Mińskie poezjowanie

Gdy w nowo otwartym gmachu MBP wreszcie znalazło się odpowiednie miejsce na spotkania z autorami poezji i prozy, mińszczan w końcu nie trzeba było namawiać do uczestnictwa. Szczelnie wypełnili salę konferencyjną biblioteki, kiedy gościł w niej Szymon Hołownia, a równie sporym zainteresowaniem cieszył się Paweł Szlachetko. W czwartek 7 kwietnia, gdy serwowano „Nagie wiersze” Gucewiczowej, także zrobiło się tłoczno

Dama obnażona

Profesje Krystyny Gucewicz można byłoby wyliczać dość długo – poetka, pisarka, dziennikarka, krytyk sztuki itd. Dla czwartkowych gości mińskiej biblioteki to jednak przede wszystkim mińszczanka, która zasłynęła w stolicy. Nic więc dziwnego, że salę wypełnili głównie znajomi i przyjaciele ze szkolnych lat, a temat z nowego tomiku wierszy szybko przeleciał na wspomnienia. Nie zabrakło również młodzieży, która aż tak licznie nie pojawiała się na poprzednich muzowych spotkaniach. Przyciągnęła ich sympatia do autorki czy kontrowersyjny tytuł jej nowej poezji?
„Nagie wiersze” to nazwa intrygująca i niejednoznaczna, chociaż cień wyginającej się obnażonej kobiety na okładce może mylić, ewidentnie wskazując na erotyki. Nagie jest to co bezbronne, bez odzienia, wystawione na widok publiczny, ale kojarzyć się może także z seksualnością, a nawet rozpustą. Czym jest nagość Krystyny Gucewicz? Jak sama stwierdziła, to otwartość i szczerość. A tych na muzowym spotkaniu nie zabrakło.
– Te wiersze powstały z próżności – wyznała autorka, dodając że chciała się sobie przypodobać. Stworzyła więc tomik poezji o rozmaitej maści. Jej bohaterką jest niewątpliwie kobieta, która przebywa w stanie ciągłego pożegnania. Rozpamiętuje przeszłość i utracone chwile, zwłaszcza te spędzone u boku ukochanego. Jednak nie tylko zwykli mężczyźni przewijają się przez jej strofy. Są tu i aniołowie, i artyści. Słowem – wszystko to, do czego natchnęło ją otoczenie.
– Z wierszami jest fajnie; coś fruwa, szemrze, a człowiek pisze o swoich odczuciach – przyznała Gucewiczowa. Jak sama stwierdziła, poezja się do niej przyczepiła, a ona pozwoliła sobie tylko zarejestrować ten stan ducha. Namawiała również wszystkich, żeby pisali choćby do szuflady, bo – jej zdaniem – warto jest umieć nazywać swoje emocje, a poezja potrzebna jest każdemu.
Zauważyła to organizując „ostre dyżury poetyckie” w Teatrze Narodowym. Na ten poetycki performance w wykonaniu znanych aktorów zwykle ciężko jest dostać bilety. Dlatego na muzowym spotkaniu autorka przekonywała, by już kupować wejściówki na 22 maja, a mińszczanie pytali dlaczego tak rzadko organizuje te wydarzenia. Mniej więcej co dwa miesiące udaje się jej stworzyć kolejne widowisko, które nie tylko koi i zaspakaja na trochę poetyckie dusze publiczności, ale i pomaga finansowo potrzebującym. „Dyżury” są zawsze charytatywne, a 27 marca dochód z biletów został przeznaczony na Specjalny Ośrodek Wychowawczy w Ignacowie.
O tym Krystyna Gucewicz na spotkaniu już nie wspomniała, bo zajęła się wspomnieniami o Mińsku Mazowieckim i szkolnych latach. A jej znajomi tymczasem postanowili obnażyć ją przed publicznością, czytając na głos jej wiersze.

Numer: 2011 16   Autor: Justyna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *