Mazovia z nowym trenerem

Arkadiusz Sołowiej został trenerem seniorów Mazovii Mińsk Mazowiecki, nie rezygnując jednocześnie z prowadzenia drużyny rocznika’93. Daje to nadzieję na stabilizację na stanowisku szkoleniowca mińszczan, ale nie wszyscy tak myślą, zarzucając trenerowi brak uprawnień i wyrazistych celów

Dwóch w jednym

Mazovia z nowym trenerem / Dwóch w jednym

Dlaczego akurat panu zaproponowano przejęcie seniorów Mazovii po Jerzym Miliku?
– Grupa, która pozostała po poprzednim trenerze była dosyć skromna. Przez wzgląd na to, że prowadzę rocznikowo najstarszą drużynę juniorską naturalne stało się przyłączenie moich podopiecznych do seniorów. W związku z tym zadecydowano, że mam lepszy kontakt z chłopcami z rocznika’93 i zaproponowano mi prowadzenie Mazovii.
Zgodził się pan bez wahania?
– Musiałem troszkę przemyśleć tę sprawę, ale zależało mi, by oni grali i żeby za pół roku znów nie było problemu z obsadą funkcji trenera, dlatego zdecydowałem się podjąć wyzwanie i przyjąć propozycję zarządu.
A co sądzi pan o tym, jak potraktowano Jerzego Milika?
– Nie dotarła do mnie informacja, w jaki sposób został zwolniony. Ja mówiłem, że dopóki sprawa nie będzie załatwiona w sposób cywilizowany to nie podejmę się przejęcia po nim posady. Z tego co wiem, zostało to zrobione. Muszę podkreślić, że trener Milik zrobił w tym klubie ogromną robotę i dzięki niemu w zespole jest atmosfera pracy. Ja dołożyłem tylko troszkę swoich metod, ale będę kontynuował to, co robił mój poprzednik.
Jak układa się współpraca z trenerem Andrzejem Płacheckim?
– Jestem zadowolony, ponieważ bardzo pomaga, wykonuje dużą pracę z bramkarzami, na co ja nie miałbym czasu. Rozmawiamy na różne tematy, odnośnie sparingów, odbywa się to na zasadzie burzy mózgów. Chciałbym zdementować pewne pogłoski: pana Płacheckiego nie zatrudniono dlatego, że w klubie jest za dużo pieniędzy. Po pierwsze, trenuje bramkarzy ze wszystkich grup. Po drugie, ze względu na to, że juniorzy i seniorzy trenują razem ja jako jeden trener nie byłbym w stanie prowadzić dwóch zespołów naraz. Do tego właśnie służy asystent, żeby można było pojechać na mecz wyjazdowy, kiedy ja nie będę mógł być na nim osobiście. Ponadto bramkarze od dawna nie mieli takich treningów i myślę, że to im zaprocentuje na przyszłość.
Z wielu stron odzywają się głosy, jakoby Płachecki nie miał odpowiednich kompetencji do wykonywanej funkcji...
– Andrzej Płachecki bronił w Polonii Warszawa, wiele lat stał na bramce i z pewnością ma podstawy teoretyczne. Nie tylko mówi, ale dużo pokazuje na treningach. A o tym, czy jest kompetentny nie mają rozstrzygać kibice.
Jest pan zadowolony z frekwencji na treningach?
– Tak, biorąc pod uwagę, że seniorzy w większości pracują zawodowo. Średnio nie przychodzi mniej niż 16 – 17 chłopców i jest to grupa, z którą można pracować i normalnie prowadzić zajęcia.
Na jaki wynik ma szansę zespół w rundzie wiosennej?
– Przejmując funkcję trenera nie obiecywałem żadnej dokładnej lokaty, jaką zajmie zespół. Postawiłem sobie za zadanie stworzyć bardzo liczną i silną grupę zawodników, żeby w dalszej perspektywie nie było sytuacji, że zespół jeździ na wyjazdy w okrojonym składzie. Naszym celem jest utrzymać jak największą liczbę zawodników, bo musimy bazować na własnych piłkarzach.
Czy szykują się jakieś wzmocnienia z zewnątrz?
– Po rozmowach z zarządem raczej nie ma szans na sprowadzenie kogoś. Jeśli znalazłyby się pieniądze, to wolę przekazać je naszym zawodnikom, a nie sprowadzać piłkarzy na pół sezonu, po którym odejdą i pochłoną pewne sumy bezpowrotnie. Jestem za inwestowaniem w wychowanków, a że w Mazovii jest grupa utalentowanych zawodników możemy myśleć w przyszłości o wynikach na miarę oczekiwań kibiców.
Co pan sądzi o słowach ludzi, którzy zarzucają, że jest pan trenerem bez uprawnień?
– O kompetencjach trenera świadczą wyniki, a nie jakieś papierki. Ja z drużyną juniorów zaczynałem od zera. Po pierwszym sezonie awansowaliśmy do makroregionu, po kolejnym byliśmy w czołówce ligi, a w następnym utrzymaliśmy ten poziom. Mam kwalifikacje, a od ich weryfikacji jest zarząd. Skoro mnie zatrudnili, wydaje mi się oczywiste, że je mam. Przy okazji chciałbym podziękować kibicom, ale tym prawdziwym, którzy interesują się grą i wynikami zespołu, i są chętni, by jeździć na mecze i dopingować piłkarzy. Zespół gra właśnie dla takich kibiców, a nie tych, którzy tylko czekają na czyjeś najmniejsze potknięcie.

Numer: 2011 09   Autor: Rozmawiała Iwona Padzik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *