Drodzy Czytelnicy

Ferie zimowe to nie letnie wakacje. Nie dość, że krótkie to jeszcze przy dość fanaberyjnej pogodzie. Nic dziwnego, że rodzice głowią się jak tu dogodzić swoim dzieciom, by szybko odpoczęły. Wybory nie są łatwe, bo nie każdego stać na wyprawę do włoskich Dolomitów czy chociażby na tatrzańskie stoki. A w mieście? Tutaj na rozrywkę trzeba iść do miejsc już znanych i z natury rzeczy mało ciekawych

Pomniki nudy

Drodzy Czytelnicy / Pomniki nudy

Batalia o feryjne dusze rozpoczęła się kilka dni przed semestralną przerwą. Hasła były optymistyczne. Biblioteka założyła zero tolerancji dla nudy, MDK chciał się z nudą pojedynkować, a MOSiR oferował bezpłatną szkołę pływacką, zabawy na lodowisku i świetlicę czynną od 9 do 15. Na pozbawienie się nudy nie żałowała pieniędzy MKRPA, która dofinansowała zagospodarowanie czasu wolnego w 6 szkołach miejskich i Mechaniku.
O ile w MDK i MOSiR liczbę miejsc ograniczała liczba instruktorów, o tyle w szkołach i bibliotece mogli się rozrywać wszyscy chętni. Z pierwszych dni ferii wynika, że jednak wolą się rano wyspać, obejrzeć w końcu ulubione programy w TV, zwyczajnie poleniuchować lub poświęcić czas ulubionej lekturze.
A jeśli już zechce się im wyjść wreszcie z domu, to obejrzeć sklepowe witryny, na co nie mają czasu w zwykłe dni zaganiani między szkołą zwykłą, językową, korkami czy innymi zajęciami. Nie w smak im kolejny reżim wychowawczy, jakaś tam integracja czy zgiełk przypominający szkołę. Tak mówią uczniowie, których nawet najładniejszy plakat nie skusi do pojedynku z nudą.
– To wszystko można zorganizować na co dzień, a w czasie ferii wysilić się na coś oryginalnego – narzeka spotkana w sklepie nastolatka, która wybrała ferie w siodle z mieszkaniem i wiktem.
Zmiana ludzi i otoczenia, pokonywanie trudności i odkrywcze zmęczenie to prawdziwe atrakcje dla dzisiejszej młodzieży. Rysowanie, karaoke, gra w szachy, puzzle, a nawet kuligi ze znanymi instruktorami są wabikami tylko dla nielicznych młodych ludzi.
Czy po feriach ktoś policzy ich koszt i wyciągnie wnioski z frekwencji? Zapewne sprawozdania będą obficie prezentowały trud organizatorów i ich inwencję w realizacji przyznanej dotacji. A za rok znowu pojawią się plakaty zapewniające zwycięstwo nad nudą i zero tolerancji dla nudziarzy.
Ferie w mieście wydają się więc przeżytkiem i stratą pieniędzy. Mają jedynie sens, jeśli z góry określimy, że służą przechowywaniu dzieci, których pracujący rodzice nie mają gdzie podziać. Niech więc lepiej wywiozą je na wieś do babci, cioci lub innej rodziny. Tam przynajmniej poznają nowych ludzi, tam zmienią środowisko. To prawdziwe lekarstwa szczęścia. O wiele lepsze niż kiszenie się w mieście wśród pomników nudy. Zresztą nie tylko feryjnej.

Numer: 2011 08   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *