Drodzy Czytelnicy

Można się zdziwić, a z tego zdziwienia nawet ucieszyć. Wydajemy właśnie 700 numer naszego tygodnika, a to oznacza, że do tysięcznego zostało nam tylko sześć lat. A za sześć lat to stuknie mi 60 wiosen, czyli równa kopa. A po kopie, już po chłopie... I z czego tu się cieszyć

Wzdłuż na poprzek

Drodzy Czytelnicy / Wzdłuż na poprzek

Na parkingu przed urzędem miasta trwa walka o każdy metr powierzchni postojowej. Bywa różnie, a czasami i pięć wycieczek wokół rond nie wystarczy, by znaleźć miejsce. Pół biedy i nerwów, gdy auta stoją w równym szyku, ale nawet najwięksi twardziele nie wytrzymają, gdy dzieli je 1,5 metra odstępu lub jakiś parkingowy łoś swoją furę ustawi w poprzek.
W mińskiej radzie jest podobnie jak na miejskich parkingach. Mimo upływu trzech miesięcy od wyborów, wciąż słyszymy wyborcze slogany o dogadzaniu elektoratowi i wzajemnym tzn. burmistrza radzie i rada burmistrzowi. To dogadzanie może przynieść opłakane skutki dla rozwoju miasta.
Już przed uchwaleniem budżetu burmistrz Jakubowski ustawił się do radnych w poprzek, krytykując przy pomocy mediów ich pomysły wydatkowania pieniędzy. Po chwilowym porozumieniu znowu na łamach przychylnej mu prasy podziękował opozycji krytyką ich dążeń i deprecjonowaniem wcześniejszych ustaleń.
Gdy w poniedziałek kluby MF i PiS zwołały konferencję prasową, stało się jasne, że o współpracy nie może być mowy. A jeśli już dojdzie do jakiejś zgody, to na warunkach nie burmistrza, a opozycyjnej większości.
Nie ulega wątpliwości, że w Mińsku Mazowieckim trwa walka o realną władzę. Nietrudno też przewidzieć, kto przegra, gdy nie ustąpi lub zagra znaczonymi kartami. Najpierw opozycja zepchnie burmistrza do obrony, ten zacznie się odgryzać blokowaniem jej uchwał i pat gotowy. Trzeba więc wiele mądrości i cierpliwości, byśmy nie zostali wystawieni na pośmiewisko z powodu samorządowych fobii i marazm.
Potrzebne są też dobre inicjatywy. Nie ubolewanie nad brakiem kina, a szybkie i konkretne rozwiązanie problemów. Ot chociażby pomysł radnego Markowskiego, by mińskie kino urządzić w klubie garnizonowym, który akurat jest po remoncie. W grę wchodzi jeszcze duża hala widowiskowo-sportowa, która niekoniecznie musi się nadawać do organizowania koncertów i festiwali. Potrzebny więc amfiteatr służący mieszkańcom miasta i gminy od kwietnia do października. To już standardy w miastach rangi powiatu, a my wciąż się kręcimy wokół osi swarów personalnych. Ale jak tu jechać do przodu, gdy trudno ruszyć z zaparkowanego w poprzek parkingu.
Mińsk Mazowiecki i powiat potrzebują odważnych i zaradnych gospodarzy, ale gdy zrzekamy się dobrowolnie z przęjecia PKS-u, gdy nam zbyt trudno doprowadzić do ładu szpital choćby przez jego komercjalizację, to nie ma co dyskutować o wielkich planach rozwoju. Coraz częściej zostaje w myślach pewności, że nasze władze bardziej zadowala mała stabilizacja i wielkie pensje, a radnych święty spokój i diety.
Mamy święto prasowe, a kobiety – międzynarodowe. My naszymi zapisanymi w „Co słychać?” stronami wyłożylibyśmy ścieżkę długą na ponad 7 km, a nasze panie wyścielają nasze kręte drogi cierpliwością, zrozumieniem, a czasami i miłością. Dlatego 8 marca ofiarujmy im zamiast goździka trochę świętego spokoju. Bez nas, naszych męskich obsesji i natręctw. A w przedświąteczną niedzielę zabierzmy je do kina lub teatru. Sztuka naprawdę ustawia ludzi wzdłuż życia.

Numer: 2011 10   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *