą na niego czekały tysiące, a najmniej setki zwolenników normalności i antyklerykalizmu. Nie licząc aktywistów, salę wypełniło około 60-70 osób, w tym sporo młodych i emerytów.
A ten, nadrabiając spóźnienie, prawie wbiegł na scenę i od razu narzekał na rondo w Kołbieli, przez które niemal codziennie przejeżdża. Przeskoczył wnet do realnych oszczędności budżetowych, które zapewni m.in. wycofanie wojska z Afganistanu, likwidacja funduszu kościelnego i spółek PKP. W ogóle przyjazne i wypłacalne państwo to niewielkie reformy, ale politycy ich się obawiają, by nie oddać władzy.
– Dlaczego są finansowane tylko parlamentarne partie? Dlaczego ja na swoją mogę wpłacać tylko 20 tysięcy, a PO ma z budżetu 140 milionów? – pytał wcale nieretorycznie Palikot, proponując 2,5% odpisu od podatku na organizacje pozarządowe, partię lub kościół. Wtedy każdy będzie się starał zdobyć zaufanie darczyńców co rok, a nie co 4 lata lub – jak księża – w ogóle, mając wiernych w głębokim niepoważaniu. Właśnie kler, radio Rydzyka i prezes PiS dają Palikotowi najwięcej siły do walki z kostniejącym systemem i narodem, nad którym od roku krąży widmo TU-154.

Dyskusję ograniczył do kilku pytań, bo już na Palikota czekała Warszawa. Pierwszy odważny zapytał o gwarancje, bo obecny projekt RPP przypomina wczesną Platformę. – Ja jestem tą gwarancją – zapewniał Palikot, epatując faktem wyjścia z PO przy 50-procentowym jej poparciu. Drugiego, tak bezpośredniego pytania szef RPP chyba się nie spodziewał.
– Jest pan ateistą czy apostatą? – padło jak grom z końca sali. – Jestem człowiekiem, który nie wierzy w Boga – odparł z przekonaniem Palikot. Twierdził też, że na apostazę, czyli wypisanie się z ksiąg parafialnych nie ma czasu i trzeba to rozwiązać normami prawa, a nie w zakrystii. Omal nie wywiązała się dysputa teologiczna, ale na szczęście ktoś zapytał o bliskość do SLD (jak do PO) i adresatów programu RPP.
I tu znowu niespodzianka, bo według badań stowarzyszenie popierają mieszkańcy mniejszych miast oraz bardzo młodzi i zaawansowani wiekiem wyborcy. Co ciekawe, w przewadze są również osoby słabiej wykształcone, a więc bez studiów wyższych, a nawet bez matury. A co jeszcze ciekawsze w tych niezależnych i wykonanych na próbie ponad 10 tysięcy respondentów badaniach to fakt, że RPP ma 8-11% poparcia. Będą więc w sejmie (do senatu nie kandydują) i będą tworzyć koalicję. Z kim?
– Jeśli wzięli Samoobronę, to wezmą i nas – tłumaczyl z ironicznym rozsądkiem były poseł z Lublina. Na razie jego ruch liczy 40 tysięcy członków i sympatyków, a struktury istnieją we wszystkich powiatach kraju. Promują się jak mogą, ale dotychczasowe bilbordy na ulicach nie przyniosły oczekiwanych efektów. Poszli więc w teren, a w czasie wyborów wystawią 22 tysiące pełnomocników. Oni będą gwarancją przedwyborczej promocji i wyborczej sprawiedliwości.

Media nie zdążyły zadać gościowi pytań, więc działacze RPP urządzili krótką konferencję prasową. Padły pytania o naukę religii w szkołach (tylko etyka), dostrzeżenie roli lokalnej prasy i ochronę polskiego kapitału. Padły również zdawkowe odpowiedzi, ale czas naglił. Czas inny, bo wielkomiejski, telewizyjny i radiowy, więc prowincję zostawił w pośpiechu.
Mińscy aktywiści RPP wierzą, że się uda. Nie tylko z dostaniem się do parlamentu, ale i do realnej, wykonawczej władzy. Wtedy w Polsce będzie normalnie, czyli bez obłudy rządzących. Jakby nasi wyznawcy Palikota zapomnieli, że władza i układy zmieniają ludzi. To może być najpoważniejsza pułapka dla jego zwolenników.

Numer: 2011 17   Autor: J. Zbigniew Piątkowski