Targi pracy 2011

Po latach tłustych przychodzą chude. Taki los dotyka także rynku pracy, który zmienia się jak w kalejdoskopie.
Jeszcze niedawno rządzili nim najemnicy, teraz znowu górę wzięli ich  chlebodawcy. Zmiany widać nie tylko w siedzibie mińskiego pośredniaka, ale także na targach pracy, które PUP corocznie organizuje. Tegoroczne miały frekwencję równą wzrostowi bezrobocia, które w ciągu tylko trzech powiększyło się o tysiąc osób.

Syte bezrobocie

Targi pracy 2011 / Syte bezrobocie

Jeszcze na koniec 2010 roku liczba bezrobotnych niewiele przekraczała 4 tysiące, by na koniec marca urosnąć do 5119 osób (w tym 2375 kobiet). W porównaniu do lutego liczba bezrobotnych wzrosła o 217 osób, a do początku stycznia aż o  942 osoby. W łącznej liczbie bezrobotnych mamy 1032 osoby z prawem do zasiłku (co piąty), 2847 mieszkańców wsi (55,6%), 253 osoby zwolnione z przyczyn zakładu pracy, 931 osób dotychczas niepracujących oraz 383 bezrobotnych w okresie do roku od dnia ukończenia nauki.
Co ciekawe bezrobotni do 25 roku życia stanowią 23,6%, długotrwale bezrobotni – 29,3%, powyżej 50. roku życia – 22,3%, bez kwalifikacji zawodowych – 31,2%, bez doświadczenia zawodowego – 23,6%, samotnie wychowujące co najmniej jedno dziecko do 18 roku życia – 5,4%, 4% niepełnosprawnych i aż 51,7% bez wykształcenia średniego.
Daje to w powiecie mińskim 10,4% bezrobocia, które w województwie mazowieckim wynosi 10%, a w kraju – 13,2%. PUP prognozuje, że to nie koniec wzrostu liczby bezrobotnych (10,8%), a pieniędzy na jego aktywne zwalczanie jest niewiele.
Od początku roku do końca marca 2011 pracodawcy zgłosili 570 ofert, a z ofertą  pracy subsydiowanej są wciąż ograniczenia. Szkolenia rozpoczęły tylko dwie osoby, trzy zaczynają korzystać z prac interwencyjnych, a cztery ze stażu zawodowego. O ile w ubiegłym roku na aktywizację poszło 13 milionów (ponad trzy na kwartał), o tyle w trzech miesiącach bieżącego roku wydatkowano na pomoc bezrobotnym tylko 764 tysiące, w tym 700 tysięcy na staże.

Nic dziwnego, że wobec niewielu ofert pracy i środków na jej wzmacnianie, los tegorocznych targów wydawał się niepewny. A jednak to były tylko pozorne lęki, bo wystawił się pełen garnitur firm. Od państwowych i samorządowych jak Powiatowy Urząd Pracy, Wojewódzki Urząd Pracy, Państwowa Inspekcja Pracy, Wojskowa Komisja Uzupełnień, Komenda Powiatowa Policji, CKU i CKP przez firmy  ubezpieczeniowe (Wańko, Źrodowski), Klub  Delfinka, Szkołę Zdrowia ARCUS, piekarnię Dawiel, Lokalną Grupa Działania Ziemi Mińskiej, Auto Chem, Chobot, Oriflame, Rajt Bis, InterTel, Truck Gum, Telm@x czy Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi po znaną na naszym rynku uczelnię WSNS oraz duże spółki – MarcPol, FUD, ZNTK i McDonald’s Polska.
Chętnych po wiedzę i oferty nie brakowało. Zatrzymywali się już na korytarzu, gdzie tradycyjnie prezentowano najnowsze oferty. A na sali najbardziej obleganymi stoiskami było wojskowe i policyjne.
Jedna z kobiet już na progu głośno pytała, gdzie stoi policja lub wojsko, bo ona ma syna, który się nadaje do munduru. Kandydat na stróża prawa lub pokoju szedł potulnie obok rodzicielki wyraźnie onieśmielony jej śmiałymi wywodami.
– Wzięłabym jakąkolwiek pracę, ale bez znajomości nie mam szans – żaliła się kobieta w średnim wieku, ze średnim wykształceniem i z mizerną znajomością komputera.   
Takich było najwięcej, ale – jak zaznaczali pracodawcy – same chęci nie wystarczą. Na rynku brakuje konkretnych fachowców, którym mogliby płacić więcej od średniej krajowej. Zanim odradzające się szkolnictwo zawodowe wypuści ich na rynek, minie co najmniej trzy lata. Jeśli z fachem w ręku nie wyjadą do Niemiec, gdzie już stażysta otrzymuje za naukę zawodu 700 euro. Wtedy znowu wrócimy do rynku pracobiorców, a właściwie ich braku.

Numer: 2011 16   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *