Drodzy Czytelnicy

Od 10 kwietnia 2010 roku przeżywamy dziwy, o których nie śniło się nie tylko politykom, ale i filozofom. Jednak mija rok i czas narodowej smuty powinien się skończyć. Nie skończy, bo przestała być narodową i służy wyłącznie walce politycznej. A najgorsze, że wciąż dzieli ludzi na tzw. prawdziwych Polaków oraz narodowych i ideowych odszczepieńców

Buty na smuty

Drodzy Czytelnicy / Buty na smuty

Niech ten niewesoły wstęp pozostanie bez konsekwencji, choć fakty nie są przyjemne. A jednak można w tym morzu wzajemnych oskarżeń znaleźć sposób na przynajmniej małe porozumienie. Takie panaceum wymyślił proboszcz Marian Sobieszek, który przy okazji czczenia pierwszej rocznicy smoleńskiej tragedii zamierza urządzić wielką zbiórkę na dzwon w świątyni parafialnej św. Jana Chrzciciela. Idea słuszna, bo trudno sobie wyobrazić kościół bez bicia dzwonu, a pamięć wyryta w mosiądzu utrwali się na stulecia.
Smutek i zawiść można też obuć w inne kamasze. Bynajmniej nie wojskowe, a poznawcze. Takie zadanie ma od ośmiu lat giełda szkół dla gimnazjalistów. Niech oglądają swoich starszych kolegów, którzy bez zbytniej namowy dyrekcji czy nauczycieli zrobią wszystko, by zapewnić w szkole trwanie wybranego przez nich kierunku kształcenia. Oczywiście awans gimnazjalistów będzie zależał od liczby punktów z końcowych egzaminów, ale przecież inspiracje są też ważne.
– A jak jest w waszej szkole naprawdę? – zapytała nieśmiało gimnazjalistka. – Jest normalnie, a jak się trochę postarasz, to może być nawet fajnie – tłumaczył jej starszy kolega.
Zawsze tak było? Pewnie, że zawsze, ale lepiej, by taką pewność młodzi ludzi przekazywali sobie nawzajem.
Giełdowe szkoły są oczywiście bardziej odświętne niż na co dzień. Tak też powinno być, bo szarość i bylejakość doprowadzi do atrofii zmysłów. A przecież my wiosną powinniśmy czuć jak najwięcej.

Będą ku temu okazje. Już w sobotę do Mjuzik Pubu przyjedzie Kasia Kowalska, którą cały czas szczyci się Sulejówek. My mamy Himilsbacha, bo pewnie tylko na takie honory zasłużyliśmy. Chyba nie o takim kulturalnym patronie Mińska Mazowieckiego marzyli jego dumni założyciele i porządni obywatele.
Skoro przystali na przepitego i przeklętego naturszczyka, zapewne też będą tolerancyjni wobec pierwszych nad Srebrną targów ślubnych zorganizowanych w rocznicę „bólu prawdziwych Polaków” i do tego w poście. Poparliśmy ideę weselnych prezentacji, bo kiedyś trzeba zacząć. Mińsk Mazowiecki czekał na targi zbyt długo, by je teraz zaprzepaścić. Czeka też na wybory najpiękniejszych panien i kawalerów w nowoczesnej sali widowiskowej, czeka wreszcie na prawdziwą kulturę, a nie cykl ciągnących się jak flaki wernisaży artystów, głównie znajomych dyrektorki MDK.
A jeśli się nie doczekamy? Musimy wtedy uszyć nowe buty mińskiej władzy, która przez waśnie i zbyt powolne wymiatanie nieudaczników nie ma czasu zająć się poważnymi problemami. A czas leci...

Numer: 2011 15   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *