Ja się bardzo cieszę. To już drugi tydzień radości, bo po pysznym Festiwalu Chleba, mamy fotel poselski. To fakt, starostę mińskiego trudno było rozśmieszyć, ale co innego poseł Czesław Mroczek. To już najwyższa półka dla polityka i starosta na nią zasłużył. My – wyborcy również i to jest prawdziwy powód naszej radości i... dumy. Ale nie tylko, bo przez niską frekwencję na wsi można wpaść w gniew
Radość i gniew
Za wyborczą frekwencję można pochwalić jedynie Sulejówek i miasto Mińsk Mazowiecki (51,56 i 46%). W Halinowie i Kałuszynie wyborcy głosowali jak cała Polska (ok. 40%), a reszta gmin powinna się wstydzić. Szczególnie Latowicz i Siennica, w których postawa obywatelska to mniej niż co trzeci głosujący (niecałe 32%). Głowy za ten wstyd trzeba posypać popiołem i do spowiedzi, bo taka ignorancja to grzech ponadśmiertelny. A jak nie, to robić dzieci – może one nie dostąpią znieczulicy wyborczej, jeśli będą chcieli godnie żyć, wyrzekając się fobii gnuśnych rodziców. Uff, ulżyło...
Oprócz Czesława Mroczka, nasi powiatowi kandydaci przepadli w wyborczych odmętach. No, może jedynie Antoni J. Tarczyński nie do końca, uzyskując podobny wynik do tego sprzed czterech lat. Mimo słabszego rezultatu PSL i mimo wstydliwej frekwencji jego elektoratu, który dodatkowo upatrzył sobie Filipka z Samoobrony. Zawiedli znowu strażacy z rodzinami, zawiodły gospodynie, które nie potrafiły przekonać sąsiadów do chłopskiej racji stanu.
Dość biadoleń i gniewu, bo przecież wszystko szczęśliwie się skończyło. Ale i tak złośliwców nie brakuje. Niektórzy na przykład twierdzą, że podwładni Mroczka cieszą się podwójnie, a głównie z nowego starosty, jakby pamiętali o przysłowiu, że po dobrym panie lepszy nastanie.
Kto więc po Czesławie Mroczku? Wszystko w rękach rady powiatu, ale znając układ polityczny, nie obejdzie się bez namaszczenia nowego starosty przez posła. A kandyatem numer jeden jest Mirosław Krusiewicz, obecny członek zarządu i szef komitetu wyborczego Mroczka.
Nie dzielny jednak skóry na niedźwiedziu i cieszmy się, że miński powiat stał się pierwszym w kraju okręgiem jednomandatowym. Dzięki państwa woli, naszych przykazań i próśb oraz dobremu kandydatowi staliśmy się wyjątkowym miejscem na politycznej mapie kraju. Tak spełniają się marzenia, bo chyba w całej Polsce nikt nie dostał się do Sejmu z piątego miejsca i nikt w jednym powiecie nie uzyskał 8 tysięcy głosów.
I na koniec rozwiązanie zagadki przedwyborczej. Burmistrz Grzesiak poparł na piśmie Olgierda Dziekońskiego z Sulejówka, który zdobył w okręgu 2222 głosy. Ile osób nie głosowało na Mroczka czy Tarczyńskiego, idąc za wskazówkami swego guru?
To nie pierwszy, nieprzemyślany, a nawet szkodliwy dla nas i Mińska Mazowieckiego gest Grzesiaka. Czas rozejrzeć się za nowym, nieskażonym kandydatem na głowę miasta. Takim byłby chociażby Mroczek, ale jego oddaliśmy już Polsce. Niech jej służy jak najlepiej. Będziemy trzymać kciuki i... rozliczymy po 4 latach. A burmistrza już za rok. Solidnie, bo taki burmistrz to gniew i wstyd.
Numer: 2005 40 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ