Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, jeszcze w tym roku powstanie łącznik pomiędzy budynkiem głównym szpitala, a oddziałem wewnętrznym. To pierwszy etap planu dostosowania szpitala do rozporządzenia ministra zdrowia. O ile starostwo znajdzie środki, w najbliższym czasie czekają nas jeszcze większe zmiany w ochronie zdrowia
Zmiany konieczne

W lipcu 2007 r. Ministerstwo Zdrowia wydało rozporządzenie szczegółowo opisujące kryteria i wymogi, jakie muszą spełniać szpitale. Niestety, miński, podobnie jak ok. 30 proc. podobnych placówek w kraju, tych wymogów nie spełnia. ZOZ funkcjonuje więc właściwie warunkowo. Mamy dwa lata na poprawę warunków.
– To krótki czas, bo musimy zmienić wiele. Gdyby nawet minister wydłużył czas o dwa lata, będzie trudno zdążyć. Musimy zrobić wszystko, by sprostać wymaganiom – spekuluje dyrektor Mieczysław Romejko.
Koncepcja zmian trafiła już do starostwa. Jej pierwszy etap to wybudowanie łącznika pomiędzy oddziałem wewnętrznym, a budynkiem głównym. Do tej pory dochodzi do absurdalnych sytuacji, ponieważ pacjenci przyjmowani do oddziału wewnętrznego są przewożeni karetką z izby przyjęć.
Kiedy sześć lat temu z wielką pompą otwierano oddział wewnętrzny na tyłach szpitalnego placu, nikt nie zastanawiał się nad transportem chorych do tego miejsca. Przyjmowani na izbie przyjęć chorzy musieli czekać na szpitalny transport lub, co gorsze, o własnych siłach przejść do drugiego budynku. Nie bez efektów zabójczych. Otóż kilka lat temu już przyjęty na oddział mężczyzna, pozostawiony sam sobie musiał się do niego dostać. Po drodze zasłabł i zmarł. Teraz pacjenci przewożeni są karetką, w której zgodnie z przepisami musi znajdować się przynajmniej dwóch sanitariuszy, a biorąc pod uwagę, iż dziennie na wewnętrzny trafia przynajmniej kilkanaście osób, koszty takich działań są wielkie. Dodatkowo transport niezbędny jest przy wykonywaniu nawet prześwietlenia i innych badań, ponieważ wszystkie pracowanie mieszczą się w budynku głównym.
Dyrektor ZOZ-u Mieczysław Romejko oprócz finansowej strony problemu zauważa też ogromne niedogodności dla pacjentów, którzy często są kilkukrotnie przekładani z łóżka na łóżko zanim trafią na to właściwe, już w sali. Absurdalna sytuacja to również ogromne utrudnienia dla pracowników szpitala, szczególnie salowych, które na wózkach przewożą z budynku do budynku posiłki, bieliznę do prania. W 2009 roku doszło do 5 wypadków w czasie pracy. Kobiety ciągnąc wypełnione po brzegi wózki po nierównym chodniku, łamały sobie ręce i nogi podczas upadków.
Po zakończeniu tego etapu planowany jest kolejny – budowa budynku przy łączniku, w którym zmieści się blok operacyjny, OIOM i centralna sterylizacja. – Musimy wygospodarować miejsce na tzw. zespół wejścia głównego, w którym znajdzie się m.in. szatnia, rejestracja czy miejsce do wypicia kawy. Tak jest w większości szpitali, u nas tego brakuje – podkreśla dyrektor.
Mieczysław Romejko, który pracuje w naszym szpitalu dwa lata, stara się robić wszystko, by placówka była na wysokim poziomie. Jednak nie jest to łatwe. W ubiegłych latach udało mu się zorganizować wymianę okien i termomodernizację. Zakupiono też sprzęt – między innymi urządzenia do endoskopii czy nowoczesny aparat do USG. W najbliższym czasie zostaną przywrócone badania piersi, bo w ciągu miesiąca szpital zakupi nowy aparat do mammografii. Urządzenie, które było wykorzystywane w ostatnim czasie nie nadaje się już do użytku, dlatego dwa miesiące temu diagnostyka została wstrzymana.
Na realizację planów dostosowawczych potrzeba ok. 20-30 mln zł. Czy uda się znaleźć te środki zadecyduje właściciel szpitala, czyli starostwo powiatowe.
– Gdyby jednak się nie udało, o czym dziś jest nawet trudno pomyśleć, funkcjonowanie szpitala zostanie ograniczone. Musimy zrobić wszystko, by nasz szpital był dobrą placówką z fachowym personelem – podkreśla dyrektor.
Od redakcji: W 2011 roku mińska służba zdrowia kończy pierwsze sto lat działalności. O rocznicowych aspiracjach – już wkrótce.
Numer: 2011 09 Autor: Anna Sadowska
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ