Latowicz sesyjny
Brak dostatecznych środków finansowych na inwestycje, a zwłaszcza drogi gminne, powoduje różne nieporozumienia wewnątrzsamorządowe. Takim zalążkiem ścierania się interesów radnych w gminie Latowicz stała się sprawa drogi gminnej Latowicz-Chyżyny
Droga przez mękę
W Latowiczu radni rzadko korzystają z „interpelacji i zapytań” na sesjach. Sprawy nurtujące mieszkańców omawiane są na posiedzeniach komisji merytorycznych. Wyjątkowo trudne problemy, raczej o charakterze obwodowym bądź rewirowym, znajdują ujście na sesjach. Tego typu interpelację na piśmie złożył na ostatniej sesji radny Marek Skrzycki.
Rzecz dotyczyła potrzeby remontu wspomnianej drogi, która znajduje się w okręgu kandydowania radnego Skrzyckiego, i przy której on zamieszkuje. Koszt przebudowy tej drogi szacowany jest na ponad 2 miliony złotych, co na budżet gminy wynoszący po stronie dochodów około 18,4 mln złotych jest kwotą rzeczywiście dużą. Niemniej zadanie znalazło się w wieloletnim programie inwestycyjnym na lata 2011-2013 z tym, że po uchwaleniu budżetu w grudniu 2010 roku kwota ta została przyjęta w wysokości 50 tys. zł. Ponieważ przedmiotowa droga odchodzi od drogi wojewódzkiej 802 Mińsk Mazowiecki-Seroczyn, liczono na skorzystanie z programu premiera Schetyny. Trudność w tym, że atrakcyjne źródła finansowania unijnego i rządowego kurczą się, a potrzeby inwestycyjne w gminie są rozliczne. Droga Latowicz-Chyżyny według wójta Bogdana Świątka-Górskiego znajduje się na 145. pozycji Mazowieckiej Jednostki Wdrążania Programów Unijnych. Z kwoty 50 tys. zł w marcu br. radni zdjęli 40 tys. zł, pozostawiając na projekt tylko 10 tys. zł. Radny Wiesław Światek z Kamionki był zdania, żeby zaniechać sporządzania projektu tej drogi, a pieniądze przeznaczyć na doraźne utwardzenie tłuczniem w miejscach najtrudniejszych.
Według radnego Skrzyckiego droga ta to horror dla mieszkańców – bruzdy, koleiny i błoto po kolana. Kilka razy do roku jest nieprzejezdna i trudna nawet do przejścia bez gumowców. Mieszkańcy są ciągle zaniepokojeni o dojazd karetki pogotowia ratunkowego, policji czy straży pożarnej. Były przypadki urywania się zderzaka, rury wydechowej, uszkodzenia przedniego zawieszenia lub sprzęgła. Nawet listonoszka trafia tutaj z kilkutygodniowym opóźnieniem, bo nie może dojechać samochodem. Mieszkańcy ponoszą koszty uszkadzania własnych samochodów na tej drodze. Doraźne dosypywanie piachu z gliną nie przynosi pożądanego efektu, naraża tylko budżet gminy na zbędne koszty. Radny ma żal do wójta, że osobiście od trzech lat upomina się o projekt na tę drogę i pomimo że były na to pieniądze, to projekt dotychczas nie został wykonany.
Numer: 2011 15 Autor: Franciszek Zwierzyński
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ