Wiosna na mińskim cmentarzu

Dopiero za cztery, pięć miesięcy zniknie błoto z cmentarza parafialnego w Mińsku. Teraz część grobów stoi w wodzie, a chowanie w nich zmarłych jest wręcz niemożliwe

Trumny w błoto

Wiosna na mińskim cmentarzu / Trumny w błoto

Niedawno pisaliśmy o fatalnej nawierzchni na jednej z alejek cmentarza. Biegnąca wzdłuż muru ścieżka niezależnie od pogody jest podmokła i grząska. Spacer nią po opadach jest wręcz niemożliwy. Alejka należy do cmentarza parafialnego, a nie – jak przedstawiliśmy na zdjęciu – komunalnego. Dla mieszkańców to jednak niewielka różnica, ponieważ niezależnie od zarządcy, błoto utrudnia normalne dojście do grobów. Najgorsza jest sytuacja na części parafialnej (tuż obok tej należącej do miasta). Tam niektóre groby stoją w wodzie, która zalewa alejkę. – Najgorsza jest sytuacja po roztopach i opadach. Wówczas po naszej stronie również robi się mokro. Niestety, nie mamy na to wpływu, ponieważ to zarządca cmentarza parafialnego musi zrobić drenaż terenu – tłumaczy Mirosław Łuszczyk z PGK. Dodaje też, że na stronie komunalnej wszystkie dróżki są utwardzone, jedyna, na której mogą zdarzać się chwilowe utrudnienia to ta, przy której budowane są pieczary.
O sposób na poprawę sytuacji zapytaliśmy administratora cmentarza parafialnego Zenona Hawryluka. Ten nie ukrywa, że podmokły teren to duży problem. – Rozmawialiśmy wielokrotnie zarówno z proboszczem, jak i przedstawicielami PGK na temat tej sytuacji. Mamy obowiązek uporządkowania terenu. Niestety, dopóki trochę on nie podeschnie, nic zrobić nie możemy. Mam nadzieję, że na przełomie lipca i sierpnia ruszymy z pracami – mówi Hawryluk.
Wyjaśnia również, że w miejscach, gdzie jest najwięcej wody chowanie zmarłych jest niemożliwe. Co wtedy mają zrobić mieszkańcy? – Albo pogrzebać bliskich na części komunalnej, albo pomyśleć o kremacji – twierdzi administrator.
Wszystkim mniej zorientowanym należy się wyjaśnienie. Na stronie cmentarza parafialnego nie ma nowych grobów, są tam tylko mogiły rodzinne, w których chowane są kolejne pokolenia. Natomiast cześć komunalna, czyli – jak sama nazwa wskazuje – należąca do miasta to nowe pomniki, a miejsca można wydzierżawić na 20 lat. Jeśli po tym okresie dzierżawa nie zostanie przedłużona, zarządca ma prawo do odebrania placu. Cześć komunalna istnieje od końca 1987 roku. Niestety, jest ona zbyt mała, by wystarczyła na długi czas. Zakładając, że w ciągu roku w Mińsku Mazowieckim chowanych jest ok. 200 osób, z czego ponad 65% to nowe groby, miejsc wystarczy jeszcze tylko na ok. półtora roku.
Co będzie dalej? Kilka lat temu miasto kupiło teren w Ignacowie, tam miał powstać nowy cmentarz. Póki co jednak nie wiadomo, czy tak się stanie – tam teren jest także bardzo mokry. Znacznie ułatwiłoby sprawę częstsze kremowanie zwłok. Pozwoliłoby to na zmniejszenie miejsca potrzebnego do pochówku. Na razie jednak społeczeństwo nie jest przygotowane na tę formę pożegnania się z bliskimi. Ponieważ w większość krajów kremacja staje się coraz bardziej popularna, do Polski również prawdopodobnie ten trend niedługo dotrze. Dlatego Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej myśli o wyznaczeniu specjalnych miejsc na tego rodzaju pochówek. – Za wcześnie, by mówić o szczegółach, jednak planujemy utworzenie miejsc o wymiarach 90 na 90, właśnie specjalnie pod urny – mówi Mirosław Łuszczyk.

Numer: 2011 16   Autor: Anna Sadowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *